Nie szata …

Ciekawa sytuacja miała miejsce kilkanaście dni temu. Siedzę sobie w barze znajomych i rozmawiam z człowiekiem obok. Dowiedziałem się wiele interesujących rzeczy na temat transportu itp. Potem tamten człowiek zaczął mi opowiadać o pewnym młodym gościu, którego książkę przeczytał i polecał abym ją też przeczytał … . I właśnie to było to ciekawe, że mi polecał moją książkę, ale ja nie o tym.

Kiedy wychodziliśmy z baru około północy podeszliśmy do mojego auta, dałem mu inną ciekawą książkę (skoro kogoś zaczęło interesować zarabianie) i kontunuowaliśmy rozmowę. Rozmowa zeszła na inny temat – sprzedawania. Mój rozmówca stwierdził jednym słowem, że gdybym do niego tak przyjechał to nic by odemnie nie kupił? Bo … miałem ubrudzone buty i brudny, porysowany samochód z pękniętymi zderzakami. Odpowiedziałem, że gdybym chciał mu coś sprzedać, to zjawiłby się u niego nasz handlowiec i ubrałby się tak jak on sobie tego oczekuje i na tym rozmowa się skończyła.

Wiele czytałem na temat sprzedazy, znam wielu trenerów sprzedaży, było się także na szkoleniach no i trochę praktyki. Może praktyki nie bezpośredniej, ale zawsze coś tam się sprzedawało. To na co najczęściej chyba ludzie zwracają uwagę to na budowanie rapportu, a więc na dostosowanie się do naszego klienta.

Uczestniczyłem kiedyś w szkoleniu dla „doradców finansowych”, którzy mieli doradzać innym ludziom, co w zasadzie ograniczyło się do sprzedawania planów inwestycyjnych w funduszach. Podczas szkolenia dużą uwagę zwracano na to, aby … zawsze nosić ze sobą skarpetki na zmianę oraz polecano zamykaną szczoteczkę do butów, która zmieści się w wewnętrznej kieszeni marynarki!

No cóż sprzedając biednym ludziom, należy złapać rapport biednych ludzi. W końcu mają oni zainwestować w swoją emeryturę duże pieniądze i aby zrobili to chętnie trzeba wyglądać jak bogaty człowiek. A jak biedni wyobrażają sobie bogatych ludzi? Ano właśnie mniej więcej tak jak … wyglądają sprzedawcy.

Często podkreślam, że „biedni mentalnie” ludzie zwracają bardziej uwagę na formę, „bogaci” zaś na treść. Nie mamy co do tego wątpliwości kiedy przeczytamy pracę socjologiczną na temat bogatych ludzi napisaną przez Stanleya i Danko na zlecenie firm sprzedająych luksusowe artykuły, wydaną w postaci książki „Sekrety Amerykańskich Milionerów”.

Sekrety Amerykańskich Milionerów
www.towartoczytac.pl/produkty-15,sekrety-amerykanskich-milionerow.html

Wracajmy jednak do naszych sprzedawców, o przepraszam … doradców. Na konferencji MJM w Rzeszowie i Lublinie prezentował się Paweł Biedrzycki, człowiek, który jest praktykiem i żyje z giełdy. Wbrew pozorom wśród tylu nieudolnych inwestorów jest wielu, którzy odnoszą sukcesy. Zresztą kto był na tych dwóch konferencjach to widział z jaką pasją Paweł opowiadał o wykresach. Zadał on publiczności pytanie, kto kiedykolwiek inwestował na giełdzie, akcje, obligacje itp. Około 1/3 osób podnosiła rękę. Później ja zadałem pytanie do tej 1/3. Kto z was potrafi wyjść na środek i wyjaśnić reszcie co to jest świeca? Tylko jakaś 1/20 sali potrafiła to zrobić. Inwestować na giełdzie bez takiej wiedzy? No cóż. Podłapałem ten temat.

Ostatnio lokalna gazeta opublikowała ze mną wywiad. W sumie ostatnie moje działania koncentrują się na promocji fundacji (zapraszamy do współpracy przy ALP) więc im więcej wywiadów tym lepiej. Niemniej jednak w efekcie czego kilku starych znajomych zadzwoniło do mnie i chciało umówić się na spotkanie, bo chcą mi zaproponować inwestycje. Telefonów było 5. W czterech przypadkach byli to koledzy ze szkoły z którymi nie widziałem się X lat i chcieli zaproponować mi inwestowanie w fundusze. Zapytałem się czy oni sami inwestują? Oczywiście, że tak! (zapewne wykupili taki pakiet i nic więcej). Zapytałem się co to jest świeca? Żaden, dosłownie żaden nie potrafił odpowiedzieć! Zapewne przyszliby w idealnie dopasowanbym garniturze, ale nadal niepotrafiliby wytłumaczyć mi co to jest świeca!

A właśnie, to że nie przyszli na spotkanie to też jest ciekawa sprawa. Mniej więcej każemu powiedziałem, że ich doradztwo finansowe mnie raczej nie interesuje, gdyż okazuje się, że najprawdopodobniej większą wiedzę na temat funduszy, ale zapraszam na piwo pomimo tego, będizemy mogli porozmawiać, powspominać stare czasy i dowiedzieć się co inne osoby ze szkoły teraz robią. Cała czwórka odmówiła, zasłaniała się pracą i obowiązkami (no bo co ukrywać mają ich dużo). Heh, a sprzedawać to by mieli czas. No cóż, przyzwyczaiłem się już trochę do tego. Jako osoba, która jak narazie trochę lepiej radzi sobie w życiu jestem przez wielu traktowany jako „dawca kapitału”. No ale pozwala to jednak ocenić wartość ludzi, czy pogadają z tobą tylko jak podpiszesz umowę czy nie :).

W latach 80-tych podobnie jak dzisiaj skoki narciarskie także były bardzo popularnym sportem. Skakano jednak według nieco innych zasad. Podczas fazy lotu skoczek musiał narty utrzymywać równolegle względem siebie oraz swojej osi ciała aby dostać wysokie noty za styl. Dopiero Jan Boklöv, z który miał problemy z utrzymaniem równolegle nart zaczął skakać tak jak mu wygodnie, utrzymując narty w dogodnej dla siebie pozycji dzisiaj znanej jako „V”. Spotkał się z krytyką i nieprzychylnym traktowaniem przez sędziów, jednak niskie oceny za styl (14-15 pkt zamiast 18-19 jak w większości przypadków) rekompensował odległościami. W sezonie 86/87 – raz zajął 10 miejsce w Insbrucku, w następnym sezonie był 10 w klasyfikacji generalnej. A jeszcze w następnym kiedy dopracował swoją technikę zdobył Puchar Świata. Teraz każdy skaka tak jak on.

Usłyszałem o powyższej historii od człowieka, przedsiębiorcy zatrudniającego w swoich zakłdach mięsnych 120 osób z którym miałem okazję przebywać cały dzień. Mniej więcej wtedy zdałem sobie sprawę, jak dużo czasu niepotrzebnie zwracałem na formę, zamiast koncentrować się na treśc.

To w zasadzie tyle przygód na dzisiaj. Jako fundacja zakończyliśmy 2 tygodnie temu cykl konfernecji MJM, zakończyliśmy w ostatni weekend 2 moje szkolenia, następne edycje dopiero za rok. Do wakacji fundacja będzie realizować w zasadzie tylko 2 projekty, Alternatywną Lekcję oraz Alternatywną Szkołę (www.asbiro.pl). W szkole zostało jeszcze 6 miejsc w Katowicach i 3 w Poznaniu/Bydgoszczy. Całość to 17 całodniowych spotkań/szkoleń z przeróżnymi, odpoweidnio dobranymi ludźmi. Chociażby ze wspomnianym Pawłem Biedrzyckim, który żyje z giełdy czy Janem Fijorem, który przez blisko 20 lat był maklerem na wallstreet (zresztą, kim Janek nie był i kogo on nie zna :)).

25 komentarzy

  1. A

    Aż strach się z Tobą umawiać na pogawędkę w obawie, że jak ktoś coś źle powie, to od razu trafi na bloga jako „biedny” bohater.

  2. Łukasz Nowak

    Dzięki Ci Kamilu za ten artykuł.

    Sam próbowałem przez rok jako kandydat na doradcę finansowego. Nie sprzedawcę funduszy, nie sprzedawcę planów inwestycyjnych ale „doradcę finansowego z prawdziwego zdarzenia”.

    Jako taki doradca byłem uczony różnych rzeczy na temat prezentacji, własnego wyglądu, negocjacji etc. Kilka spotkań z ludźmi, którzy mieli mnóstwo doświadczenia w biznesie i zostałem wgnieciony w ziemię ich sposobem myślenia przepełnionym praktyką.

    Nie garnitur, nie lśniące buty, nie Ferrari na parkingu i moim zdaniem nie wiedza świadczą o doradcy (bo jeśli w firmie zatrudnieni są odpowiedni ludzie, którzy wiedzą co to jest świeca i znają się na inwestowaniu), ale tak naprawdę rzetelność w podejściu, uczciwość, chęć rozwoju i pomocy jest najważniejsza. Jeśli facet będzie gadał mądrze, a za tym będzie szła odpowiednia umiejętność zapewnienia tego co obiecuje to może być nawet w łachmanach ale mu uwierzę.

    Widziałem wiele osób, podobnych do Twoich znajomych, którzy zostali „wchłonięci” przez te firmy. Wyprani do tego by sprzedawać jak najwięcej, jak najdroższych funduszy… – no bo przecież to z tego są pieniądze.

    Cieszę się, że to zostawiłem.

    Dzięki Twojemu artykułowi na nowo przemyślałem kilka spraw. Dzięki temu idę dalej, rozwijam się, uczę.. To jest doradztwo finansowe w moim odczuciu. Sprawianie by ludzie rozwijali się finansowo i zarabiali wiecej.

    Tylko że to nie jest mierzalne. Żadna firma funduszu inwestycyjnego, lub jakakolwiek inna nie zapłaci nam za to jeśli nie mamy z nimi umowy współpracy, a jeśli uczymy kogoś jak zarabiać – to już rynek szkoleń i warunki gry są inne.

    Przedłużając już trochę komentarz: Żałuję, że tak to funkcjonuje. Dlatego to zostawilem, bo taki pracownik firmy doradczej nie ma zbyt wielu narzędzi do pomagania innym niż tylko pokazać jaki jest zajebisty i wcisnąć fundusz lub plan inwestycyjny. Z drugiej strony nie mam takich kompetencji, wiedzy, ani takich jaj, żeby prowadzić klienta przez budowanie firmy czy inwestowanie w nieruchomości i giełdę

    Jeszcze raz dzięki że jesteś 😉
    pozdrawiam

  3. Paździerz

    hehe, a ze mną Cebulik nie chciał się umówić na piwo 🙂

  4. Bogusław Nowak

    Chciałbym nawiązać do wypowiedzi Łukasza Nowaka
    Większość biur doradztwa finansowego zostało powołanych, po to aby oferować produkty konkretnych banków czy funduszy, a nawet przez nie powołane (czego nie mówi się publicznie) doradcy w tych firmach najczęściej dostają pensję prowizyjną, więc siłą rzeczy zależy im na sprzedaniu najdroższych produktów, i nie mają motywacji aby dogłębnie poznać mechanizmy rządzące rynkiem finansowym,
    uważam, że bezpłatne, niezależne doradztwo finansowe dla ludzi to fikcja, jedynie doradca, który sam inwestuje w instrumenty finansowe może nam udzielić rzetelnych porad i raczej nie za darmo

  5. you-are-free

    RudeDude – jak zauważyłeś, śmieszne jest to, iż jego rozmówca nie zorientował się z kim rozmawia.

    Patrząc na firmę Kamila i wszystkie jego strony można powiedzieć, że na pewno nie stawia na formę, a wszystkie WWW, które go prezentują przypominają starego Fiata, aniżeli nowego Mercedesa. Dla mnie to na pewno złe rozwiązanie, szczególnie że wykonanie profesjonalnej grafiki to cena około 500-1000zł netto.

    W tym wpisie po raz kolejny można dostrzec jak Pan C. wywyższa się i próbuje popisywać swoją małą wiedzą. Mam trzy słowa, które w skrócie opisują Pana Kamila i jego blog: POPULIZM, PSEUDOINTELEKTUALIZM oraz GRAFOMANIA.

  6. you-are-free

    Chciałbym jeszcze poruszyć jedną kwestię. Posłużę się tutaj osobą sławnego ostatnimi czasy Pana Krzysztofa Kononowicza z Białegostoku. Był on człowiekiem spokojnym, żyjącym we własnym świecie, mający uporządkowany system wartości i spokojnie kroczący przez swoje życie.

    Jego system wartości został jednak w bardzo szybki sposób zmieniony przez Adama Czeczetkowicza, będącego kandydatem na posła RP – narodowca. W ten sposób został stworzony wyśmiewany przez wszystkich „Konon” nieporadnie, lecz z całych sił kroczący po sławę i pozycję polityczną – prezydenta Białegostoku, a w przyszłości RP.

    Tak właśnie Pan Kamil Cebulski działa na sporą ilość osób jeżdżąc po szkołach i przedstawiając im świat przedsiębiorczości. Starając się wciągnąć w „wyścig szczurów”, prezentując to co osiągnął i wywyższając się. Ci biedni, ale szczęśliwi ludzie (w większości) starają się stawiać nieporadnie swoje kroki jak Pan Kononowicz w świecie polityki.

    Przez wiele lat ludzie, którzy są „skazani” na bycie mniej zamożnymi po prostu nimi są i żyją godnie z tym co posiadają. Ludzie przedsiębiorczy dostrzegający w sobie potencjał i NATURALNE zdolności do osiągnięcia czegoś więcej również po prostu realizują swoje cele.

    Każdy na tym świecie jest stworzony do tego czym się zajmuje i nikt tego nie zmieni pisząc nawet najlepsze książki. Są jednak na tym świecie ludzie, którzy na naiwności i chęci osiągnięcia bogactwa przez wielu ludzi próbują sami na tym zarobić. To jest niestety przykre…

  7. Stanisław Wilczak

    Heh i powiedział następny gal anonim 🙂 Czyżby przedstawiciel „sprzedawców funduszy”, który poczuł się źle po przeczytaniu tekstu 🙂 …. 🙂 heh i zaraz nam odpisze, ze nim nie jest, … Oj nie szkoda wam czasu? Może zamiast narzekać stworzycie dobry biznes i zaczniecie pomagać innym co?

  8. Adam Tomanek

    Drogi Kamilu,

    masz „odemnie” dużego plusa za te przemyślenia na temat „rapportów”. Teraz przed każdym wyjściem na zakupy promocyjne biorę ze sobą szczoteczkę do zębów, bo wiem, że może mi jechać.
    Aha i nie mają racji Twoi oponenci: nie każdy „skaka” tak jak mu zagrają.

    Pozdrawiam

  9. Marek Rózewicz

    Rapport czyli zgodnie ze słownikiem – wzajemne zrozumienie, a nie „report” pod raportować 🙂 Zanim kogoś wytkniesz błąd, sprawdź jak jest 🙂

  10. Marek Rózewicz

    A, co do Pana Kononowicza cóż, znam innego buraka z samoobrony, którego szkolił pan Tymochowicz (lub jakoś tak) i jednak dał radę pociągnąć go nawet do wicepremiera. Jeżęli ktoś chce to może.

  11. RudeDude

    Moim zdaniem wszystko jest względne, nawet to zdanie. Dlatego każda strona ma rację jak i jej nie ma.

  12. Aneta

    Treść jest najważniejsza ;p
    Gdyż co komu da piękno zewnętrzne gdy jest pusty w środku…

  13. you-are-free

    „Treść jest najważniejsza ;p
    Gdyż co komu da piękno zewnętrzne gdy jest pusty w środku…”

    Bardziej bezsensownego zdania dawno nie czytałem.

  14. Ąrzefu

    Kiyosaki pisał zdaje się o kontekście – jak mamy poszerzyć treść będąc zamknięci w hermetycznym postrzeganiu świata w obecnych ramach?

    http://wyborca.blox.pl

  15. you-are-free

    Ąrzefu – spamik? 🙂 Żartuję – jest na temat, nie mam nic przeciwko.
    Kiyosaki napisał dobrą książkę, szkoda, że wielu próbuje pisać podobne *poszerzające horyzonty myślowe w strefie zarządzania własnymi środkami* pseudoksiążki.

  16. Adam Tomanek

    RudeDuda – masz rację, wszystko jest względne, każda strona ma rację, jak i jej nie ma. Przekonałem się o tym niedawno, gdy zginęła mi wędka do wyciągania termitów.
    A krytycy Kamila – najpierw przeczytajcie książkę Hurito Kuryozakiego pt. „Noszenie proszków po domach a algorytmy ewolucyjne śródmózgowia”, może uda wam się potem osiągnąć rapport.

  17. RudeDude

    Tak na marginesie to natrafiłem ostatnio na 2 ciekawe filmiki poruszające kwestie fizyki kwantowej. Ma to coś w sobie wspólnego z prawem przyciągania. Trochę to zagmatwane ale ciekawe.

    http://www.eurolol.pl/?cmd=plik&id=4768&u=1 Czy jesteśmy tylko wyobrażeniem

    Każdy niech interpretuje jak chce. 🙂

  18. Paździerz

    zmieniając nieco temat, polecam kamilowi zapuszczenie wąsów

  19. you-are-free

    Paździerz – nie szata zdobi człowieka, lecz wąsy! Right 🙂

  20. Adam Tomanek

    Dobry pomysł. Wąsy i dobrze przystrzyżone (to ważne!) bokobrody na pewno spowodują wzrost wartości jego rapportu.

  21. Łukasz Nowak

    wtf?

    O co chodzi z tym materializmem? Halo!

    Pokazujecie że życie jest wyobrażeniem tak? Materia jest grupą połączonych cząsteczek (które są właściwie zlepkiem atomów, a w atomach jest coś jeszcze mniejszego a potem jest już tylko energia) więc wszystko jest energią. Nasze wyobrażenie decyduje o tym jaką ta energia przyjmie formę. (Tak to zrozumiałem)

    Więc Panie „jesteś wolny” – jesteś wolny. Sam wybierasz w co wierzysz i jaki materializm chcesz osiągnąć. Pozwól innym wierzyć w inną energię i inny materializm – no chyba że wszyscy muszą wierzyć w to co Ty…

    PS. Dzisiejszy cytat: „Pesymista? Ktoś kto uważa że wszyscy są równie wredni jak on i za to ich nienawidzi” B. Shaw

    Pozdrawiam
    i dużo słońca życzę 🙂

  22. you-are-free

    „PS. Dzisiejszy cytat: “Pesymista? Ktoś kto uważa że wszyscy są równie wredni jak on i za to ich nienawidzi” B. Shaw

    Pozdrawiam
    i dużo słońca życzę :-)”

    I piękne podkreślenie – wrednego zakończenia, heh.

  23. you-are-free

    Panie Łukasz Nowak, aha… i jeszcze jedno 😉

    „Pozwól innym wierzyć w inną energię i inny materializm – no chyba że wszyscy muszą wierzyć w to co Ty…”

    Nie mówię tu o wierze, no chyba że wolisz po prostu żyć w niewiedzy.. bo tak słodko jest umrzeć w niewiedzy 😉 Wszelka wartość kończy się tam, gdzie zaczynają się pieniądze.

Dodaj komentarz