Jakość nie luksus!

Obecnie żyjemy w czasach doktryny luksusu. Luksus jest promowany, luksus nas otacza, każdy z nas chce luksusu. To jest złe. W pojęciu małych ludzi, także wielu przedsiębiorców, nie tylko urzędników produkt o wysokiej jakości to produkt luksusowy.

Urzędnicy jak wiemy przedsiębiorczością nie grzeszą, jednak od kiedy zaczęły nas także obowiązywać przepisy UE mają nową świętą krowę – źle rozumianą jakość. Ale jakość rozumianą odwrotnie, a więc luksus. Wychodzi dzięki temu bardzo śmieszna sytuacja, kiedy to w urzędzie wyposażonym w ksero za dziesiątki tysięcy złotych nie można skserować papierka, bo urzędniczka nie umie go obsługiwać i woła o pomoc informatyka.

Cokolwiek „mali ludzie” by chcieli zrobić to zawsze ma to znamiona „jakości wszelkim kosztem”, a więc luksusu. Jeżeli zrobić konferencje to w najlepszym hotelu, jeżeli zrobić katering to z kawiorem, jeżeli wybudować biurowiec to klasa A. U nich nawet wybudowane boisko musi być „najwyższej możliwej jakości” i wychodzi 2 do 2,5 miliona za jednego „orlika” i 3 miliardy za Stadion narodowy.

Nawet jak urzędnicy mają finansować jakieś przedsięwzięcie to musi być ono „najwyższej możliwej jakości” bez względu na cenę, a ludziom w to graj. Ostatnio chwalili się w mediach, że po pieniądze z UE na strony internetowe ustawiają się kolejki tak wielkie, że stworzone zostały komitety kolejkowe!

Zapraszam was na www.malawielkafirma.pl do posłuchania audycji #21 o funduszach europejskich, jak to wygląda w praktyce. Chociaż audycja nieco tendencyjna, bo na pytanie czy warto brać kasę z UE chłopaki zaprosili tylko przedstawicieli tej grupy, która tę kasę wzięła, ale i tak daje to do myślenia. Pani tutaj narzeka, że kupiła jakiś towar i faktura różniła się o 1 grosz od tego co w planie, miała z tym wielkie problemy i kupę odkręcania. No a jakże inaczej, kiedy to księgowość musi być luksusowa („najwyższej możliwej jakości” w rozumieniu urzędników) i są skłonni wydać nawet i 500 zł, aby wyjaśnić co się stało z tym jednym groszem. Mnie jako małego przedsiębiorcy na taki luksus nie stać.

Swoją drogą takie portale jak www.uspro.pl, bo na to ta pani „ukradła”, (o przepraszam, raczej „zpaserowała” bo kradną urzędnicy, a ci co dostają kradzione to paserzy) domniemam pół miliona to robi sam w miarę przedsiębiorczy programista w 2 miesiące i to zupełnie za darmo. No ale jakże by inaczej miało być, przecież trzeba spełniać wszystkie nawet najwyższe standardy „pseudo jakości”, a taka jakość za wszelką cenę to luksus. Najlepsze jest to, że Pani mówi, że dopieściłaby serwis jeszcze bardziej, gdyby terminy ją nie goniły. No bo planowanie też musi być „najwyższej możliwej jakości”, a więc bez wad i wszystko musi się zgadzać. Ciekawe tylko kiedy te pieniądze się zwrócą? Ja sądzę, że nigdy bo wydała pół miliona nie swoich pieniędzy (modli się aby jej zwrócili) i nawet nie zapytała czy jest to jej grupie docelowej potrzebne, a jak mniemam z jej wypowiedzi „Mnie się wydawało, że projekt który realizuje trafia w niszę rynkową” – potrzebne wcale nie jest. A nasze pieniądze utopione w błoto.

Luksus, a więc działanie bez wad, nie powinien być dla nikogo wyznacznikiem do działania.  Gdyby tak było to istniałyby tylko fabryki ferrari i porsche, a takie marki jak Fiat czy Tata wcale by nie powstały. Jakość jest oczywiście ważna, ale tylko w połączeniu z innymi czynnikami, z których najważniejsza jest koszt. Trzeba się zastanowić, czy „najwyższa możliwa jakość” jest warta zachodu.

Jeżeli spytamy się młodzieży czy chcieliby trenować na „możliwie wysokiej jakości” boiskach oczywiście odpowiedzą, że tak. Inaczej będzie jeżeli damy im wybór trenowania pod blokiem za darmo oraz na „orliku” za 100 zł / miesięcznie. Zapewne słyszeliście o takim piłkarzu Ronaldhinio. Ten Brazylijczyk urodził i wychował się w biednej rodzinie. Jako mały chłopiec ćwiczył grę w piłkę ze swoim psem, który jak tylko dostał piłkę w swoje zęby to ją przegryzał. Ronaldhinio więc musiał nauczyć się żonglować piłką tak, aby pies jej nigdy nie dostał. Nie potrzebował luksusowego boiska, aby zrobić karierę, znalazł jednak system nauki o wysokiej jakości.

Dlaczego większość ludzi jeździ drugą klasą, a nie pierwszą? Oczywiście, bo pierwsza jest droższa. Dlaczego Ryan Air rozważa możliwość latania w ich samolotach na „stojąco”, ano właśnie, że wtedy połączenia byłyby tańsze i ludzie się tego domagają. Ludzie mają za dużo luksusów (zwłaszcza rządzący) i uznają, że siedzenie przez 2 godziny lotu jest za dużym luksusem, gdyby mogli wybierać woleliby stać i dostać za to 50 zł. Robotnicy aby dostać 50 zł muszą nieraz przez 4 godziny naprawdę harować łopatą i kilofem to stanie w miejscu za 50 zł byłoby jak bajka!

Każdy przedsiębiorca ma dylemat. Zrobienie buta, który psuje się się po miesiącu kosztuje 10 zł. Takiego który psuje się po roku – 100 zł, po 2 latach – 1000 zł, a taki co wytrzyma 10 lat kosztuje 300 tys. zł. Im wyższa jakość tym cena rośnie wykładniczo, a produkt zamienia się w luksusowy. Ale gdzieś jest ten złoty środek. Gdzieś trzeba go znaleźć. To co ja zauważam to to, że za wiele osób chce iść w stronę za dużego luksusu z większymi kosztami i tyle. Takie rozwiązanie „luksusowe” jest promowane przez administrację i media. Mamy za dużo produktów luksusowych, a mało produktów naprawdę wysokiej jakości, a więc takich, które spełniają nasze oczekiwania.

Wysokiej jakości są wszelkie „prowizorki”, które działają latami. Z założenia miały być tanie, tymczasowe i spełniać wszelkie wymagania. Okazało się, że są jeszcze wyższej jakości bo działają latami.

Pierwsze rzeczy wymieniane w wydatkach w większości przesyłanych do mnie i nie tylko do mnie biznesplanów to zakup rzeczy związanych z luksusem – nowe biurka i komputery. Jakby stare nie działały? Oraz oczywiście pensje dla „przedsiębiorców”. Oj jak ja chciałbym dostawać pensje przez pierwsze lata swojej działalności. Niestety przedsiębiorców nie stać na taki luksus. Dlatego właśnie projekty unijne cieszą się takim poważaniem. Bo są zaprzeczeniem tego co rozumiemy przez gospodarność.

To co przez twórców TQM, a więc zarządzania jakością rozumiane jest jako jakość, urzędnicy rozumieją jako luksus. A jak wiemy w startującym biznesie, który musi się wszystkiego dorabiać nie ma miejsca na luksus. Na jakość jak najbardziej, ale luksus? Broń boże.

W Polsce największym chyba orędownikiem promowania jakości jest Andrzej Blikle. Wspaniała postać, profesor matematyki, przedsiębiorca, był kiedyś 85 na liście WPROST. Oto co mówi na temat luksusu i jakości:

„Najprościej mówiąc, jakość produktu to stopień spełnienia oczekiwań klienta wobec tego produktu. Jest ona tym wyższa, im produkt ma mniej wad, a wada to każda cecha produktu, której klient ma prawo się nie spodziewać. przykładowo: klient ma prawo nie spodziewać się, że piwo będzie ciepłe (chyba, że grzeane), a zupa zimna (chyba, że chłodnik), że parasol będzie przemakał (chyba, że słoneczny) itp. Jakości produktu nie da się więc ocenić, jeżeli nie znamy jego przeznaczenia, a więc związanych z nim oczekiwań klienta. Nie należy też mylić pojęcia „produkt o wysokiej jakości” z pojęciem „produkt luksusowy”, dla tego samochód marki Trabant produkowany kiedyś w NRD z pewnością nie był samochodem luksusowym – miał słaby silnik, emitował dużo spalin, w zimie było w nim zimno, a latem gorąco, ale kupujący go klient wiedział o tym wsystkim i akceptował te cechy. Kleint spodziewał się jedynie, że nabędzie samochód tani w eksploatacji i Trabant taki w rzeczywistości był. Był więc to produkt nieluksusowy, ale o wysokiej jakości.”

Właśnie o zarządzaniu jakością będzie mówił Andrzej Blikle na naszym najbliższym szkoleniu z cyklu Kurs Skutecznego Działania. Zapraszam was serdecznie, bo nieczęsto zdarza się okazja porozmawiania z tak doświadczonym przedsiębiorcą. Natomiast z samymi jego przemyśleniami na ten temat możecie się zapoznać i to zupełnie za darmo czytając jego książkę Doktryna Jakości.

Kurs Skutecznego Działania
www.kursskutecznegodzialania.pl

Doktryna Jakości
www.kamilcebulski.escapi.net/ebook/doktryna-jakosci.pdf

Bardzo dużo osób ostatnio chce się ze mną spotkać czy porozmawiać. Dodałem więc do bloga małą funkcjonalność. Po prawej stronie możecie zobaczyć, gdzie i kiedy będę w jakiej części kraju, zapraszam więc na wszelkie imprezy tam gdzie będę, będzie można wtedy spokojnie porozmawiać.

To wszystko na Dzisiaj Pozdrawiam.

10 komentarzy

  1. Stefan Kubiak

    Dzięki za ebooka pana Andrzeja Blikle. To, co pisze, to jest rewolucja w myśleniu o zarządzaniu, tzn. rewolucja w Polsce, gdzie przejęliśmy fatalne wzorce pokazywane w amerykańskich filmach i serialach. Rozsyłam ten link do wszystkich znajomych na kierowniczych stanowiskach i prowadzących własne firmy.

  2. Jolanta Gajda

    Świetny wpis! Nic dodać, nic ująć. Paradoksy naszej rzeczywistości są czasami zdumiewające.

  3. Mira Bartoszewska

    Z wielkim zainteresowaniem czytam Pana blog, bo poruszane tematy są do przemyślenia dla wszystkich, nawet emerytów.
    Cieszą mnie Pańskie poglądy i jestem zwolenniczką ich rozpowszechniania . Działalność Pana na rzecz propagowania przedsiębiorczości wśród młodych ludzi jest bardzo cennym wkładem w dobro wspólne Polaków.

  4. Tomek (tomq)

    No wpis pierwsza klasa.
    Projekty UE to rzeczywiście istne 'cuda’. Wspomniany projekt (ten od kolejek) w założeniach posiada np. warunek przystąpienia/złożenia wniosku wyłącznie dla firm działających nie dłużej niż 1 rok!!! co oznacza…. i mamy tutaj po pierwsze możliwość założenia firmy przez pojedyncze osoby z reguły nie dysponujące kapitałem a po drugie możliwość założenia firmy jako osoby prawnej (czyli wszelkiego rodzaju spółki które np. potrzebuję kapitału założycielskiego – ciekawe prawda…). Wiem, że niektórzy zakładali firmy na swoje babcie czy dziadków….
    Ja zwracam uwagę na pytanie: kto na tym zarobi? – chociażby ujawniło się mnóstwo specjalistów od pisania wniosków (jak go napisać, żeby wygrać i żeby nie martwić się o ewentualną kontrolę…)

    Jeszcze raz gratuluję wpisu. Jakość to nie luksus.

  5. konrad bławat

    Bardzo fajny art na temat luksusu 🙂 tak naprawde bardzo celnym spostrzezeniem jest to ze wiekszosc z nas nie potrafi znalezc tego zlotego srodka – monetu w ktorym placimy faktycznie za jakosc a nie za przyslowiowy luksus i mozliwosc pochwalenia sie innym „tym co my wypasionego mamy”

    niestety tym co nas pcha do luksusu jest pycha :/

  6. Kacper Kudzia

    Wydawanie nie swoich pieniędzy jest łatwe i przyjemne więc kupowanie luksusu (rozumianego jako przerost formy nad treścią – za który w tym wypadku słono się płaci) jest bezstresowe.
    Gdyby kalkulować każdy zakup rozpoczynając od stwierdzenia „po jakim czasie to się zwróci” sytuacja byłaby zupełnie inna.

    Problem ze znalezieniem złotego środka to chyba po prostu ludzka słabość – może jakiś psycholog/socjolog potrafiłby wyjaśnić ten mechanizm. Wcale nie chodzi tu o „szpan” (w każdym razie nie zawsze). Poznałem te tendencję przy okazji zakupów komputerów. Większość kupujących patrzy na pieniądze w taki sposób:
    – dorzucę 100 zł i dysk/procesor/pamięć będzie 2x lepszy.
    Te 100 zł do każdego modułu daje nam wzrost ceny zestawu o konkretny % podczas gdy…. W 90% wypadków nie wykorzystujemy tych dodatkowych zasobów!
    Najlepsze, że taki klient jest potem wręcz dumny ze swojego zakupu.
    To mniej więcej tak jakbym kupował telewizor za 2000 zł a sprzedawca dodawałby do niego markowe spodnie rozmiar XXL za 200 zł (mimo, że normalnie kosztują 400 zł). Nie po to tam poszedłem, niepotrzebnie wydałem 200 zł ale cieszę się jak dziecko bo „zaoszczędziłem 200 zł).
    Luksus to po prostu kupownaie czegoś co nie jest nam do niczego potrzebne…

  7. Student

    Kacper, z telewizorami to już tak jest. Teraz jest szał na wielkie ekrany >40″. Niestety standardowy obraz z kablówki w nich wygląda koszmarnie. Czy to już luksus?

    Tak czy inaczej, kolejny dobry artykuł, który udało mi się przeczytać na tym blogu.
    Arek

  8. Anka

    To trochę jak z tworzeniem serwisu internetowego. Mój wygląda nie do końca tak jakbym chciała, ale odgrywa całkiem nieźle swoją rolę. W przyszłości pewnie poprawię wygląd – stanie się bardziej luksusowy, ale czy da mi to większą satysfakcję lub pieniądze? Nie sądze

  9. Piotr Michalak - Ententa

    Książka dr Blikle bardzo godna polecenia, więc polecam. A co do krytykowania projektów składanych w ramach programu 8.1, to byłbym ostrożniejszy – zrobienie portalu przez „przedsiębiorczego programistę” w ciągu 2 mc? Przedsiębiorczy programista przeciętnie zarabia na etacie od 3 do 5 tys. zł miesięcznie na rękę (nie licząc Warszawki, gdzie zarabiają jeszcze więcej, lub małych miasteczek, gdzie może być problem ze znalezieniem takiego programisty) i nie ma ochoty siedzieć po godzinach by za udziały w zyskach lub za darmo robić dla takiej pani portal. A gdyby wszystkie projekty w internecie robili tylko przedsiębiorczy programiści-zapaleńcy, to internet byłby zdecydowanie uboższy, bo tak wielu tych przedsiębiorczych programistów wcale nie jest… Większość woli dostać te 5 tysięcy i iść po pracy do domu spędzić czas przy książce lub piwie.

  10. Marek Sieradzki

    Czytam sobie ten wpis tu (dość późno :P) i muszę zostawić jedną uwagę. Należy jak najszybciej (możliwe, że UE zbankrutuje wcześniej) obalić mit pieniędzy z UE. Jeżeli nawet więcej pieniędzy do nas idzie niż wydajemy na składkę (w co nie wierzę) to dotacje skutkują:
    a) źle wydanymi pieniędzmi
    b) kredytami na wkład własny (dobry artykuł był na nczasie analizujący przepływy w Grecji lata zanim zbankrutowała)
    c) stratami w związku z idiotycznym prawem co Korwin ciągle podkreśla.

    Jeżeli nawet dostajemy 50 mld zł rocznie a przepis marnuje 40M x 100h (rocznie) x 15 zł/h to już mamy stratę. Przy takim rachunku branie to zło, ksiądz powinien o tym napieprzać z ambony. Czytałem o innym przykładzie: jeżeli pluton egzekucyjny składa się ze 100 ludzi i wiadomo, że ktoś zabije (zakładamy, że niewinna) to czy przyłączenie się do tego plutonu można zaakceptować? Nie, bo każdy z tych 100 miałby taką samą wymówkę, to że rozmyli odpowiedzialność nic tu nie zmienia.

Dodaj komentarz