Czy sprzedawać firmę czy nie sprzedawać?

Jeden ze znajomych dostał propozycje kupienia jego lokalnej firmy. Propozycja padła od ogólnopolskiej, o wiele większej konkurencji. Mają w planie na bazie jego działalności stworzyć swój lokalny oddział. Chcą wrzucić go w ogólnopolską strukturę, co pozwoli zredukować koszty jak i pod wspólną marką znaleźć więcej klientów. Za ok 15 osobową firmę, rozwijaną przez 7 lat oferują 800 tys. zł. Kolega jest przekonany, że za 2-3 lata zwiększy obroty o 50% przy zwiększeniu kosztów zaledwie o 10%. Mówi, że mógłby wtedy sprzedać firmę za blisko 2 miliony. Rozmawialiśmy o tym 3 godziny i pomyślałem, że zainteresuje was to, co doradziłem.

To co doradzałem to sprzedać firmę jak najszybciej i zgarnąć 800 czy po lekkich negocjacjach 850 tys. zł. Jest to kwota pozwalająca się nieźle urządzić i która ułoży życie każdemu w Polsce. Starczy na dobry dom, auto i zostanie kilkaset tysięcy oszczędności z których można dobrze żyć kilka lat, a oszczędzony czas przeznaczyć na spędzanie z dziećmi, znalezienie pracy lub otworzenie drugiego biznesu.

Podobnie jak artysta przywiązuje się do swojego dzieła, tak każdy przedsiębiorca przywiązuje się do swojej firmy czy do swoich pracowników. Doświadczenie uczy każdego przedsiębiorcę, że to przywiązanie jest przeceniane. Nie mówię, że nie jest ważne. Oczywiście jest bardzo ważne, jednak początkujący przedsiębiorcy za bardzo je przeceniają. Powoduje to między innymi, że początkujący przedsiębiorcy dłużej będą ratować firmę w tarapatach.  Ratowanie przeważnie nie wychodzi im na dobre. Ci bardziej doświadczeni o wiele szybciej ją zamkną, gdyż patrzą na swoje firmy bardziej chłodnym okiem. Nie mówię, że to spojrzenie jest zimne, bez uczucia i przywiązania, mówię tylko, że jest trochę chłodniejsze.

Wracajmy jednak do tematu. Firma i rozwój firmy nie jest podstawowym zadaniem przedsiębiorcy. Nieważne jak bardzo kochamy swoją firmę to podstawowym obowiązkiem, zwłaszcza mężczyzny jest zadbanie o swoją rodzinę i jej bezpieczeństwo! Bezpieczeństwo rodziny oznacza posiadanie pieniędzy. Nie pieniędzy w przyszłości, ale gotówki tu i teraz. Za blisko milion złotych, w skromnych warunkach można żyć 20 lat, a gdy za połowę kupimy jakieś mieszkania i będziemy wynajmować generując dodatkowy dochód to możemy za te pieniądze żyć nawet i 30-40 lat. W większości przypadków właściwie oznacza to, że do końca życia. Taki powinien być podstawowy cel działania każdego, zwłaszcza mężczyzny. Dojście do momentu, w którym jego rodzina ma środki do życia przez długi długi czas.

Nieważne jaki bym miał biznes i jakie szanse na jego rozwój. Nawet gdyby była szansa sprzedać ten sam biznes za 2-3 lata za 10 milionów to ja bym brał tego wróbla w postaci 800 tys. już teraz. Czy jak ktoś by mi zaoferował za ASBIRO 10 milionów to czy bym sprzedał? Raczej niebardzo. Ale tylko dlatego, że ja jestem w takiej sytuacji, że z oszczędności mogę żyć ładnych kilka, jak nie kilkanaście lat. Nie z żadnego dochodu pasywnego czy innych mitów, ale z majątku, zwykłej gotówki. Do końca życia nie starczy, przynajmniej nie w Polsce, tym bardziej nie w Anglii, ale w Tajlandii pewnie by starczyło na życie na dość wysokim poziomie. Gdybym jednak takiego zabezpieczenia nie miał, tak jak kolega z którym rozmawiałam, to sprzedałbym ASBIRO nawet za 1 milion czy za 500 tys. zł. Niestety ASBIRO jest biznesem opartym no mojej osobie, cały marketing się na tym opiera, co powoduje, że jest biznesem niesprzedawalnym, ale gdyby był sprzedawalny to dokładnie tak bym zrobił, gdyż podstawową odpowiedzialnością mężczyzny jest nie tylko utrzymać rodzinę, ale również ją zabezpieczyć na przyszłość.

Kubuś Puchatek mawia, że wypadek to jest taka dziwna rzecz. Nigdy go nie ma, dopóki się nie wydarzy. Człowiek jeździ autem , kilka sekund i człowieka nie ma. Rodzina ma problem.

Inna sprawa jest taka, że nasze plany zwiększenia obrotów firmy i sprzedania jej za 2 lata za 3 razy większe pieniądze są tylko planami. Mogą wyjść, a mogą nie wyjść. Jak wyjdą to pewnie poczujemy się na tyle mocni, aby rozwijać ją kolejne dwa lata i kolejne. Ja jednak mówię, że jak ktoś rozwinął firmę, że dostał ofertę 800 tys. zł, to prawdopodobieństwo zrobienia od zera drugiej takiej firmy jest większe przynajmniej od zera. O wiele rozsądniejsze jest wzięcie pieniędzy, zabezpieczenie rodziny na długi długi czas i rozpoczęcie od nowa z czymś innym i rozwinięcie drugiego biznesu. Mając zabezpieczoną rodzinę możemy powalczyć o sukces z prawdziwego zdarzenia, rozwijać wielki biznes na wielką, międzynarodową skalę. Ja bym przynajmniej rak zrobił.

Z tego co widziałem, to kolega nie bardzo patrzył na moje argumenty.  Ciekawe co wy sądzicie na ten temat?

53 komentarze

  1. Adam Baraniecki

    Jeżeli firma dobrze prosperuje, daje godziwe dochody i zabezpiecza rodzinę, to po co ją sprzedawać? Ale jak ktoś ma już dosyć i chciałby rozwijać coś innego od nowa, to czemu nie? Ważne, żeby mieć jednak jakieś aktywa na przyszłość.

  2. Michal

    800 minus podatek to ok 650 tys.
    Przyjmując uznana za bezpieczna stopę zwrotu 4%.
    Daje to 2150 zł miesięcznie dochodu (choćby z dywidend spółek z wigdiv).
    Nie jest to kwota za która da się utrzymać rodzine.
    Drugi biznes może nie wyjść.
    Zasadniczym pytaniem jest jakim zagrożeniem dla obecnego biznesu jest wejście potencjalnego kupca na rynek jako konkurenta.
    Drugim: ile dotychczas firma zarabiała?
    Trzecim: jak odporna jest ta osoba na pokusy związane z 650 tys w kieszeni 🙂
    Ile w obecnym biznesie było kompetencji a ile szczęścia (np. Działka po babci w centrum miasta)

  3. Rafal N

    No a ile ta firma dziś zarabia? Ile zarabiała miesiąc temu? Ile rok temu? Jaki ma majątek? Czyli podsumowując jaka jest jej szacowana wartość? Odpowiedź się robi prosta. Sprzedać jeśli ktoś daje więcej jak ta szacowana wartość, nie sprzedać jeśli mniej.

  4. Antagonista

    Głupi artykuł i mam nadzieję, że kolega cie nie posłuchał. Przytoczę argumenty:

    1. Po co sprzedawac aktywo ( biznes) generujące co miesiąc dochody ?. Po co sprzedawac kurę znoszącą złote jaja ?.
    Ja rozumiem, że Kamilu masz autorytet ale sam Kiyosaki by ci tutaj pocisnął.

    A i nie mów mit dochodu pasywnego, bo wiesz mi ze w Internecie da się dużo rzeczy zautomatyzowac by sprawic ze dochod staje sie „prawie” pasywny.

    2. Sprzeda biznes za powiedzmy 1 milion, tak?. I kupi sobie mieszkanie a reszte wrzuci na lokate na której sie traci ( tak Kamil traci sie). I co z tego będzie miał ?. Bezpieczeństwo ?. Daj spokój 99% społeczeństwa pracująca na etacie i majaca full kredytów nie wie co to bezpieczeństwo.

    Pozatym bycie przedsiębiorcą wiąże się trochę z tym że podejmuje się ryzyko by budowac coś co ma przyniesc duze dochody. Ma sprzedawac firmę ktora mu się rozrasta i te pieniądze wrzucac na lokate ?.

    Kamil daj odpowiedz bo to stek bzdur.

    Ja ci powiem co kolega zrobic ma:
    1. Nie sprzedawac biznesu, tylko zwiekszyc jego rentownosc. Czyli podniesc cashflow oraz majątek. I nie sprzedawac aktywa no chyba ze wie jak ulokowac te srodki w coś co ma większe ROI niż jego firma.
    2. Sprawic azeby firma działał coraz bardziej pasywnie tj, bez jego udziału albo jak najmniej się da ( by ten czas spędzac z rodzina).
    3. Za pieniądze które jego firma zarabia co miesiąc, częsc dochodu przeznaczac na budowanie innego biznesu ( lepiej stac na dwoch nogach jak przyjda wiatry).
    4. Cały majątek firmy najlepiej żeby zabezpieczyl na jakiś zagranicznych spółkach offshore lub leasingował. Na wypadek jakieś wpadki.

    To tyle.

    Ps. Pamiętam jak napisałem do ciebie kiedyś list. Chamsko mi odpowiedziałeś. Minął rok i wiesz mi ze zarabiam bardzo, bardzo dobrze dzięki filozofii kiyosakiego. Jezeli tak pojdzie dalej to pewnego dnia się spotkamy ;).

    Udostępnij ten artykuł, wiem ze krytyka w oczy kole, ale chętnie bym podyskutował. Rozumiem, że autorytetów się nie atakuje, ale dużo artykułów twoich ma sens ( czytaj. pochwała), jednak ten już nie jest przeznaczony dla ludzi przedsiębiorczych tylko dla tych co cenią sobie bezpieczeństwo ponad wszystko ( czytaj. krytyka).

    Pozdrawiam.

  5. Adam

    Kamil, chyba ktoś za Ciebie pisał ten artykuł…

    1. Za 800tyś nie można w Polsce kupić dobrego domu, samochodu i żeby jeszcze kilkaset tysięcy zostało na lokacie. 60 metrowe mieszkanie w Warszawie kosztuje pół miliona…

    2. „Bezpieczeństwo” to mają ludzie na etacie – dziś mają pracę, a jutro nie wiadomo… Dziś biznes jest nieprzewidywalny i właśnie dlatego lepiej mieć swój biznes, codziennie pracować na coś co rośnie, niż naiwnie liczyć, że na etacie będziemy pracować do emerytury. Co powiesz ludziom, którzy w wieku 45 lat stracą pracę i nigdy wcześniej nie prowadzili firmy, nie mają też oszczędności, bazy Klientów, majątku i czegoś na czym mogą się oprzeć? Pójdą do Biedronki?

    3. Pieniądze na lokacie w banku dziś są, a jutro może mieć miejsce „scenariusz cypryjski” lub „atak hakerski” i zostajesz z gołym tyłkiem… Zaufanie do banków to jedno z największych ryzyk… Zdecydowanie lepiej posiadać nieruchomości w stabilnych finansowo i politycznie krajach (nie w Polsce, bo Polska leży pomiędzy Niemcami i Rosją, jak pokazuje historia i ostatnie wydarzenia w każdej chwili w Polsce może dojść do wojny i nieruchomości zamienią się w kupę gruzu). Zdecydowanie lepiej posiadać jakieś kruszce, dzieła sztuki, udziały w firmach niż pieniądze w banku na marnej lokacie.

    Nie wiem w jakiej sytuacji był Twój rozmówca, ale zakładam, że po 7 latach jego firma ma się nieźle, gość zarabia, zna rynek na tyle, żeby jego prognozy dotyczące wzrostu były choć trochę realne. Sprzedając firmę będzie miał 800tyś zł i dylemat co dalej… bo wbrew pozorom nie jest to powalająca kwota i na pewno nie wystarczy na utrzymanie rodziny do końca życia…

  6. Daniel Szczerba

    Pewnie że sprzedać , 800 tyś pozwoli na zakup nieruchomości komercyjnej w małym mieście i dochód z czynszu . A co stoi na przeszkodzie żeby po sprzedaniu otworzyć taką samą firmę i dalej zarabiać

  7. Jaroslaw

    Hej:-)
    Po sprzedaniu firmy ma tyle oszczednosci ile musialby odkladac przez 7 lat po 10000 zl miesiecznie. Doswiadczenie i wiedza niesamowicie wielka. Przez najblizsze lata nie martwi sie o to czy dziecko bedzie mialo co jesc. Zapewnia swojej rodzinie srodki niezbedne do zycia. Mozna powiedziec ze staje sie wolny. Ma wielkie doswiadczenie w swojej branzy, ale ma rowniez czas aby rozwijac, zdobywac wiedze w innej branzy. Nie wiem czy firma byla dla niego praca ktora tak bardzo lubial wykonywac. Czy rzeczywiscie bylo to cos co sprawia mu przyjemnosc. Teraz ma okazje robic to co naprawde lubi robic. Na co moze poswiecic cale 24h. 850000 zl to wcale nie jest tak duzo ale spokojnie wystarczy aby pokryc okolo 10 lat zycia. A to wystarczy aby w jakies innej dziedzinie stac sie dobry, oczywiscie jesli ma sie predyspozycje i lubi sie to robic. Nie wiem czy firma jest tyle warta czy nie, patrze na to wszystko z punktu wolnosciowego i bycia niezaleznym. Po za ta suma, dostaje rowniez wiele nowych mozliwosci. Malo jest danych odnosnie tej osoby, firmy zeby tak jednoznacznie mozna bylo odpowiedziec na to pytanie czy sprzedawac czy nie. Rozmawiales z nim 3 godziny. Ja to przeczytalem w 5 minut. Poznales ta osobe, widziales jego reakcje na pytania itd. Napewno jest w dobrej sytuacji. Ja jak bym byl w tej sytuacji bardzo ucieszylbym sie z takiej mozliwosci. Glownie ucieszylbym sie z tego ze zabezpieczylem rodzine, najwiekszy problem z glowy. Pozniej ucieszylbym se z tego ze mam tysiace nowych mozliwosci. Ale do decyzji za malo danych. Pozdrawiam Jarek

  8. Artur Jarzyński

    Nie rozumiem czemu komentujący twierdzą, ze Kamil zaleca lokatę? Słuchając choćby audycji Piesto i Matrejek otrzymujemy mnóstwo opcji innych niż bank i lokata, dlatego Kamil wspomniał o nieruchomościach bo to one dadzą bardziej stabilny dochód niż biznes. Ja akurat zgodzę się, że plany to tylko plany i nie wiadomo co stanie na ich przeszkodzie. Znam przypadek polskiej firmy odzieżowej, za którą w 2008r. Amerykanie chcieli zapłacić bodajże 3mln zł, a właściciele poszli właśnie drogą wizji, że jeszcze rozwiną i sprzedadzą za 5 czy nawet więcej. W 2009 czy 2010 roku za firmę dostali ofertę tylko 500tys.

  9. Adam

    Artur Jarzyński said: Nie rozumiem czemu komentujący twierdzą, ze Kamil zaleca lokatę? Słuchając choćby audycji Piesto i Matrejek otrzymujemy mnóstwo opcji innych niż …

    Kamil pisze „Nie z żadnego dochodu pasywnego czy innych mitów, ale z majątku, zwykłej gotówki.” – na logikę pisze o gotówce. W skarpecie jej nie trzyma, bo to zbyt ogarnięty gość, żeby dawał się inflacji, więc logika nakazuje myśleć, że trzyma gotówkę na jakimś koncie na procent… Nieruchomości, akcje, udziały, biżuteria, fundusze, i inne takie, to nie jest żywa gotówka, tylko to jest coś co ewentualnie na gotówkę można zamienić, ale nie zawsze od ręki… Zatem można śmiało postawić tezę, że Kamil zaleca lokatę gotówkową zamiast posiadania firmy. Dla mnie osobiście 800tyś na lokacie albo 800tyś w firmie przemawia na korzyść tej drugiej. Zakładam, że firma po 7 latach doświadczeń generuje dużo wyższy procent niż lokata, a jeżeli generuje taki jak lokata, to należy ją sprzedać jak najszybciej i nie zawracać sobie głowy otwieraniem kolejnej, bo skoro właściciel nie jest w stanie po 7 latach zarządzać firmą w taki sposób, żeby generować przychody dużo wyższe niż na lokacie, to znaczy, że z biznesem radzi sobie słabo…

  10. fotodynamiczna

    Ja bym sprzedał. To tak jakby ktoś dal mi 800tys za nic. Bo firma, to jak kiedys pisales Kamilu nie lokal, miejsce, pomysł a człowiek ,który ja prowadzi. Gdyby chcieli kupić mnie to bym nie sprzedał 🙂

  11. Wojtek S.

    Jeśli kolega ładnie rozwinął biznes, to pewnie potrafiłby rozwinąć drugi taki sam. Zwłaszcza mając 800 tysięcy w kieszeni. Jego ludzie pewnie by poszli za nim.

    Kamil, moim zdaniem, dobrze radzi. Jeśli znajdzie się sucker, który daje Ci 800 tysięcy do ręki, to czemu ich nie wziąć? Ja bym przez rok zajął się kilkoma odkładanymi planami, a potem spokojnie zabrał się za kolejny biznes. Dodatkowa korzyść – reset mózgu i różne świeże pomysły.

  12. Maciej G.

    Pojawilo sie juz wyzej duzo komentarzy, z ktorym sie zgadzam wiec postaram sie nie powtarzac. Moje uwagi:
    1) Wszystko zalezy w jakies sytuacji jest twoj kolega (w jakim miescie mieszka – koszty zycia, jak duza ma rodzine, czy ma juz swoj dom, itd.) – generalnie jednak zgadzam sie, ze 800k to nie bylyby jakies kokosy zeby zapewnic fajne utrzymanie rodzinie, studia, itd.
    2) Ile czasu obecnie spedza w firmie i ile z niej zarabia – wyzej ktos juz to sensownie rozwinal
    3) 800k PLN (minus podatek) to wydaje sie malo jak na firme 15 osobowa dobrze prosperujaca (czesto jako cene bierze sie kilkletnie obroty firmy); nie wiem jak to wyglada z polisami na zycie w Polsce, ale nie zdziwilbym sie gdyby dalo sie na taka kwote ubezpieczyc
    4) Czy ma jakis plan co z tymi pieniedzmi zrobic, jak je dalej zainwestowac?

    Widze jeszcze kilka innych opcji:
    1) Sprzedac komus udzialy w firmie w celu pozyskania gotowki
    2) Zatrudnic CEO, ktory firme by prowadzil dalej z nas (znam takie przypadki)
    3) Wynegocjowac z klientem, ze firme sprzedaje za np. 2.5 miliona, 1 milion platny teraz, a 1.5 miliona po zwiekszeniu przychodow firmy w ciagu kolejnych 3 lat
    4) Sprzedac za 800k PLN + udzialy – zeby utrzymac pasywo

    Osobiscie staralbym sie o opcje 2 przy zalozeniu, ze firma ktora chce mnie kupic mnie nie wykonczy i ze nie mam lepszego pomyslu jak zainwestowac te pieniadze by przyniosly mi wieksze ROI niz moja firma lub porownywalne ROI przy duuzo mniejszym poswieceniu czasu. Dodatkowo moze sprzedalbym czesc udzialow.

  13. Karol B.

    Dobry tekst. Szczerze, przed przeczytaniem trzymałbym stronę kolegi – skoro biznes dobrze prosperuje i się rozwija to po co go sprzedawać… Ależ byłem w błędzie. Faktycznie, masz całkowitą rację – zabezpieczenie finansowe siebie i rodziny jest najważniejsze. 🙂

  14. Rafał

    A ja od dłuższego czasu odnoszę wrażenie, że sprzedałeś Kamilu swój blog i kto inny go prowadzi.

  15. Witold Anusz

    Jeśli to globalna firma to najprawdopodobniej zaproponowali coś pomiędzy 1/4, a 1/3 w najlepszym przypadku 1/2 wartości firmy, bo zostawili sobie duży margines do negocjacji. Poza tym pytanie, co kolega naprawdę ma sprzedać: tangibles, intangibles, czy jedno i drugie. Pytanie czy zadbał w ogóle o wartości niematerialne, czy też znajduje się w 80%-99% (różne branże) firm polskich, które nie wiedzą, że należy to zrobić? Są firmy, których loga mają większą wartość niż cała reszta firmy.
    Grycan sprzedał „Zieloną Budkę” i otworzył firmę „Grycan”, sprzedał firmę i logo i otworzyła konkurencyjną „zieloną budkę 2” pod inną nazwą.
    No i oczywiście pytania zadane powyżej przez Rafała N. Udostępnionych danych jest zbyt mało na podjęcie sensownej decyzji.
    Ta „okazja” może być zarówno rewelacyjna, jak i beznadziejna. Do analizy potrzeba chyba trochę więcej danych.
    Pozdrawiam,

  16. Konrad Szczypczyk

    BEZYDURAAA 🙂 jak mawiał pewien lord w pewnym skeczu pewnego kabaretu o pewnej nazwie Ani Mru Mru 🙂 oto dlaczego moim skromnym zdaniem:
    1.) gdyby rolą mężczyzny było li tylko i wyłącznie zapewnianie bytu rodzinie na długi długi czas i ów mężczyzna chciałby się z tej roli wzorowo wywiązać to tuż po jej założeniu powinien się sprzedać na organy 🙂 – kasa wystarczyłaby rodzinie na bardzo długo
    2.) gdyby rolą przedsiębiorcy było sprzedawanie firm wtedy kiedy firma świetnie się rozwija i dobrze prosperuje – sensowniej byłoby założyć firmę, która zajmuje się „zakładaniem i rozwojem firm” zamiast kupować mieszkania i odkładać „dla rodziny”
    3.) nie ma firm „niesprzedawalnych” – ASBIRO to coś więcej niż Kamil – ale widać tu „syndrom wodza” i zaprzeczenie tezie z początku artykułu o „przywiązywaniu się” 🙂

    a teraz pointa – jeśli rzeczywiście interesowałby się mną (moją firmą) potężna konkurencja, to należałoby zakładać, że jeśli mnie nie wykupią to mnie zniszczą 🙂 – taki jest biznes – a więc ja też bym sprzedał firmę o ile nie udałoby mi się zrobić z nimi sensownej fuzji 🙂 i przejąć choćby części udziałów w całości nowego przedsiębiorstwa 🙂

  17. Mike

    Przepraszam Kamil ale twoje wpisy i porady są coraz gorsze.
    Jeśli ktoś kto zbudował firmę taką jak bohater Twojego artykułu i on pyta się Ciebie co robić dalej to podejrzewam, że zbudowanie tej firmy to był przypadek tak jak w Twoim przypadku.
    Osoba która nie jest pewna i nie wie co robić błądzi. W biznesie trzeba być konkretnym niezdecydowanie prowadzi do Porażki.

    Pozdrawiam

    Mam nadzieje, że komentarz się pojawi.

  18. Maciej G.

    Mike said: Przepraszam Kamil ale twoje wpisy i porady są coraz gorsze.
    Jeśli ktoś kto zbudował firmę taką jak bohater Twojego artykułu …

    Z tym akurat sie nie zgadzam. Ludzie czesto odbieraja zbieranie informacji jako brak zdecydowania/brak wiedzy/brak doswiadczenie. Tak moze byc, ale nie musi. Moim zdaniem warto rozmawiac z ludzmi, bo moze to nasunac dodatkowe pomysly, mozna sie w ten sposob dowiedziec o nowych mozliwosciach, zebrac wiecej informacji. Sam czesto pytam ludzi, pomimo tego, ze znam odpowiedz. Czasem dowiaduje sie czegos nowego, ale z reguly ludzie odbieraja mnie jak to odebral Pan Mike.

    Ciekaw jestem na przyklad czy bohater artykul rozwazal wczesniej opcje, ktore opisalem w swoim poprzednim poscie.

    PS. Wiekszosc ludzi ma watpliwosci (wlaczajac przedsiebiorcow, prezesow), pytanie tylko jak sobie z nimi radzi – to nie moze paralizowac i powodowac ciagle zmiany decyzji.

  19. Daniel Szczerba

    Mike said: Przepraszam Kamil ale twoje wpisy i porady są coraz gorsze.
    Jeśli ktoś kto zbudował firmę taką jak bohater Twojego artykułu …

    powodzenie większości firm to przypadek

  20. Tomasz

    Jeśli czegoś nie przeoczyłem to żaden z komentarzy nie rozwinął tematu chęci wejścia większego konkurenta na rynek. Skoro ktoś chce zapłacić 800k za mój biznes tzn. że mocno interesuje się moim kawałkiem tortu. Odrzucając ofertę sprzedaży, prawdopodobnie nie zniechęcę konkurencji i za jakiś czas moje przychody mogą spaść, a biznes zamiast się rozwijać zacznie tracić na wartości.
    Wpis nie przedstawia dokładnie jak wygląda sytuacja, ale w mojej ocenie warto w takim przypadku zastanowić się nad sprzedażą biznesu i tak jak zostało to wcześniej opisane, zrobić sobie przerwę i zwiedzić kawałek świata. Ja z każdej podróży przywożę przynajmniej jeden pomysł na biznes. Po powiedzmy rocznej przerwie można rozkręcać podobną firmę lub zupełnie coś innego.
    Otrzymaną gotówkę można zainwestować w mieszkania (w odpowiednim mieście) przynoszące 3-4k miesięcznie

  21. Czy Kamilu sugerujesz, że jest coś bezpieczniejszego niż dobrze prosperujący interes??? Wynajem mieszkania (może to być dla kolegi nowy rynek, na którym się nie zna i m.in. dlatego ryzykowny), etat (może _znacząco_ ograniczać zarobek, komfort życia, zwiększać ryzyko niestabilnego cashflow w czasach dekoniunktury, utraty pracy, konieczności przekwalifikowania się), gotówka (którą rząd i jego wspólnicy mogą łatwiej ukraść niż aktywa materialne i niematerialne firmy) nie dają faktycznego bezpieczeństwa, ani go nie zwiększają w porównaniu do dobrze prosperującego interesu.

    Jakaś głębsza analiza by się przydała i ciekawsze ujęcie tematu. Po tym poście straciłem ochotę zaglądać na ten blog.

  22. Czarny

    Ja bym sprzedał firmę i za zarobione pieniądze kupił mieszkania na wynajem np. w Krakowie od pewnego dewelopera za 120 tys. zł kawalerki czyli miałbym tych kawalerek 6 i jeszcze zostałoby mi 80 tys na ich urządzenie to wszystko wrzuciłbym w koszty i nie zapłacił bym podatku ani dochodowego ani vat, ba jeszcze otrzymał zwrot. Natomiast co miesiąc miałbym 6000 zł z ich wynajmu więc rocznie 72 000 zł. Co oczywiście pozwoliłoby mi jeszcze raz odbudować firmę od zera.

  23. Simona

    Oczywiscie, ze sprzedac, a pieniadze zainwestowac w nastepny pewny biznes. Na kazdym szkoleniu w USA mowia: sprzedawaj. Niektorzy zarabiaja na zycie otwierajac tylko firmy, a potem je sprzedajac, bo wiedza jak budowac system.

  24. Jacek Koipa

    W tym wpisie, chyba najważniejszy jest ,,Mężczyzna”, a nie sama firma:)
    Nie sprzedawać. Pozdrawiam.

  25. Konrad Szczypczyk

    Simona said: Oczywiscie, ze sprzedac, a pieniadze zainwestowac w nastepny pewny biznes. Na kazdym szkoleniu w USA mowia: sprzedawaj. Niektorzy zarabiaja na …

    no wiesz to jest tak, że jak ktoś sprzedaje to musi być ktoś kto kupuje 🙂 jeśli sprzedawanie byłoby bardziej opłacalne od kupowania to kto by kupował jakby wszyscy sprzedawali? biznes nie jest aż tak binarny jak mówią na każdym szkoleniu w USA 😀

  26. MAGIK

    większość komentarzy szablonowa, z prądem. Brednie że istnieje dochód pasywny itd. Poczyajcie sobie Tada Witkowicza – Tad ma jedną dewizę – praca po 16h dziennie przez 7 dni w tygodniu ;)A Kamil próbuje wyjść poza schemat. Fajny artykuł/

  27. Artur Król

    Pozostaje mi podziękować komentującym, dostałem sporo ciekawych materiałów na posty nt. patologicznych ideologii biznesowych, od nieustannego kultu Kiyosakiego, po jakieś dziwne ideologie macho-biznesowe p.t. „Biznesmen nie może być nigdy niezdecydowany, musi być pewny”…

    Dzięki 🙂

  28. Krzysztof Lis

    Czy ja jestem ślepy, czy rzeczywiście nikt z komentujących nie dostrzegł aspektu niepracowania przez kilka lat po sprzedaniu firmy?

    Przecież sama taka możliwość ma ogromną, niedającą się przeliczyć na złotówki wartość. Rozumiem, że dla kogoś może być ważniejsze zarabianie pieniędzy, niż np. uczestnictwo w wychowaniu i rozwoju własnych dzieci — ale to jest dość krótkowzroczne podejście.

    W takiej sytuacji raczej też bym firmę sprzedał — chyba, że byłaby możliwość prowadzenia jej w taki sposób, by zarabiała rzeczywiście pasywnie, bez własnego udziału — czyli np. zatrudnienia kompetentnego menedżera.

  29. Paweł

    Kamilu kiedyś powiedziałbym żeby spadali na drzewo. Dziś bym sprzedał. Z taką kasą i Know how w 6 mies odbudowałbym biznes na nowo pod nową marką. Dobrze poradziłeś koledze. Pracujemy po to żeby Żyć. Nie Żyjemy żeby Pracować.

  30. Radosław Jesionkowski

    Kamilu ja również się z Tobą zgadzam tak jak Paweł by żyć a nie żyjemy by pracować. Dla mnie nie byłoby to łatwe biznes stworzony przeze mnie i sprzedać go ot tak. Ale tak trzeba. Historia udowadnia, że wszyscy którzy tak uczynili zarabiają jeszcze więcej 🙂

  31. Max

    Z całym szacunkiem, ale chyba Pan nie zna realiów tego kraju pisząc, że 800 tyś zł starczy na dobry dom, samochod i zostanie kilkaset tysiecy 🙂
    To jest kwota za którą 4-osobowa rodzina moze żyć dostatnio max.5-6 lat. A co potem?

  32. Jed

    Szkoda, że tak mało praktyków się wypowiada. Teoretycy wszystkich krajów łączcie się i wyjedźcie:)

  33. Rafal N

    Simona said: Oczywiscie, ze sprzedac, a pieniadze zainwestowac w nastepny pewny biznes. Na kazdym szkoleniu w USA mowia: sprzedawaj. Niektorzy zarabiaja na …

    Jedyny „Pewny biznes” jaki znam to niemiecke obligacje. Oprocentowane poniżej inflacji….

    Ewentualnie jeszcze może etat, no i może jeszcze realizacja projektu za dotację UE, o ile się tą dotację prawidłowo rozliczy oczywiście 😀

  34. Maciek Czernielewski

    Przykład z życia, podaję za Wikipedią:
    „Zbigniew Grycan – polski przedsiębiorca, pochodzący z rodziny o długiej tradycji cukierniczej.
    Jego kariera jako przedsiębiorcy rozpoczęła się w 1980 roku, kiedy zakupił firmę produkującą i sprzedającą lody – Zieloną Budkę. Początkowo działała ona jedynie w Warszawie, w pobliżu Supersamu. W późniejszym okresie utworzył z niej sieć lodziarni w Polsce. W 1992 zarejestrował przedsiębiorstwo na firmę „Zbigniew Grycan Wynajem, Dzierżawa, Produkcja”.
    W 2000 roku Grycan zdecydował się na sprzedaż udziałów, a spółka Zielona Budka pozyskała nowego inwestora: „Enterprise Investors”. Pozostał jednak w biznesie lodowym i w roku 2004 powrócił z zupełnie nową firmą „Grycan – lody od pokoleń”.
    Ukłony dla Janka Fijora proszę przekazać:)

  35. Rafał K

    Szanowni Państwo,

    Poniższy post jest postawioną przeze mnie hipotezą. Chętnie zaznajomię się z weryfikacją osób zainteresowanych.

    Coś mnie zaintrygowało by spojrzeć na przedstawiony problem z innej strony.

    Czyniąc długą historię krótką, obstawiam, że wpis przedstawia zamianę osobowości, tzn ZNAJOMY chce sprzedać firmę, Pan Kamil odradza i potwierdza swoje słowa poprzez Państwa komentarze. Ponadto otrzymuje bazę pomysłów, które znajomy ma możliwość poddać analizie i w efekcie podjąć najlepszą dla siebie decyzję… + wiele, wiele innych zalet, z zastosowania takiego 'podstępu’.

    Co Państwo o tym sądzicie?

    Ps. nie wiem czy za bardzo nie uprościłem tej 'historii’. Zrozumiałe to jest?!

    Z poważaniem
    Rafał K

  36. Nakiel Towel

    Moja odpowiedź brzmi tak:
    Duża firma może otworzyć nierentowny lokal w miejscowości znajomego, tylko w celu tworzenia kosztów i wyniszczenia konkurencji. Duzi mogą więcej w biznesie. Także trzymanie biznesu, aby walczyć z dużą firmą nie ma sensu, bo taka pokona przeciwnika w oka mgnieniu. Tylko niedoświadczeni wierzą w bajki, że firma się rozwinie itp. itd.
    cenę powinien negocjować i wycisnąć cytrynę jak najmocniej, poniżej 1 mln nie powinien schodzić.

    Za 400-500tys. może już kupić dom w średniej miejscowości w Polsce. Pytanie czy zależy mu na tym, mieszkanie jest wygodniejsze i tańsze. Ostatnio zrobiła się głupia moda na domy (sam posiadam i teraz uważam, że to błąd). Więc mądrzej wg. mnie to kupno mieszkania, wydatek 150-200tys.

    Sprzedające firmę za 1mln powiedzmy, że będzie miał ok. 700tys. a to nie jest spora kwota. Po kupnie domu niewiele mu zostanie, ale gdy kupi dom może zostanie mu jeszcze 500tys. zł. Naiwni piszą tutaj, że może otworzyć taką samą firmę. Nie może. Konkurencja już na to nie pozwoli, uwierzcie. Może rozpocząć nowe życie w innej miejscowości, gdzie powtórzy budowę firmy, ale wiadomo, że może się to nie udać. 500tys. powinno wystarczyć na 9-10 lat życia rodziny 3 osobowej. W tym czasie człowiek jest w stanie wymyślić coś niesamowitego.

  37. Kapelusznik

    W sumie to po przeczytaniu artykułu nadal nie wiem co bym zrobił.. zależy to od wielu czynników, np jak mocna była pozycja firmy na rynku, na ile dużym zagrożeniem jest ta nowo wchodząca na lokalny rynek firma, ile musiał poświęcać jej czasu.. no i ile de facto na niej zarabiał? Bez tych informacji, to wszelkie sądy będą wg mnie przedwczesne.

  38. Maciek S.

    To zależy, co właściciel firmy stworzył i na ile jest to unikalne na rynku:

    1. Sticte dobrą markę (marketingową).
    2. Technologię produkcji czy świadczenia usług.
    3. Zarządzanie w firmie, co czasami bywa cenną wartością.

    Jeżeli żadne z nich, to proponuję całkowite pozbycie się firmy (nie wiem, na ile można realnie wycenić firmę, bo propozycje mogą być skrajnie niskie – gotowość negocjacyjna), ewentualnie częściowe udziały w nowej firmie czy stanowisko w ramach nowej struktury.

    Ale „rasowy” przedsiębiorca nie bierze długiego urlopu – po sprzedaży firmy, niedługo zakłada następną. 🙂

  39. Lukiluk

    Mi tez sie wydaje ze panu Kamilowi sie po prostu poszczescilo KIEDYS w biznesie (czego nie umial nawet dobrze wykorzystac) i sie teraz za duzo wymadrza na wiele tematow. Rola meszczyzny?! Z tego co wiem nawet nie ma dzieci…

  40. Krzysztof Starzęba

    SPRZEDAĆ! przychyliłbym się oczywiście do tego o czym Kamil wspomniał, nieruchomości. Stąd dodałbym jeszcze to: (jeśli to niewykonalne prawnie to mnie poprawcie)
    – najpierw wykorzystać zdolność kredytową którą daje firma, wszak bank nie wie o zamiarach sprzedaży. Wziąć kredyt maksymalny na zakup nieruchomości pod wynajem.

    Wynajem jak wiemy, spłaca nam ratę kredytu, a za 20lat kiedy kończą się pieniądze zostaje coś więcej niż wspomnienie po nich.

  41. Lukiluk

    Przypomina mi sie tutaj film „Ojciec chrzestny”. Mafia czesto wychodzila z propozycja kupna biznesu do roznych ludzi. W domysle bylo ze jesli nie sprzedadza to beda w ten czy inny sposob pozbawieni tego biznesu – np poprzez kulke w oko. Zastanawiam sie wiec czy jak taka duza firma wychodzi z propoycja zeby w delikatny sposob powiedziec ze oni przejmuja te okolice i nie masz wyboru….

  42. Adam Słomka

    Czekam na dowód że działania charytatywne to socjalizm ;>

  43. Agnieszka K.

    Ciekawa jestem, jaki biznes rozkręcił rozmówca pana Kamila.

  44. Roman Nowak

    Kamilu twój kolega Piotr Majewski bardzo sobie chwalił przedmiot statystyka na studiach co wykorzystał w swoim biznesie. I jak mówi duży wpływ na jego sukces miało przeczytanie książek Kiyoshakiego.
    Przychód pasywny nigdy nie jest do końca pasywnym ale jest różnica pracować na etacie dla kogoś 8h dziennie i w weekendy nadgodziny pomnażając majątek właścicieli a zrobić raz coś konkretnego i poświęcając na to elastycznie czas pracy generować sobie z tego dochody.
    Jest różnica w tyraniu dla siebie czy kogoś. Chcesz a nie musisz. Bez niewolnictwa z dużym zapasem czasu.
    Jeślinpytasz przez aluzję o koledze czy sprzedawać Asbiro. Oczywiście że tak. Jesli masz dochód dla własnej rodziny na dobrych parę lat to.podwoisz ten czas tę wolność finansową mierzoną w liczbie dni jaką możesz nie pracować przy dotychczasowym poziomie życia.
    Lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu. Brałbym 800 tysięcy. Często w firmachh są silne związki emocjonalne z pracownikami i to nie jest takie hop siup wywalić na bruk 15 ludzi. W tym kraju panuje jeszcze mentalność z prl że praca się należy jak psu zupa i ludzie nie zrozumieją będą nienawidzić. Bill Gates swojego microsoftu nie sprzedał jak mu proponowali. Zależy jeszcze co za biznes i czy wkładasz serce w niego nie zawsze kasa jest najważniejsza. Kiyoshaki nie każe sie skupiać na pieniądzach. Jak ktoś ma chętke jak bill gates rywalizować i pokonać giganta jak on ibm i apple czuje moc to niech rozwija. Ja brałbym 800 tysięcy nie potrzebuje miliardów. Starczy do życia być milionerem.

  45. konrad dabal

    Antagonista said: Głupi artykuł i mam nadzieję, że kolega cie nie posłuchał. Przytoczę argumenty:

    1. Po co sprzedawac aktywo ( biznes) generujące co …

    Adam, wyloguj. Niema sensu czuć typowo polskiej urazy.
    Ps Dużo książkowej wiedzy w Twej odpowiedzi.

    Pozdr

  46. GREGOR

    Ludzie nie wiecie, że jak „wykupuje” waszą firmę inna większa to musicie podpisać, że nie otworzycie firmy konkurencyjnej? Co za brednie „pracownicy pójda za nim”, „otworzy druga podobną” itp. Może otworzyć biznes, ale ZUPEŁNIE INNY…

  47. sceptyk

    wartość biznesu można sprowadzić do zabawy w kalkulację opłacalności i zasadności jego sprzedaży, tylko czy firmę, jej poza materialną wartość, kulturę organizacji i zespół ludzi zawsze przelicza się ma „swoje” pieniądze? to znaczy, że inni nie przyczynili się do zbudowania tej wartości, nie mamy wobec nich zobowiązań? model Mondragone pokazuje, że tam gdzie liczą się ludzie takie rozumowanie nie ma sensu, jest za to dużo więcej satysfakcji i szczęścia tych którzy współtworzą biznes dla ludzi nie dla pieniędzy

  48. B.C.

    A dlaczego duża część dyskutantów uważa, że sprzedający biznesmen nic nie ma i dopiero będzie kupował dom/mieszkanie? A teraz – mając firmę – wynajmuje? mieszka pod mostem?
    Skąd założenie że pieniądze ze sprzedaży firmy są jedynymi oszczędnościami?

    Byłam w podobnej sytuacji, tylko firma mniejsza.
    Sprzedałam.
    Zostawiłam sobie lokal, który był moją osobistą własnością i wynajmuję go firmie która kupiła moją.
    Łącznie mam w związku ze sprzedażą (czynsz, przychody z inwestycji za pieniądze ze sprzedaży) ok. 7500 netto/miesiąc, wystarczy spokojnie na życie, dodatkowo trochę z wcześniejszych inwestycji i zarobki męża (pracuje na etat).
    Mieszkanie mamy własne od wielu lat (domu nie chcemy).
    Pracuję nadal, jako wolny strzelec, bo lubię i chcę, ale nie z taką intensywnością jak za czasów prowadzenia firmy (i bez tego stresu jak na własnym).
    Wreszcie mogę bez stresu wyjechać na wakacje, bez netu, telefonu i szukania wifi w każdym hotelu.
    Polecam.

  49. sławek

    Kamil Ma racje – sprzedać i tyle.
    Ja wiem że koleś budował firme przez kilka lat i się z nią zżył.
    Tak szczeże kto wyceił firmę za 800tyś pewnie ksigowy z firmy konkurencyjnej,

    Jeżłi firma konkurencyja jest wstanie wyłożyć 800 tyś zła za wykupienie firmy i lokalu za 800 tyś to koleś ma problem DUŻY.
    Jak sie nie zgodzi to za chwile ta firma za 300 tyś zrobi mu konkurencyjny lokal pod nosem i przejmie 50% klientów
    beda dopłacąc do interesu przez 6lub 12 mieś i po roku firma kolegi bedzie warta tyle co nic.

    zam firme która miała w małej miejscowości sklep agd i gdy sie dobze rozwinęła fima zaproponowała wykup koleś sie ie zgodził bo rodzina bała sie utraty pracy – jak sie okazło po 2 misicach powstał piekny salon firma pusciła gazetki i hostessy po miejscowości i z biznesu rodzinego już tylko wspomniie utrzymał sie jeszcze przez rok a potem przekwalifikował biznes.

    Wiec koledzy któży sadza ze biznes trzeba utrzymać sa w błedzie
    sadze ze kolega Kamila powinie sprzedać firme a z firmą wyegocjowac jeszcze przez rok lub dłużej jakaś opłate by nie otwierał podobej działalności w okolicy.

  50. Marek Nowakowski

    Jeśli w siedem lat doszedł od zera do 800 tys to z paroma stówami na początek i doświadczeniem powinno za drugim razem pójść dużo lepiej… Ale tak na prawdę nie wiadomo bo może właśnie pójść gorzej z tego względu chociażby że już nie będzie ciśnienia. Myślę że tu nie ma złotych recept, powinien się zastanowić jak to czuje. Może za 3 lata sprzeda już tylko za 300 tys. bo się coś posra albo jeszcze mniej, ale może się to dla niego lepsze okazać niż teraz wziąć bańkę i źle zainwestować albo stracić zapał, przepierdzielić czy coś. Nigdy nie wiadomo, przeważnie porażka jest dobrym nauczycielem więc może akurat kolo potrzebuje spróbować dojść do tych 2 mln by się czegoś nauczyć a jeszcze jest opcja że mu wyjdzie 🙂 Pozdrawiam

  51. Kolega Kamila

    Tak czytam wszystkie komentarze, a dodam, że wpis Kamila dotyczył akurat mojego przypadku:), więc postanowiłem, że udzielę kilku informacji.
    Oczywiście z różnych względów nie chcę pisać o branży, w której działam (ze względu choćby na to, że negocjacje z firmą, która chce mój biznes kupić, nie zostały jeszcze zamknięte), ale opiszę swoje odczucia i to, jak wyglądał w moim przypadku dotychczasowy proces potencjalnej sprzedaży.

    Dodam też, że piszę dzisiaj świeżo po uzyskaniu informacji, że dwóch moich znajomych właśnie sprzedało swoje firmy za parę mln każdy, co także w jakimś stopniu wpływa na moja ocenę całej sytuacji:).

    Pierwotna oferta, jaką otrzymałem, oscylowała wokół podanych przez Kamila 800 tys. Brutto, minus dochodowy od sprzedaży, bo firma w tamtym okresie było jednoosobową działalnością.
    Nie zgodziłem się ostatecznie, postanowiłem poprawić dochodowość firmy, co też udało mi się osiągnąć (nie sztuczkami księgowymi a wdrożeniem innowacyjnych rozwiązań z mojej branży). Jestem także pod koniec procesu przekształcenia do sp. z o.o. – przy wysokim kapitale zakładowym, który mam nadzieję uda się nam zrobić, podatek od sprzedaży faktycznie jest niższy niż 19%.

    W chwili, gdy dostałem pierwszą ofertę sprzedaży za 800 tys, firma miała 1,1mln przychodu przy dochodzie na poziomie ok. 250.000 zł.

    Po roku, firma miała przychód na poziomie 1,3mln, ale dochód na poziomie … 500.000 zł (brutto, więc minus dochodowy).

    Kupujący zgłosił się do mnie ponownie, tym razem z ofertą na poziomie ok. 1,5mln + akcje w firmie matce. Razem odpowiednik około 1.6-1.7mln.

    Znowu się nie zgodziłem, bo firma moja wciąż rośnie, a inwestor sam zdradził, iż gdybym taki dochód otrzymał w kolejnym roku albo jeszcze go zwiększył, to rzeczywiście moglibyśmy porozmawiać o kwocie wyższej…

    Mamy koniec sierpnia roku kolejnego, firma już w dniu dzisiejszym ma przychód na poziomie całego zeszłorocznego, przy dochodzie na poziomie porównywalnym z całym zeszłorocznym (a zostały jeszcze 4 miesiące do końca roku).

    Także w tym roku, jeśli dostanę po podatkach przynajmniej 2 miliony + udziały w firmie matce (dywidenda) + możliwość dalszej pracy w (nie)swojej firmie na stanowisku dyrektorskim z wynagrodzeniem na poziomie nie niższym niż 6.000zł netto, firmę sprzedam.
    Będę mógł robić to samo, co dotychczas, zachować pewną dozę swobody w działaniu + mieć złoty spadochron w postaci wspomnianych 2mln.
    Dokładnie tak zrobiło dwóch znajomych – teraz poza pracą na etacie (ale w praktyce nadal ze swobodą przedsiębiorcy) rozkręcają nowe biznesy. Oczywiście w innych branżach, bo zakaz konkurencji na parę lat wszyscy musieli (i ja też będę musiał) podpisać.

    Pomysłów na inny biznes mam kilka:), tylko dotychczas czasu i motywacji było brak.

    A jeśli ostatecznie nie dojdzie do sprzedaży firmy (z nieznanych mi na razie przyczyn) – za 400-500 tys rocznie z dochodu firmy da się w Polsce wyżyć…

    Inna kwestia, że moja branża jest

  52. Gregory May

    Kolega Kamila to jakis kolo co sie podszywa! Jesli masz pol miliona DOCHODU z firmy to jakim cudem oplaca ci sie sprzedac za 2 miliony???!! Poczekaj 4 lata i te 2 melony se zarobisz i firme zatrzymasz.

Dodaj komentarz