2/5 pracowitość

Właśnie nadciągają święta, a więc nie sposób dzisiaj omówić pracowitości, gdyż święta dla wielu osób to nic innego jak okres, w którym można nadrobić zaległości. Może nawet nie zaległości, ale rzeczy odkładane na później. I tak to powinno działać.

Praca jest obok ziemi i kapitału jednym z trzech czynników produkcji. Do powstania każdego dobra wymagana jest praca. Inaczej się nie da. Niestety środowisko młodych ludzi w którym się obracam raczej jest nastawiona na cwaniactwo niż na pracę. O wiele większe zainteresowanie budzą tematy jak szybko zarobić, ale żeby się nie narobić. Tak niestety się nie da.

Oczywiście, że się nie da, ale ludzie kombinują. Mają ku temu przykład z góy. Dzisiaj się dowiedziałem, że amerykańska Rada Standardów Rachunkowości Finansowej dopuściła możliwość księgowania przepływów pieniężnych zamiast przyjmowania wartości aktywów na podstawie ich aktualnej wyceny rynkowej. I tym magicznym trikiem zamiast generować miliardy straty banki będą księgować zyski 🙂 genialne prawda 🙂 Niestety przykład takiego cwaniactwa idzie w dół :(.

Zajrzyjcie na www.asbiro.pl do Konferencji. W środę 15 kwietnia o 18.00 w Warszawie, zbierzemy w jednym miejscu kilka ciekawych osób i będzie można dowiedzieć się wiele ciekawych rzeczy i często ukrywanych faktów. Bo większość ekonomistów przyklaskuje zmianie sposobu wyceny aktywów, ale czy to co jest na papierku coś zmieni?

Musimy dużo pracować, zwłaszcza jeżeli nie dysponujemy pozostałymi dwoma czynnikami – ziemią i kapitałem. Jeżeli dysponujemy kapitałem to możemy sobie pracowników zatrudnić i pracują za nas, ale jeżeli nie to trzeba się wziąć w garść. I w zasadzie kiedy prześledzi się biografię niemal wszystkich „self-madów” to przyuważy się, że ci ludzie ciągle pracowali, niekiedy aż do przesady.

Z drugiej strony ja staram się nie używać stwierdzenia – „pracuję”. Podobnie jak przedsiębiorczość i wiele innych słów nabrało ono trochę negatywnego znaczenia. Ano dlatego, że praca, w rozumieniu etat to dla 92-97% ludzi „dopust boży”. Ludzie którzy nie są przedsiębiorcami przywykli dzielić swój czas na czas wolny i czas pracy (niewolny?) z tym, że robią wszystko aby mieć jak najwięcej czasu wolnego. W takim rozumieniu kiedy rozmawiam i mówię, że pracuję sobie, to w ich oczach często widzę jakby „współczucie”. Heh.

Dlatego właśnie nie dzielmy czasu na czas pracy i niewoli. Kiedy wychodzę do biura, czyli de facto do „pracy”, mówię że idę się trochę pobawić, idę włączyć mój symulator i będę grał w najbardziej zaawansowaną, wielopoziomową i wilopłaszczyznową grę strategiczną i mam dzisiaj zamiar ugrać jak najwięcej punktów. Bo czymże innym jest biznes, Z mojego słownika zniknęło nawet słowo urlop. Jeżeli urlop to oderwanie od tych wspaniałych rzeczy, które robię na codzień to jaki z tego urlop.

Kiedy włączamy sobie grę komputerową to nie możemy się oderwać. Bo zasady są wszelako proste. Wystarczy poznać algorytm gry i to wszystko. Możemy podbudowywać swoje ego, że jesteśmy „mocni”. Ale kiedy przyjdzie grać w „życie” lub w „biznes” jakkolwiek to nazywać to bardzo chętnie włączamy pauzę na „telewizor” czy inne durne sposoby spędzania czasu.

Jeżeli dzięki pracy powstają dobra, to pracowitość oznacza dużą skłonność do pracowania, a więc do produkcji różnych dóbr. Mniej odkładać na później, a więcej teraz. A jeżeli nasza praca będzie kierowała się w stronę dochodu pasywnego to już w ogóle super.

Jakoś na początku roku rozmawiałem z człowiekiem odpowiedzialnym za HR w jednym ze średnich banków. Jest to starszy człowiek z dużym doświadczeniem i opowiadał, że całkiem niedawno dyrektorem jednej z kilkunastu „wojewódzkich” placówek został człowiek mający zaledwie 31 lat. Wychwalał tego człowieka bardzo. Ale co to ma do pracowitości. Ano opowiadał, że on go przyjmował do pracy na najniższym szczeblu zaraz po studiach. Traf tak chciał, że przed rozmową kwalifikacyjną jechali razem windą jako dwie zupełnie obce osoby. W windzie była świetlówka, która ciągle migałą, a to gasłą a to się zaświeciła. Znajomy mówił, że coś z nią było nie tak już z 2-3 miesiące. Młody kandydat do pracy, porpsotu sięgnął, zdjął obudowę, obrócił świetlówką kilka razy i ją w ten sposób „naprawił”.

Nie mam pojęcia jaki to miało wpływ na rekrutację. Człowiek napewno dysponował wiedzą i kwalifikacjami ale mojemu rozmówcy to ten fragment utkwił w pamięci. Taki drobny szczegół świadczący o pracowitości. No ale po czym poznać prawdziwą naturę człowieka? Ano właśnie po takich szczegółach.

Zresztą w poznawaniu natury człowieka są dwie szkoły. Jedna mówi, aby zwracać uwagę na rzeczy ważne, a druga mówi aby zwracać uwagę na rzeczy drobne. Kiedyś uważałem, że ważne są rzeczy duże, aby w nich się sprawdzać, małe są mniej ważne (jakoby z definicji). Dzisiaj, być może nauczony doświadczeniem, proporcje się odwróciły. Przy dużych rzeczach ludzie mogą „udawać”, a przy szczegółach zawsze wyjdzie szydło z worka.

Bez pracy nikt jeszcze niczego nie osiągnął. Dlatego nie ma sensu dzielić czasu na wolny i niewolny. Obierzmy jakiś cel i pracujemy aby go osiągnąć. Albo jak to lepiej brzmi, bawmy się, grajmy w tę grę, bogaćmy się. A kiedy już przejdziemy całą hierarchę potrzeb, aż do samorealizcji będziemy najszczęśliwszymi ludźmi na świecie.

I jak mówią słowa, które przyświecają konfenrecji MJM www.myslecjakmilionerzy.pl.

Gdy zatrzymasz się nad czymś, przestajesz dążyć do wszystkiego.
Aby by dojść całkowicie do wszystkiego,
musisz zaprzeć się siebie całkowicie we wszystkim.
A gdy dojdziesz do posiadania wszystkiego,
masz to posiadać, nie pragnąc niczego.

Właśnie – zaprzeć siebie, całekowicie we wszsytkim – aby dojść do celu. To jest właśnie pracowitość. Dążenie do celu w praktyce, a nie tylko w głowie.

Kursy
Przypominam, że najbliższe Kursy www.kursskutecznegodzialania.pl oraz www.ebizneswpraktyce.pl będą organizowane w Krakowie i Zielonej Górze 18 i 19 kwietnia. Naprawdę nie wiem kiedy uda nam się po raz kolejny odwiedzić tak bardzo południową i zachodnią część nszego kraju. Zapewne dalej niż za rok. Wiem, że wiele osób pisało z zapytaniem kiedy będą kursy w tamtej okolicy, coby kosztów niepotrzebnie z dojazdu robić. Właśnie są i prędko nie wrócą.

Szukam małych przedsiębiorców
No i zapraszam do zapisywania się na MJM. Przez najbliższe 2 tygodnie będziemy kończyć sprawy organizacyjne. Jeżeli znacie ciekawych ludzi, którzy mogliby i chcieliby wziąć udział, także w charakterze prezentującego to zapraszam do kontaktu.

8 komentarzy

  1. och i ach

    „Właśnie nadciągają święta…”

    Kamilu, to naprawdę wielkie słowa. Po ich przeczytaniu uświadomiłem sobie, że właśnie nadciągają święta.

  2. Adam

    Gospodarka 21 wieku oparta jest na wiedzy, która wypiera pracę, kapitał i ziemię.

  3. Jolanta Gajda

    @Adam: wiedza to jest stan, element statyczny, który sam w sobie – jako że jest statyczny – nie doprowadzi do żadnych zmian ani do powstania rzeczy nowych.

    Żeby wytworzyć nową jakość, wiedza musi być wykorzystana w DZIAŁANIU, a działanie to nic innego jak praca. Przy czym oczywiście nie należy utożsamiać pracy z przysłowiowym kopaniem łopatą.

    Również jestem zdania, że żeby tworzyć rzeczy dobre i trwałe, potrzebna jest pracowitość. Bez niej powstają buble o krótkim żywocie.

  4. Dorota S.

    Wiedza jest potega tylko wtedy gdy jest praktyczna, czyli wlaczana w cel do ktorego sie dazy. Wykorzystywanie tej wiedzy to takze praca, trzeba byc pracowity a do tego myslec by ja moc przelozyc na to czego oczekujemy. Samo nic sie za nas nie zrobi 😉

  5. adrianger

    Ja bym ta wiedze powyzej zastapil informacja, w znaczeniu „spoleczenstwo informacyjne”.

  6. Nowak Łukasz

    Hej Kamilu

    Dzięki, że naświetliłeś mi to z pewnej nowej perspektywy. Kiedy teraz myślę o tym na Twój sposób przestaję widzieć potrzebę motywowania się do roboty.. Ileż to lżej 🙂 Zaciera się różnica pomiędzy „pracuję” a „robię to co lubię”. A kiedy opisałeś biznes jako grę komputerową to w ogóle przestałem myśleć jak o czymś co „muszę zrobić”.

    Dawno temu.. No może nie tak dawno :-p Widziałem opis na gg: posprzątałem w domu, poodkurzałem, umyłem podłogi i okna. A potem: Jeszcze pójdę na zakupy, wytrzepię dywany, posprzątam piwnicę i zabiorę się do nauki 😉

    Wg Twojego wzoru taki dylemat nie istnieje. Kurczę. Fajna sprawa. Aż mam ochotę przetestować..

    Na koniec jednak, żeby nie było tylko że Cię chwalę.. Trochę dorzuciłeś do pieca z tym zaparciem się siebie. Jak mam sie zaprzeć samego siebie? Od teraz jestem Kamil Cebulski a nie Łukasz Nowak? Musiałbym najpierw zdać sobie sprawę z własnej tożsamości. Przypiąć jakąś sobie etykietkę… eh.. Filozofia… ;p
    Moja super babcia powtarzała mi jak byłem mały: „Trzeba się zaprzeć sercem o g….no i robić aż się będą iskry sypać”. Chyba uchwyciła kwintesencję tego co zrozumiałem w Twoim wpisie :-))))

    biznes jest biznes. I to rozumiem. Teraz kiedy już uświadomiłeś mi, że życie to gra komputerowa to ja się „zapytowywuję”:

    MA KTOŚ KODY? ;-))))))))))))))))))))))))))))))

    no dobra.. chociaż moda jakiegoś ;p

  7. Kasper

    Dzieki Kamil, jak zwykle cos dobrego i madrego

  8. Jacek

    Czytam ostatnio Pańską książkę. Nie, proszę się nie obawiać. Nie chcę Pańskiej wizytówki, choć mogłaby stanowić kolejny element w mojej bazie.

    Zajrzałem na Pańską stronę przez zwykłą ciekawość. Zgadzam się. Bez pracy człowiek staje w miejscu i nie ma szans na poszerzenie horyzontu. Tylko co zrobić, kiedy wciąż trafia się na szefa, który jest nim tylko z nazwy? Prozaiczne pytanie: po co chodzić do pracy, której się nienawidzi, która jest odczuwalna jako najgorsza rzecz w życiu? Pewnie, że poza przymusem (bo któżby chciał umeirać z godu?) nie ma innego powodu.

    Tyle tylko, że:

    Jestem głęboko przekonany o tym, że od życia dostaje się tyle, ile zaangażowania się w nie wkłada. Bo czy słyszał ktoś kiedyś, żeby taki symboliczny Ferdek Kiepski dostał od życia jakikolwiek bonus? Ja nie słyszałem. A zasada jest przecież prosta. Pracujesz na swój sukces? Pielęgnujesz swój ogród życiowy? Dostajesz za to zapłatę. Nie finansową. Najczęściej są to oddani ludzie, z którymi świetnie się współpracuje i szef, który wie co oznacza ta nazwa i jak traktować pracowników. Ja mam właśnie takiego szefa. Zaganianego, ale posiadającego ogromną wiedzę, którą pozwala przyswajać. I jestem oddany swojej pracy, choćby przez pryzmat nowych doświadczeń, przez pryzmat wyuczonej już odpowiedzialności. Piękna sprawa.

    PS. A dochód pasywny to już inna kwestia, wymagająca pokręcenie korbką tak, żeby trybiki ruszyły z miejsca…

    Życzę wszystkiego dobrego.

    Czytelnik.

Dodaj komentarz