Wolnośc finansowa jest anomalią!!!

Przeczytałem kilka dni temu gdzieś w internecie ciekawe słowa. Zgadzam się z nimi w 100% :). O dziwo osoba, która je w internecie „cytowała” nie była pewna czy nie znalazła ich w mojej książce. Jest więc duże prawdopodobieństwo, że są to moje własne słowa :). W wielkim uproszczeniu chodzi o to, że zarobić można na wszystkim, ale zarobić i być jednocześnie szczęśliwym to jest już znacznie trudniejsze.

Piszę o tym, gdyż niedawno przeprowadziłem z młodymi ludźmi ciekawą dyskusję. Dużo ludzi ma taki plan na życie, aby w jednej dziedzinie zarobić pieniądze, zdobyć wolność finansową, a potem robić to co się chce. Uwidacznia się tutaj chyba ten pracowniczy podział na czas pracy i czas wolny, który zakłada, że praca daje pieniądze i nie jest przyjemna, a czas wolny daje przyjemność, ale nie jest za darmo. Otóż robienie czegoś, aby się dorobić, a później czegoś innego aby się spełnić nie do końca jest dobrym pomysłem na życie.
Zacznijmy od tego, że wolność finansowa, a więc taki stan że mamy na tyle pieniędzy lub na tyle wysoki pasywny dochód , jest niczym innym jak anomalią. Podobnie jak Neo w Matriksie.

Zakładamy, że żyjemy w idealnie wolnorynkowym systemie. Zakłada on, że konsumenci decydują co kupić, a na ich decyzję wpływa stosunek ceny do jakości. Oczywiście w idealnym świecie każdy konsument dysponuje idealną informacją o produktach każdej firmy na świecie. Otóż dochód pasywny oraz zysk i strata w takim idealnym świecie nie istnieje.

Otóż jeżeli firma produkuje produkt i miała zysk 100 milionów. Na pewno znajdzie się inna, która zrobi to samo i zarobi tylko 50 mln. A jeżeli tak to znajdzie się kolejna, która zadowoli się zyskiem 1 miliona itp. Tą ścieżką dochodzimy do tego, że w stanie wolnego rynku firmy istnieją bez ZYSKU. Skoro nie ma zysku nie ma z czego utrzymać właściciela nieroba. Podobnie z dochodem pasywnym. Pamiętajcie jednak, że to rozważania filozoficzne. Idealny wolny rynek nie istnieje, ale do niego dążymy.
Jak już wspomniałem wolność finansowa jest anomalią systemową dlatego niewiele ludzi rozumie to zjawisko. Praca, otrzymywanie pieniędzy za pracę z tego punktu widzenia jest naturalnym zjawiskiem i w wolnym świecie byłby nie tylko podstawą, ale jedyną formą utrzymania. Pamiętajcie, że w takim świecie nie byłoby czegoś takiego jak bezrobocie, a każdy otrzymywałby średnią krajową :). Mamy więc w zamyśle idealny wolny rynek, który jest tak realny jak liczba która się kryje pod wyrażeniem nieskończoność, i pewne czynniki które sprawiają, że w tym idealnie wolno rynkowym świecie nie żyjemy. Warto zainteresować się tym dlaczego w takim świecie nie żyjemy, gdyż jest to pośrednia odpowiedź na to, jak uzyskać wolność finansową.
Podstawową przeszkodą do powstania wolnego rynku jest utrudniony dostęp do informacji. Nawet żyjąc w epoce informacji i internetu nikt nie jest w stanie dysponować nazwami wszystkich wyprodukowanych samochodów i nikt nie ma dostępu do cen tych samochodów. Jest tego za dużo. Nawet gdybyśmy nimi dysponowali to w jaki sposób porównać 2 auta do siebie? Niby takie same silnik i trochę innego żelastwa, ale jednak mają inną konstrukcję i właściwości. Np. jak sprawdzić spalanie i przyspieszenie tych samochodów? To że producent pisze to jedno. Możemy wsiąść za kierownicę i sprawdzić. Ale prędkości nie sprawdzimy bo liczniki każdego auta są podkręcone o 8-12 %, tak więc jak licznik ci wskazuje 100 km/h tak na prawde jedziesz 90. Ten wskaźnik jest różny przy różnym zużyciu kół, wtedy minimalnie zmniejsza się średnica opony itp.

To są oczywiście trochę skrajne przykłady, ale żaden konsument nie może mieć informacji o wszystkim nawet gdyby udało mu się przeczytać wszystkie książki na świecie i cały internet. Trafi taki konsument na debatę polityczną gdzie przeczyta dialog „Pan kłamie – nie to Pan kłamie” i ma dylemat.

To zjawisko niemożności posiadania idealnej informacji sprawia, że nie musimy być najtańszą firmą na rynku i nasz współczynnik cena/jakość też nie musi być najlepszy. Wystarczy, że będzie lepszy od tych firm o których nasz konsument dysponuje informacją. Handel polega właśnie na tym. My dysponujemy informacją kto ma coś taniej, i sprzedajemy to osobie która tego nie wie, a w odniesieniu do tego co wie to i tak oferujemy nasz towar znacznie taniej niż jakakolwiek firma którą zna. Zakręciłem trochę 🙂

Innym czynnikiem ograniczającym wolnorynkowość są przepisy prawa. Np. coś takiego jak patent czy prawa autorskie. Wymyślimy produkt X i przez jakiś czas 25-50 lat mamy wyłączność na jego produkcję, umożliwia to dyktowanie cen nie na poziomie wolnorynkowym, a na maksymalnym za który ludzie chcieliby kupić daną rzecz. Teraz np. żarówka kosztuje nie wiem nawet, strzelam – 5 zł. Czy gdyby kosztowała 6 to byśmy ich nie kupowali? Raczej wątpię. Zamiast 500g cukierków w sklepie moglibyśmy kupując droższą żarówkę pozwolić sobie tylko na 400g. Patenty zatem pozwalają na sterowanie przepływem pieniędzy od cukierków do producentów żarówek. Oczywiście w wielkim uproszczeniu.

Taka sama sytuacja jest z prawami autorskimi. Są one tylko i wyłącznie „umowną” normą. Gdyby one nie istniały taką książkę jak Efekt Motyla czy Myśleć Jak Milionerzy można by było kupić kilka złotych. Bo taki drukarz kupiłby jedną kopię i rozprowadzał po cenach wolnorynkowych czyli takich bez zysku. Zadowoliłby się tym, że płacą mu za czas przy prasie drukarskiej. Prawo autorskie jednak istnieją i nikomu nie można kopiować książek bez zgody dysponenta majątkowych praw autorskich, i dzięki temu finansujemy np. Alternatywne Lekcje Przedsiębiorczości, a inni autorzy stają się multimilionerami – kłania się tutaj harry potter.

Również biurokracja daje nam większe odstępstwa od idealnego wolnego rynku. Biurokracja kojarzy mi się np. z ponad 200 licencjami i pozwoleniami na działanie w różnych dziedzinach gospodarki np. wywożenie szamba, sprzedaż alkoholu. Dopóki niektóre czynności wymagają zgody władz lokalnych to ludzie „załatwiają sobie” że w danej gminie tylko jedna firma może wywozić szambo. Część zysku przekazują na kampanie reklamowe, a w zamian nie ma konkurencji jest anomalia i dochód pasywny przynajmniej przez 4 lata do następnej kadencji.
Jest wiele innych powodów dla których nie zbliżamy się do wolnego rynku. Np. inteligencja i głupota czy uczciwość i nieuczciwość jednostek zamiast  „równości” w tym temacie. Człowiek mądry powie głupiemu, żeby pracował u niego za mniejszą stawkę, ponieważ pod jego miejscem pracy jest żyła wodna, która przedłuża życie. Głupek w to uwierzy i nie pójdzie pracować do konkurencji za większą kwotę i mniejszą ilość godzin.

Powodów nie istnienia wolnego rynku jest wiele i każdy z nich generuje anomalię, która pozwala na osiąganie wolności finansowej. Idealnego wolnego rynku nie da się zbudować. Można jednak do niego dążyć. I pomimo braku wolności finansowej i koniecznej „pracy”, a raczej produktywności osobistej aby się w nim utrzymać to warto to robić. Bo gdyby każdy zarabiał średnią krajową ponad 6 tys. zł (średnia aktualna + drugie tyle z szarej strefy, która w wolnym rynku nie istnieje) to taki świat byłby lepszy. A że bym pracował po 8-10 godzin? Przecież i tak to robię i się przy tym dobrze bawię 🙂

Ciekawy jestem co wy sądzicie na ten temat? Miałem dzisiaj napisać o planach fundacji i firmy na ten rok, ale jakoś tak naszło mnie na rozważania.
Swoją drogą historia z zupełnie innej beczki. Rozmawiałem ostatnio z człowiekiem, który samodzielnie robi rzecz X. Jest to rodzaj artysty, a więc nie może nikogo zatrudnić do robienia tego za niego. Ten człowiek bardzo lubi to robić. Zarabia sprzedając to X na allegro. Na robienie X ma jednak ograniczony czas, studia i obowiązki rodzinne. Podczas rozmowy powiedział, że na zachodzie X można sprzedawać za lepszą cenę. Spytałem dlaczego więc nie sprzedaje na zachód, a więc na eBay zamiast na Allegro. Odpowiedział, że ta rzecz X się tak dobrze na Allegro sprzedaje, że gdyby przyszły zamówienia z eBay nie maiłby kiedy ich wykonać. Koniec historii.

Morał z niej jest taki, że podświadomie jesteśmy zaprogramowani na utrzymywanie „systemu” taki jaki jest. Tutaj akurat wychodzi takie logiczne rozumowanie, że dopóki nie zaspokoję popytu w Polsce, nie mogę na zachód. Skoro na ebay mamy wyższą cenę to po co w ogóle handlujemy na Allegro? Najpierw dostarczmy swoje towary tam gdzie ludzie chcą zapłacić więcej. W efekcie i szybkiej dyskusji mój rozmówca ma się przestawić na ebay. Będzie robił to samo, tak samo i tyle samo, a jednak różnica będzie znaczna. A na Allegro będzie handlował w przypadku braku zamówień ze świata.

Kolejny morał z tej historii jest taki. Jeżeli nie będziesz nic robił, chociażby nieopłacalnej rzeczy X to i cała mądrość wszystkich przedsiębiorców świata nie pomoże ci osiągnąć lepszych wyników.

6 komentarzy

  1. Anna Laskowska

    Czyli po raz kolejny dochodzimy do tego, że najważniejsze to działać. Może nie zawsze od razu działamy najmądrzej, ale brak działania zupełnie nie uczy mądrości.
    Pozdrawiam – Ciebie Kamilu i Czytelników.
    Anna Laskowska
    http://www.wybierzsukces.pl

  2. Artur

    Ciekawy wpis. Tak to jest, jedni pracują na drugich. A Ci którzy mają lepsze pomysły na swoje zajęcie mogą stać wyżej, mając pod sobą więcej ludzi pracujących dla nich. Cała kwestia opiera się na tym co robimy.

  3. Dariusz Skraskowski

    Podoba mi się opcja zarabiania na tym, co lubię. Przerabiałem już tę drugą opcję (zarabianie na tym, co niespecjalnie lubiłem). Zawsze kończyło się to tzw. wypaleniem – bo ile czasu można się do czegoś zmuszać? Trafne spostrzeżenie z tymi przyzwyczajeniami. Nawet jeśli trafia się jakaś możliwość, dużo osób dąży do utrzymania systemu (strefa komfortu). Ciekawy przykład z Allegro i eBay. Myślę, ze rynek światowy to większe możliwości i jednocześnie ryzyko wyjścia poza strefę komfortu. Właśnie przymierzam się do tworzenia angielskiej wersji swojego produktu. Daje o sobie znać obawa przed wyjściem „poza system” (nie znam biegle angielskiego). Jednak możliwości są na tyle kuszące, że zaryzykuję 🙂
    Pozdrawiam
    Dariusz Skraskowski

  4. Wojciech Diechtiar

    Wolny rynek ABSOLUTNIE nie oznacza „równości”. Równość to można mieć w socjalizmie, gdzie „czy się stoi czy się leży, 1500 się należy”.

    Wolny rynek jest „przestrzenią” wymiany dóbr, gdzie uczestnicy tej wymiany mają wolność podejmowania autonomicznych decyzji dotyczących tej wymiany.

    Wszystkie regulacje prawne ograniczające autonomię podejmowania tych decyzji „zniewalają” rynek. A poziom wiedzy czy inteligencji czy jakiekolwiek inne cechy partycypantów nie mają zupełnie nic do rzeczy.

  5. Wolność finansowa

    Wolność finansową i szczęście należy rozumieć rozdzielnie. Może być przecież tak, że ktoś się dorobił, lecz szczęście daje mu coś zupełnie innego, niż praca, np. hobby, rodzina, podróże.

  6. Małgorzata

    Moim zdaniem najprostsza droga do wolności finansowej to robienie tego co się kocha, zarabiając przy tym pieniądze i pomagając innym. Pozdrawiam

Dodaj komentarz