Wiedza czy psycholog?

Jeżeli zajrzycie na Kontestację (www.kontestacja.com) odszukacie tam nasz ostatni wywiad z Tadem Witkowiczem (amerykańskim miliarderem polskiego pochodzenia). W imieniu naszego słuchacza zadałem pytanie czy można zrobić start-up samemu czy lepiej znaleźć wspólnika. Tad odpowiedział, że ze wspólnikiem jest o wiele łatwiej, bo jak jest ciężko to pocieszy.

Ja jednak chciałem zwrócić waszą uwagę na fakt, że Tad nie powiedział, że wspólnik się przydaje bo uzupełnia Twoje kompetencje lub, że przeważnie ktoś ma pieniądze, a drugi ktoś ma pomysł. Nie powiedział także, że warto mieć wspólnika bo będziesz mógł podzielić się z nim pracą lub że będzie cię zastępował, abyś ty jechał na wakacje. Oczywiście to też, ale jako pierwszą (a więc najważniejszą) wartością wspólnika jest „wsparcie mentalne” i „pocieszanie w trudnych chwilach”. Bo przeważnie trudno jest, aby zwątpienie przyszło do kilku osób w tym samym momencie.

Zapraszam do posłuchania bo naprawdę warto:
www.kontestacja.com/?p=episode&episode=124

I między innymi to jest powodem, dla którego patrząc czy dyskutując o szansach na powodzenie pomysłu, mniej się patrzy na sam pomysł, tylko ocenia człowieka. Bo jak człowiek jest poważny to jego pomysł też musi mieć solidne fundamenty i nie porzuci pomysłu przy pierwszych trudnościach.

Wiele osób nie jest na tyle odpornych psychicznie aby otworzyć biznes, nie mówiąc już o jego prowadzeniu. Może dlatego właśnie takie spotkania motywacyjne za potężne pieniądze są modne, może dużo osób potrzebuje psychologa i im to pomaga? Nie wiem. Wiem jednak, że cała branża namawiaczy do zakładania biznesu to jedna wielka hipokryzja i bardzo często powiedzą hipopotamowi, że może latać, byle tylko powiedzieć to co hipopotam chce usłyszeć.

A co hipopotamy chcą usłyszeć? Że popracują 2 lata i będą miały pasywny dochód, że będą tzw. rentierami. Że będą mieli „4 godzinny tydzień pracy”, a sama praca będzie przyjemna i że będziesz „zarabiał kiedy śpisz”. Czyli dokładnie to co chcą usłyszeć sfrustrowani ludzie. I najgorsze, że ludzie wierzą, że taki jest właśnie biznes. Fajny, łatwy i przyjemny. Czasami tak jest, ale to tylko drobne chwile, po których budzimy się z konkurencją za plecami.

O dziwo bardziej poważni i trzymający się ziemi wydają się nastolatki, niż ludzie „po trzydziestce”. Ci pierwsi zapytani o to, dlaczego w ogóle chcą założyć biznes o wiele częściej odpowiadają, że mają dość tego dziadostwa wokół siebie i są gotowi ciężko i długo pracować, aby tylko osiągnąć coś więcej i nie skończyć na budowach czy na kasie w markecie jak ich o kilka lat starsi koledzy z tej samej klatki. Ludzie starsi natomiast motywację mają z goła inną. Ci są częściej znudzeni i sfrustrowani etatem i zakładają biznes, aby nie musieć pracować, aby jeździć częściej na wakacje i to dobrym samochodem. Jednym słowem, aby ich życie było łatwiejsze. Ci się niestety rozczarują, bo życie przedsiębiorcy łatwiejsze nie jest.

W biznesie także obowiązują zasady popytu i podaży. Najwięcej zarabia się na branżach nieciekawych i niepopularnych typu zakład pogrzebowy, kamieniarstwo czy branża śmieciowa. Tam gdzie wszyscy się pchają, a więc internet pieniędzy jest najmniej. Bo jest ogromna konkurencja. Kilka osób się tutaj dorobiło, ale współczynnik tych co się dorobiło do osób startujących w ogóle w tym wyścigu jest strasznie niekorzystny.

Niepoważni ludzie wybierają biznesy, kierując się modą, a nie możliwościami. Internet jest ogromnie popularny i masa ludzi, którzy nawet nie znają HTML myśli o zrobieniu wielkiej kariery. Bez takich podstaw to na allegro można sprzedawać, ale aby zbudować firmę z której można dobrze żyć? Nie sądzę, aby to było możliwe. Żyje taki człowiek 30 czy 40 lat, nigdy komputerami się nie interesuje i nagle postanawia założyć biznes typowo internetowy. To tak jakbym ja nagle postanowił założyć warsztat samochodowy, a muszę wam powiedzieć, że przeciętna kobieta wie o samochodach więcej ode mnie. To żona w zeszłym roku uczyła mnie zapalać samochód podłączając się kablami do akumulatora innego samochodu. Jak widzicie mój warsztat? Czy osoba, która tę czynność pojęła w wieku 25 lat wykazuje pasję do motoryzacji?

Tak na poważnie to podstawowe pytanie w tym momencie brzmi dlaczego ci ludzie sądzą, że będą bardziej konkurencyjni od 16 latków, którzy nie potrzebują pieniędzy na utrzymanie, gdyż mama ich karmi, a którzy potrafią programować od małego, a Internet to ich pasja na którą przeznaczają każdą wolną chwilę. Dlaczego klienci mieliby kupić akurat u tych co na internecie się nie znają? Mądre pytanie o przewagę konkurencyjną.

Niedawno usłyszałem odpowiedź, że ci młodzi robią to dla zabawy i zaspokojenia ciekawości, a ten człowiek robi to, gdyż to jest jego walka o byt. Moi drodzy. Walka o byt nie jest przewagą konkurencyjną. Ja bym się zawahał przed współpracą ze starszym człowiekiem, który ciągle jeszcze walczy o byt. Informuje nas to, że ten człowiek walczy o ten byt od dłuższego czasu i jakoś mu ta walka nie wychodzi skoro ciągle ledwo wiąże koniec z końcem. Można by powiedzieć, że uczy się na błędach :), ale bądźmy poważni.

Walka o byt (a więc otwieranie biznesu jak się ma przewalone) poza tym kojarzy mi się z pośpiechem, brakiem płynności oraz nerwami, które wpływają na błędnie podejmowane decyzje. No i oczywiście walka o byt odpowiada tylko na pytanie dlaczego będę ciężko pracował, a nie na pytanie dlaczego klienci ode mnie coś kupią. W takiej konfiguracji nastolatek z pasją wydaje się być o wiele lepszą opcją, bo on chce działać już teraz, a nie czeka, aż będzie musiał walczyć o byt.

Jeżeli szewc chce robić pieniądze, będzie robił buty, a jeżeli chce robić buty, będzie robił pieniądze. Niech wasz biznes opiera się na pasji, a nie na tym, że jest taka moda.

Ponownie zapraszam wszystkich na www.seminarium.asbiro.pl. Jest to spotkanie  z autentycznymi ludźmi, których na ulicy nie spotkacie. A poznać Tada Witkowicza, dostać od niego wizytówkę i móc konsultować swoją firmę czy mieć bezpośredni kontakt z Krzysztofem Habichem, kiedy skarbówka zapuka ci do drzwi jest naprawdę bezcenne. I to za pieniądze, które nie starczyłyby na godzinne spotkanie z karmicielami hipopotamów, a więc samozwańczymi guru z zachodu. Na seminarium już zapisało się 1/3 naszych wykładowców. Ich też można spotkać.

No ale tak to już jest, że przedsiębiorcy się spotykają, aby robić biznes, a inni biorą kredyty i wydają kupę pieniędzy, aby dostać poradę psychologiczną, żeby zarabiali przez sen. W sumie jak już pieniędzy nie mamy (bo wydaliśmy na psychologa), to lepiej mieć je chociaż we śnie :).

12 komentarzy

  1. Krzysiek

    Nigdy wcześniej nie słyszałem o Kontestacji i bardzo żałuję… Motywujesz Kamilu, motywujesz… Kiedy człowiek, który ma to, czego ja chce, mówi że trzeba brać się do roboty, bo inaczej nic nie osiągnę, to trzeba brać się do roboty. Dzięki. Świetnie piszesz. Przede wszystkim konkretnie. Zaglądam tu od dawna, a wpisy wydają się coraz ciekawsze.

  2. Jaroslaw

    Zgadzam się z Tobą Kamilu, że jak to mówią – życie to nie bajka życie jebajka:) Ale odnośnie pasji mam mieszane uczucia. Oczywiście łatwiej jest komuś kto ma pasje zbudować na tym biznes ale z tą pasją jest często tak, że ona pozostaje tylko pasją/hobby jak się ją robi dla własnej przyjemności i tylko dla siebie i nie dla kasy. Przynajmniej takie są moje obserwacje. Dodatkowo też nie powiesz mi, że miałeś jakąś niesamowitą pasję do robienia nadruków na płytach cd i dvd(chyba, że się mylę – to sorry). A podobno jest to twój najzyskowniejszy biznes. Jakoś trudno mi uwierzyć w to, że to Cię tak bardzo pasjonuje. Pozatym nawiązując do przykładów podanych przez Ciebie – jaką ktoś może mięc pasję w tym, że przenosi nieboszczyków do grobu? No chyba, że jakiś zwyrol:)

  3. Jakub Zieliński

    Acha… nie polecalbym „rzuce wszystko i zaczne pracowac” co wiele osob robi… bo zanim to zacznie zarabiac… to czesto troche mija… 😉

  4. Michał Mj

    komentarz piszę, gdy naprawdę dasz dobry artykuł a ten jest rewelacyjny. Znów mam przykłady firm prowadzonych przez znajomych, którzy widza w Internecie łatwy zarobek. A wcale tak łątwo nie ejst zarobić i trzeba mieć łeb na karku, wiedzę i co najważniejsze PASJĘ.

  5. Jolanta Gajda

    A cóż to za bzdurna generalizacja, że nastolatek pracuje z pasją, a trzydziestolatek w walce o byt?! Może wśród nieodpowiednich trzydziestolatków się obracasz, Kamilu? Ja rozpoczynałam swój e-biznes w wieku 37 lat (tak, tak, latka lecą ;)), robiłam go z olbrzymią pasją i ta pasja trwa do dziś. Nie sądzę, żebym była jakimś cudownym wyjątkiem, bo takich ludzi jest więcej.

    Przestańmy w końcu dzielić ludzi na młodych (=aktywnych, z inicjatywą, pełnych entuzjazmu) i starych (=biernych, czekających na mannę z nieba, lubiących wygodne, ciepłe kapcie).

    Czasy się zmieniły i warto to zauważyć.

  6. Kamil Cebulski

    @Jola Gajda
    Nie generalizuję, piszę „o wiele częściej odpowiadają” nie mówię, że zawsze. A jeżeli ty jesteś ta aktywna, to powinnaś się czuć bardziej wyjątkowa

    @Jarosław
    Oczywiście, że przy drukowaniu pasja była. Pasją było stworzenie największego wydawnictwa płyt CD/DVD, a rozruszanie własnej drukarni było częścią planu. Tylko że wydawnictwo upadło, a płyty CD/DVD zostały.

  7. Jarosław

    W takim razie zwracam honor:)

  8. Jed

    Kamilu,

    Troche z innej beczki. Skoro mowimy o przedsiebiorczosci. Ciekaw jestem Twojej i „Kontestatorow” opinii o zmianie jaka nastapi w Kodeksie pracy 16 lipca 2010.

    W kodeksie pracy dodane zostana nowe artukuly w dziale Kwalifikacje zawodowe:

    Chodzi o to ze pracownik „bedzie mial przyznane” 6 dni „urlopu szkoleniowego” na egzaminy zawodowe, mature, a nawet 21 dni na ostatnim roku studiow za ktory pracodawca mu placi, zreszta przeczytajcie sobie. -> http://isap.sejm.gov.pl/Download?id=WDU20101050655+2010%2407%2416&type=2

    Piekne hasla dla etatowcow ale juz mniej dla pracodawcow – wrecz potencjalnie grozne. Ale … jest zwrot na samym poczatku dajacy firmie furtke bezpieczenstwa – ze dotyczy to szkolen „z inicjatywy lub za zgoda pracodawcy”. No i po co to umieszczac w kodeksie pracy taką papkę skoro jesli nie wyrazimy zgody to i tak nie puscimy pracownika.

    Pracodawca ma zawrzec z pracownikiem umowe odnosnie tych szkolen ale… dwa zdania dalej jest opcja ze nie musi.

    Czyli pracodawca musi ale nie musi, a pracownik moze liczyc na cos ale nie do konca.
    Kolejna papka i kielbasa wyborcza? Brawa. Kurtyna!

  9. bart besser

    jakbyś wylał kubeł zimnej wody na rozpalone głowy…

    34-latek

  10. DorotaS

    Mialam kiedys taki moment, ze czytalam duzo literatury motywacyjnej w wydaniu tych amerykanskich mówców. Ale po jakims czasie doszlam do wniosku, ze robi sie z tego tzw. papka. I ze oni dokladnie tak jak piszesz – chca Ci przekazac to co chcesz uslyszec. A sami zarabiaja miliony na motywowaniu tych, którzy sami nie potrafia sie zmotywowac. To jest po prostu ich biznes który trafia w potrzeby ludzi, wsród których sa tacy zagubieni z problemami, marzacy o latwym i szybkim sukcesie fianasowym.
    W zderzeniu z rzeczywistoscia przekonasz sie ze jest inaczej, ze jest niestety ciezko. A SAMO myslenie pozytywne niewiele da. Kiedy juz doszlam do tego wniosku czesto otrzymywalam kontropinie ze zmierzam w strone pesymizmu. Trudno bylo ocenic kto ma racje i przez to, myslalam ze troche pesymizmu pewnie we mnie jest. Ale widzac Twój wpis Kamilu okazuje sie ze coraz wiecej osób ma podobne zdanie. Odchodzi od tej naciaganej filozofii sukcesu, bardziej koncentrujac sie na dzialaniu i obieraniu swiata takim jakim naprawde jest a nie takim jak Ci wmówia.

    „Przygotuj sie na zle czasy, a nigdy sie nie przytrafia”.

    Z wiekiem i motywacja osób to jest róznie. W kazdym wieku spotkasz ludzi mniej i bardziej zmotywoanych do ciezkiej pracy. Wielcy pasjonaci i ludzie walczacy o byt sa w kazdej grupie wiekowej. Ich wyniki tez sa róznorakie.

    W Twoim milionaire magazine byl bardzo ciekawy wywiad wywiad z pania Urszula – kobieta przedsiebiorca, projektantka mody
    http://www.millionaire.pl/urszula-czwartkowska-od-zera-do-70-osobowej-firmy.html
    Wynika z niego, ze pani ta zalozyla firme z pasji szycia modnych ubran i potrzeby zarobienia pieniedzy JEDNOCZESNIE. Zadne z tych podejsc nie jest gorsze od drugiego, wazne by stale doskonalic swój biznes.

    Cytuje fragment wywiadu:

    MM: Kiedy i dlaczego podjęła Pani decyzję o otwarciu działalności gospodarczej? Jakie czynniki miały na to wpływ?
    UC: Skłamałabym, gdybym napisała, że uruchomiłam własną firmę z jakichś szczególnych pobudek. Po prostu utrzymanie rodziny kosztuje i potrzebne były pieniądze.

  11. 50-tka

    Witam , dziś po raz pierwszy tu zajrzałam ( po przeczytaniu artykułu o Kamilu w Angorze) i jestem pod wrażeniem.
    Przypominam sobie swoje pierwsze kroki w biznesie i zastanawiam się który moment mojego życia uznać za ten inicjujący moją aktywność biznesową? Czy wypalanie makaronu w piekarniku i robienie z tego koralików w wieku 16lat ale 33lata temu, można uznać za „pierwszy krok”? A może decyzja o porzuceniu ukochanego zawodu (nauczyciel) i otwarcie dyskoteki w moim mieście w roku 1990? Dziś po 20 latach jestem współwłaścicielką hotelu, pralni a przede mną nowe wyzwania…..
    A na koniec stwierdzam z pełną odpowiedzialnością , że zapał w biznesie nie ma nic wspólnego z wiekiem.
    Bo to nie wiek jest ważny tylko pasja z jaką codziennie tworzy się swój biznes.

Dodaj komentarz