Pracy dla stoczniowców dostatek

Już ładnych kilka lat co jakiś czas wraca temat stoczniowców, którzy domagają się, abyśmy finansowali ich nierentowną pracę. Oczywiście ich frustracja jest zrozumiana, gdyż ktoś robi ich pracodawcy koło pióra. Ci sami ludzie, nie domagają się jednak, aby przestano ich pracodawcy rzucać kłody pod nogi, tylko domagają się, aby podatnicy zrzucili się im na spycha, który te kłody mógłby spychać. Chociaż kto wie, może to i dobra strategia. Jak pamiętamy solidarność domagała się komunizmu, a wyszedł jej wolny rynek.

Ano taki to już kraj pełen przeszkód. W Botswanie, na terenach należących do pustyni Kalahari opłaca się hodować krowy i sprzedawać je na wolnym rynku. Na naszych żyznych glebach, hodowla krów bez dopłat nie opłaca się. W najlepszym przypadku ta opłacalność jest taka sama. Nasze żyzne gleby, kontra pustynia, wynik 1:1.

Ale, aby nie mówić ogólnikami przejdźmy do szczegółów. O szczegóły poprosił mnie wice minister gospodarki podczas ostatniej dyskusji zorganizowanej przez Krajową Izbę Gospodarczą. Po usłyszeniu tego co mam do powiedzenia skwitował to stwierdeniem, że nie udało się tego załatwić. Inaczej rzecz ujmując. Rząd polski chce, ale się nie udało załatwić. Pytanie jest więc, u kogo rząd polski załatwia zmiany naszych przepisów?

Problem dotyczy importu. Jeżeli chcesz sprowadzić kontener np. z Chin, to gdy będzie on Oclony w Polsce czyli umieścimy go na statku płynącym np. do Gdańska, to oprócz cła, będziesz musiał w zasadzie od razu zapłacić VAT. Potem sobie rozładujesz i sprzedasz. Importerzy omijają te przepisy stosując taki oto trik. Zamiast do Gdańska czy Gdyni, kontenery płyną do Rotterdamu lub Hamburga, tam są clone, a potem ładuje się je najczęściej na pociąg, rzadziej samochody lub też statki i wysyła do Polski. Dzięki temu nie jest to import do Polski tylko wewnątrzwspólnotowe przesunięcie towaru. Cały ten wybieg pozwala aby nie płacić VATu w momencie oclenia. Podatek ten rozlicza się wtedy w deklaracji Vat, a faktycznie płaci się go dopiero po sprzedaży towaru w Polsce.


Oczywiście nie wszystkie firmy tak robią. Przy niedużych partiach cały ten trik się nie opłaca, gdyż usługi portów zachodnich są droższe. Jednak zawodowi importery, a i owszem. Trzeba być nie lada szczęściarzem, aby mieć w domu importowany produkt, który przechodził przez polski port.

Wyobraźcie sobie ile rzeczy Polska importuje. Ile to ton do rozładowania. Czy to możliwe, że gdyby ten przepis zlikwidować to w Polskich portach znaleźli by pracę wszyscy stoczniowcy?

Nie tak dawno media donosiły o Panu Edwardzie Marciniaku, któremu izba celna zniszczyła dobrze prosperującą firmę. Sprawa była dść głośnia, tutaj możecie sobie o niej poczytać.

Jak zniszczono firmę Pana Edka?
www.strefabiznesu.pomorska.pl/artykul/urzednik-moze-wszystko-jak-zniszczono-firme-pana-edka-59379.html

To co stało się z Panem Edwardem jest opisane i nie ma sensu powtarzać. Chciałem zwrócić uwagę na inną rzecz. Zauważcie, że Pan Edward kupował spirytus do produkcji spryskiwaczy na wschodzie. Zapewne Ukraina. Ładował go do cystern i wywoził do Niemiec, aby tam go oclili. Następnie przywoził spirytus do Polski (Skorogosz, między Opolem a Wrocławiem) i z niego produkował. Rozumiecie coś z tego?

Okazuje się, że import z Ukrainy przez Niemcy jest bardziej opłacalny niż bezpośrednio. I nie robi tak tylko Pan Edward.  Mógłbym nawet zaryzykować stwierdzenie, że robi tak każdy szanujący się importer. Wyobrażacie sobie ile to jest ciężarówek w te i we wte? Ile zbędnych kilometrów, ile spalonego paliwa i ile popsutych dróg?

Jeżeli mowa o Polsce to największy jest Port w Gdańsku i przeładował on rekordową ilość towaru w 1978 roku, było to 27,7 mln ton. W zeszłym roku przez Port Gdański przepłynęło 27,2 mln ton. Podobną dynamikę wzrostu mają wszystkie porty w Polsce. W zeszłym roku Port w Rotterdamie przeładował 421 mln ton, a w Hamburgu ok 110 mln ton.

Rząd Polski nawet widząc te miliardy z podatków naszych portów i oszczędności na zasiłkach dla tysięcy rodzin kwituje to słowami ministra –  nie udało się tego załatwić. Ktoś przeszkodził?

W telewizji ciągle trąbią o tym, że Unia więcej nam daje niż zabiera. Nikt nie mówi jednak o tym, jak durnymi przepisami Polska więcej do Unii płaci niż odbiera. Czy to ta sprawa z Vat czy cena cukru. Nie mówiąc już o podatku za dwutlenek węgla, który znacznie przewyższa wszystkie otrzymane dotacje.

Mam też pytanie. Może ktoś będzie wiedział. Według danych rządowych z Chin importujemy 7 mld 647 mln USD, natomiast z Niemiec 38 mld euro. Czy zatem jeżeli kontener z Chin popłynie do Niemiec, a tam wewnątrzwspólnotowym przesunięciem do Polski to się to traktuje w statystykach jako import z Chin, czy z Niemiec? Bo Ja na wszystkich urządzeniach widzę Made in China, Taiwan, USA, UK ale w życiu jeszcze nie widziałem naklejki Made in Germany.

W sierpniu organizujemy obóz (www.oboz.asbiro.pl). Miejsc jest 25. Zgłosiło się już 31 osób, więc kto pierwszy zapłaci ten jeszcze ma szansę. Miejsc natomiast po dostatkiem mamy na seminarium o omijaniu ZUS zapraszam www.seminarium.asbiro.pl.

I nie zapomnijcie zapisać się na www.ideoskop.pl. Zbliżają się wakacje, coś trzeba robić, a tam macie naprawdę dużo fajnych pomysłów, jak ich nie wykorzystacie to trudno, ale zawsze was pobudzą do myślenia.

19 komentarzy

  1. Sebastian Bigos

    Bardzo fajny wpis.
    Natomiast ciekawi mnie czy to UE blokuje akurat tę możliwość zmiany przepisów skoro w Niemczech (też bodajże członek UE) przepisy są normalniejsze. Więc chyba nie :-). Z czego więc wynika ta bezsilność?

  2. Łukasz Fuksiński

    Kamilu bardzo dobry wpis!

    a Ideoskop to też dobry pomysł, jestem ciekaw jak będzie się rozwijał. Póki co dowiedziałem się z niego o polskibus.com, bardzo przydatne info 😉 podrzucajcie też jakieś proste pomysły, dla „gówniarzy”, bo jak sam wiesz, taki newsletter, taki Ideoskop, pobudza i inspiruje 🙂 niech zarobią coś na wakacje 🙂

  3. Michał Żółtowski

    Wybrałbym się na seminarium o ZUS’ie ale niestety termin mi totalnie nie pasuje. Będzie to jeszcze powtarzać? Z drugiej strony kupiłbym nagranie z takiego seminarium jeśli będzie dostępne.

  4. PMG

    Wyobraźcie sobie ile rzeczy Polska importuje. Ile to ton do rozładowania. Czy to możliwe, że gdyby ten przepis zlikwidować to w Polskich portach znaleźli by pracę wszyscy stoczniowcy?

    Gdyż albowiem to palnikami i piłami do metalu rozładowuje się kontenery. Ciekawych rzeczy można się dowiedzieć. I nie – nie uważam żeby przekwalifikowanie się ze spawacza na operatora dźwigu było możliwe dla wszystkich jak się będzie ktoś upierał że o to chodziło.

    Krytykować też trzeba umieć.

  5. PMG

    Jeżeli mowa o Polsce to największy jest Port w Gdańsku i przeładował on rekordową ilość towaru w 1978 roku, było to 27,7 mln ton. W zeszłym roku przez Port Gdański przepłynęło 27,2 mln ton. Podobną dynamikę wzrostu mają wszystkie porty w Polsce. W zeszłym roku Port w Rotterdamie przeładował 421 mln ton, a w Hamburgu ok 110 mln ton.

    Miło że ktoś porównuje największy port na świecie z portem w Gdańsku. Nie ma jak kompetentne porównania.

    Proszę jeszcze podać co kiedyś przeładowywano w Gdańsku (węgiel i inne produkty masowe) i co się teraz przeładowuje (kontenery).

    Jak pisałem wcześniej – jak ktoś chce krytykować to niech to robi z głową a nie jak człowiek który dopiero odkrył internet.

  6. D.

    Ja widziałem przedmiot na którym było made in germany :):):)

    były to pendrivy rozdawane na szkoleniach finansowanych z unijnego programu kapitał ludzki,
    wtedy sobie pomyślałem, że działa to w ten sposób:
    – Polska dostaje dofinansowanie z budżetu europejskiego na różne dziwne nieprzydatne programy
    – za pieniądze z tego programu kupowane są różne gadżety robione w Niemczech (cała kasa tam idzie)
    – reszta trafia i jest przejadana przez różnych dziwnych ludzi (na np zupełnie nieprzydatne szkolenia dla ludzi którym się to nigdy nie przyda i wiele osób marnuje tylko tam swój czas i nerwy)

  7. Kamil Cebulski

    @Sebastian
    Nie wiem z czego. Wartowałoby się zapytać mana ministra Dariusza Bogdana, który to powiedział.

    @PMG
    No przecież pisze właśnie o przyczynach dlaczego nasz port jest taki mały, pomimo, że podobno nasz port jest 5 razy tańszy niż Hamburg (info od czytelnika). A jeżeli chodzi o to co się w Gdańsku rozładowuje to proporcje się nie zmieniają. Prawie 60% to paliwa, 6-7% to węgiel, inne masowe 15%. Drobnica, czyli przeważnie to co się w kontenerach przewozi stanowi 17%.

  8. Artur Jarzyński

    A ja odnośnie Seminarium. Jedzie ktoś z okolic Olsztyna – konkretnie Dobrego Miasta? Ja wybieram się autobusem ale może ktoś jedzie w „samotności” autem i chce podzielić koszty, mam prawko jakby co.
    PS: Kamilu jest jakieś „Twoje” forum, na którym można się takimi informacjami wymieniać?

  9. Kamil J.

    @PMG:
    „Gdyż albowiem to palnikami i piłami do metalu rozładowuje się kontenery. Ciekawych rzeczy można się dowiedzieć. I nie – nie uważam żeby przekwalifikowanie się ze spawacza na operatora dźwigu było możliwe dla wszystkich jak się będzie ktoś upierał że o to chodziło”.

    Czasami mam wrażenie, że w mentalności wielu osób a już na pewno w Polsce jest tak, że jeśli ktoś nauczył się tylko jednego zawodu to nasze kochane Państwo powinno tak dbać o niego aby mógł ten zawód wykonywać. Jeżeli spawacz nauczył się spawania to dlaczego nie mógłby nauczyć się być operatorem dźwigu? Pewnie dlatego, że przekwalifikowanie wymagałoby nauki czegoś nowego , włożenia wysiłku. A my Polacy przecież jesteśmy bardzo leniwi…..

  10. Dariusz Tryba

    Kamilu! Prosimy o więcej nagrań z organizowanych przez Was seminariów!

  11. Ryszard Orlicki

    Mam wrażnie, że w kwestii stoczni to „ślizgasz się” Kamilu po temacie. Widziałem port w Rotterdamie i to jak funkcjonuje. Bez porównania z polskimi. Zauważ jak losy polskich stoczni zmieniały się w ostatnich 40 latach. Jestem zdania, że za to co zaczęło się w latach 80-tych, różni ludzie władzy chcą polskie stocznie zwyczajnie ukarać i zniszczyć. Stosowali różne metody i w końcu udało się dwie zniszczyć. Byli katarscy inwestorzy, służby wywiadowcze i cała reszta. I gdyby przyjrzeć się i posłuchać byłych stoczniowców to się w głowie nie zmieści. Koleje to też zastanawiająca historia. Tak więc w temacie stoczni to nie da się tak „po łebkach”, bo to i niesprawiedliwe i mało profesjonalne.

  12. SWid

    Autor i komentatorzy: mieszacie pojęcia bo się nie znacie… Zastanówcie się: co mają stocznowcy (np. spawacze) do przeładunku ? Więc uświadamiam Was: STOCZNIE statki i okręty budują bądź remontują, natomiast PORTY zajmuja się przeładunkami towarów transportowanych drogą morstką.
    Przyczyny stanu jaki jest są podobne jak w inych upanstwowionych dziedzinach gospodarki: kolesiostwo, złodziejstwo, dziadostwo i niekompetencja. A jak się pojawi kompetentny manager, to 'kolesie’ z odpowiedznich 'służb’ szybko go potrafią 'wysiudać’, a jego dorobek zostaje zmarowany i rozkradziony. Gdy Szlanta kierował stocznią w Gdyni to zleceń miał pod dostatkiem, i szukał dodatkowych mocy produkcyjnych za granicą stająć do przetargów o sprzedawane stocznie w Skandynawii czy nad Adriatykiem. Ale musiał być solą w oku pasożytniczej nomenklatury 'zarządzającej’ tzw 'upadłymi’ stoczniami w Gdańsku i Szczecinie, bo udowodnał że jednak można, podczas gdy oni roztrwaniali wymuszane państwowe dotacje… Szkoda słów…
    P.S.
    Pracowałem w portach gdańskich fizycnie jako doker (w tzw „rezerwach portowych” na umowe-zlecenie) finasnsując sobie w ten sposób studia dzienne na PG. Najturdniejsze do wytrzymania były tzw „wory”, czyli ręczny przeładunek np. czeskiej sody, żrącej (w zetknięciu z potem) – w papierowych workach 60kg. Ale przepracowanie trzech dobrych zmian w miesiącu (to był akord) wystarczyało do opłacenia akademika i obiadów. Natomiast w stoczniach pracowali koledzy przez spółdzeilnię studencką TechnoService. Praca polegała na sprządaniu remontowanych statków, często było to czyszczenie zęzy (najniższe miejsce na statku gdzie spływają wszyskie syfy)…

  13. Marek Bernaciak

    PMG said: Jeżeli mowa o Polsce to największy jest Port w Gdańsku i przeładował on rekordową ilość towaru w 1978 roku, było …

    Może i porównanie jest nieprofesjonalne, ale… ja sam znam dokładnie firmę importującą do Polski, która kombinuje jak koń pod górę, żeby nie importować przez Polskę, tylko przez inne kanały… Kamil wskazuje na nieprawidłowości, a nie próbuje być ekspertem do wszystkiego.
    A poza tym, kapitalizm wynalazł taki proces (krytykowany oczywiście przez Marksa, tyle, że „nieprofesjonalnie”), jak alokacja kapitału. Powolny, nie pozbawiony kłopotów, ale działający i kosztujący wyłącznie właścicieli. Ale socjaliści wynaleźli „pomoc społeczną” dla każdego: szybki, wygodny politycznie i skuteczny sposób transferu kapitału od zaradnych do nieudaczników.

  14. Marek Bernaciak

    PMG said: Wyobraźcie sobie ile rzeczy Polska importuje. Ile to ton do rozładowania. Czy to możliwe, że gdyby ten przepis zlikwidować to …

    Jak miałem 40 lat, jechałem samochodem i akurat były strajki górnicze… słuchałem, jak w radiu górnik biadał: „mam 40 lat i nie będę się uczył nowego zawodu!!!”. A ja akurat się uczyłem nowych rzeczy… bo prowadziłem już własną firmę i żadnego górnika nie obchodziło, że ja zbankrutuję, jak się nie nauczę. A ja miałem płacić za to, żeby górnik dalej robił to, czego się nauczył w szkole zawodowej… takim myśleniem prosto do kołchozu dojdziemy!!!!

  15. Kamil Cebulski

    @Swild
    Ludzie, Stocznia to nie tylko spawacze, a Port to nie tylko suwnice. To są managerowie, magazynierzy, sekretarki, sprzedawcy, kierowcy, księgowe, ochrona, a nawet sprzątaczki i złote rączki. A nawet gdyby taki spawacz nie umiał rozładować tych worków z sodą, to dla rodziny spawacza jest mało istotne czy on pracuje jako spawacz, czy jego syn pracuje jako obsługa dźwigu. Do regionu napływają pieniądze i może jego żona znajdzie robote jako fryzjer. Ważne jest, że przez głupi przepis tracimy potężne pieniądze. Dla mnie jest bez różnicy, czy Polska daje darowiznę Niemcom, czy utrzymując głupie przepisy kieruje kapitał na zachód, który żyje z podatku od tego kapitału.

  16. Kamil Cebulski

    @Dariusz Tryba
    Darku, prosimy o więcej studentów na kursach, to wtedy stać nas będzie na człowieka od montażu i publikacji materiałów 🙂

  17. Ryszard Orlicki

    SWid said: Autor i komentatorzy: mieszacie pojęcia bo się nie znacie…/blockquote>

    Otóż to. Kamil wziął się za temat, na którym mało się zna, ale cóż to jego cyrk i jego małpy (dla mniej rozgarniętych: „cyrk i jego małpy” to takie powiedzenie). Zamiast zająć się tematami przedsiębiorczości, bo na tym się prawdopodobnie najlepiej zna, brnie w zawiłe i trudne tematy o polskich stoczniach i portach. Słowami Dorna, Ludwika zresztą: „Kamilu, nie idźcie tą drogą”. (nie trzeba poprawiać autora słów).

  18. Dariusz Tryba

    Darku, prosimy o więcej studentów na kursach, to wtedy stać nas będzie na człowieka od montażu i publikacji materiałów …

    Przecież nagrania sprzedajecie w sklepie internetowym, czy to nie wystarczy na człowieka od montażu? Ja mam prawie wszystkie, właśnie kończę oglądać i chętnie kupię kolejne, dziwne, że tak mało chętnych jest 🙂

  19. Kamil

    Witam

    Ważne jest zwracanie uwagi na tego typu rzeczy. Inny punkt widzenia, nawet osoby, która się kompletnie nie zna na danej branży też czasem może wnieść dużo pozytywnych zmian. Nie może być tak, że Polska marnuje swój potencjał ludzki, nie wykorzystuje nawet w połowie swojego położenia w Europie itd.

    Takie trudne tematy trzeba poruszać i liczyć na szybką reakcję (analizy itp.) ekspertów i polityków i oczywiście na POZYTYWNE zmiany.

    P.S. Pracowałem kiedyś fizycznie po kilkanaście godzin dziennie, teraz „umysłowo” po 8h 🙂 oraz dodatkowo prowadzę własną działalność, więc z doświadczenia wiem, że pierwszy zawód nie musi być ostatnim…

Dodaj komentarz