Państwo zagroziło mi karą na 50 mln EURO

I chociaż jest to kwota bajońska to dokładnie taką pogroził mi dzisiaj Pan dr Wojciech Szymczak, biurwa z Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta, oczywiście w imieniu Prezesa tego urzędu. Jest to sprawa błaha, dęta i śmieszna, ale biurwa taką władzę ma, a nadużyć co nie miara. Sprawa ta jednak bardzo ładnie pokazuje jakie urzędasy mają furtki do nadużyć.

Było tak, 21 lipca 2010 roku UOKiK postanowił sobie wszcząć postępowanie „w sprawie badania rynku handlu produktami związanymi z kulturą, edukacją i rozrywką ze szczególnym uwzględnieniem sprzedaży w nowoczesnych kanałach dystrybucji, w tym określenia jego struktury i skoncentrowania”. W szerszym planie, chodzi o to, że spółki Empik i Merlin mają zamiar się łączyć i urzędnicy „stojący na straży konkurencji” postanowili zbadać sprawę i albo im pozwolić albo nie.

Dostałem, podobnie jak chyba każdy w kraju, kto zajmuje się poważnie handlem w internecie, ankietę z prośbą o wypełnienie. A w ankiecie durne pytania typu jak moim zdaniem połączenie tych spółek może wpłynąć na rynek czy jakimi produktami ja handluje, a którymi nie handluje Merlin i Empik. Będąc sarkastycznym można powiedzieć, że jest to dowód tego, że UOKiK nie zatrudnia kompetentnych ludzi, że mnie się muszą pytać o zdanie :). Jak więc widzicie błaha rzecz, podobne prośby/groźby od UOKiK, GUS, PIP, PIH czy od innych biurokratów przychodzą w zasadzie każdego tygodnia. Chcą aby im coś wypełnić, poinformować czy przesłać, takie niewinne prośby.

Oto pismo i wypełniona przeze mnie ankieta:
www.kamilcebulski.pl/images/ankietauokik.pdf

Pismo od nich zawiera 42 linijki tekstu, a 17 linijek to groźby, między innymi nałożenia na firmę do 50 milionów Euro kary „jeśli przedsiębiorca ten choćby nieumyślnie nie udzielił informacji żądanych przez Prezesa UOKiK, …, bądź udzielił nieprawdziwych lub wprowadzających w błąd informacji”. Standard. W każdym piśmie od urzędów czuję się prześladowany, groźby, kary, wezwania itp.

Zadziwiające jest to, że kara może być nałożona nawet jak nieumyślnie dostarczę złych informacji. Pytanie w ankiecie jest w stylu „jak połączenie spółek wpłynie na rynek”, jeżeli powiem A, a okaże się B to jest podstawa do ukarania. Nawet gdybym naprawdę uważał, że stanie się A. A swoją drogą skąd ja biedny człowiek bez studiów mam to wiedzieć?

Oczywiście jest to śmieszne dla przeciętnego Kowalskiego, ale jest to pole do nadużyć. Jeden z naszych wykładowców, który będzie za 2 tygodnie na seminarium (www.seminarium.asbiro.pl), przesiedział kilka lat w areszcie, po czym umorzono śledztwo. Nawet do sądu sprawa nie trafiła. Skoro dało się zamknąć człowieka, bez dowodów pozwalających nawet na rozpoczęcie sprawy to karać na tej podstawie też można.

W najgłośniejszym przypadku Pana Kluski, chcieli mu zabrać samochody już podczas aresztowania, ale w nakazie mieli, że mogą zabrać wszystko ale Panu Klusce, a samochody były firmowe. Nie szkodzi, na drugi dzień była decyzja Wojskowej Komisji Uzupełnień, że samochody będą rekwirowane na potrzeby obronności na czas nieokreślony, co można robić według znajomego emerytowanego majora ale w czasie wojny. W czasie pokoju, można rekwirować, nawet zwykły policjant może, ale na czas określony np. na 2 dni na ćwiczenia, ale odpłatnie! Jak trzeba przepisy nagiąć i wykorzystać najdziwniejsze kruczki to się wykorzysta.

Teoretycznie ten przepis karania na 50 milionów euro można wykorzystać do przewidywania przyszłości. Prezes UOKiK by się spytał każdego, kto wygra wybory, a po wyborach by ukarał tę część, która się pomyliła.

Zejdźmy jednak bardziej na ziemię.

Wczoraj byłem gościem na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie, rozmawialiśmy na temat giełdy i ostatniego debiutu „giełdy na giełdzie”, która pierwszego dnia dała zarobić inwestorom około 25%. W mediach triumfuje się sukces i komentuje to wydarzenie jako dowód, że nasza gospodarka ma się dobrze, że „Słońce Peru” dobrze nami rządzi, że jesteśmy zieloną wyspą itp. Ciekawe czy debiut i termin wyborów były przypadkowe? Jak sądzicie? Prawda jest jednak taka, że zostaliśmy okradzeni przez tzw. inwestorów, aby zrozumieć, należy wrócić do fundamentów.

Kiedy jeden człowiek kupiłby państwową firmę za 50% czy nawet 75% wartości i później sprzedał ją dalej  za 100% wartości to podnosi się larum, że to złodziejstwo, że państwo straciło itp. W zasadzie podstawowy model „afery” to taka właśnie sytuacja, kiedy urząd sprzedaje coś osobie prywatnej za 10% wartości, a ta dalej za 100% i dzieli się zyskiem z urzędnikiem.

Przykład na szybko znaleziony w sieci: „Burmistrz Grażyna Karpowicz i radny Marian Wolter ogłosili wielomilionową aferę w Węgrzynie. Ich zdaniem Ryszard Brodziński i Halina Stoncel, jako pełnomocnicy gminy Węgorzyno, świadomie sprzedali za 200 tys. zł 56,5-hektarową działkę, ponoć wartą 3 mln. zł.”

Moi drodzy takie same zasady są w przypadku sprzedaży firmy poprzez giełdę. Jeżeli firma wchodzi na giełdę po cenie X, a w dniu debiutu cena akcji rośnie o 25% to znaczy, że tę firmę sprzedano o maksymalnie 25% za tanio! Bo klient znalazłby się nawet, gdyby cena była większa. Inwestorzy zarobili, ale stracił właściciel firmy, którym był Skarb Państwa. Właścicielowi firmy, nawet jak sprzedaje tylko część akcji wcale nie zależy, na tym aby w dniu debiutu ceny akcji rosły, bo znaczyłoby to, że sprzedał firmę za tanio, źle ją wycenił. Właścicielowi zależy aby w dniu debiutu cena była stała, a potem rosła wraz z faktyczną rynkową wyceną firmy.

Nie znam detali dotyczących tej emisji, ale założę się że duże pakiety akcji mogli kupić kupcy „uprzywilejowani”, tzw. znajomi królika, a mały pakiet udostępniono w zwykłej emisji, aby plebs mógł kupić i uwiarygodnić całą akcję. Firmę wyceniono poniżej rynkowej, plebs w ilości kilku set tysięcy osób trochę zarobił, znajomi królika zarobili znacznie więcej, stracił skarb państwa, a w mediach huczy od sukcesu! Jak ktoś kupi taniej działkę to od razu afera, a jak setki tysięcy ludzi uczestniczy w złodziejstwie to nikt tego głośno nie nazwie. Bo jak Kali kraść to jest dobrze.

Zadziwiające jest, że to właśnie państwowe firmy miały „najlepsze debiuty”. Wspomniana giełda 25% wzrostu jednego dnia, KGHM 23%, PKO 22% i najlepszy debiut PGNiG 27%. Prywatny tak by sobie pieniędzy kraść nie dał i jak widać nie daje. A młodzież kończy studia i powtarza za profesorami, że to dobrze itp.

Na koniec mam ważne ogłoszenie i prośbę:

Ogłoszenie:
Jak wiecie w ostatni weekend ruszył nasz kurs MBA we współpracy z Uczelnią Łazarskiego. Ponieważ wszystko przebiegło fantastycznie to w poniedziałek podpisaliśmy umowę z Uczelnią Łazarskiego na wspólne organizowanie studiów I stopnia, tzw. licencjackich. Czyli takie najzwyczajniejsze 3 letnie studia prowadzone w duchu ASBIRO, a więc praktyczna wiedza od praktyków i to milionerów, a nawet kilku miliarderów. Studia zaoczne, nazywać się będą zarządzanie i marketing (chyba, że ktoś ma inną ciekawszą nazwę). Minimum programowe od ministra musi być zrealizowane, będzie trwało 3 semestry. Tutaj nie mam wpływu na program, ale mam na kadrę. I jeżeli ma być ekonomia, to czy to będzie austriacka czy chicagowska to też moja decyzja, ważne, że ekonomia. Natomiast ostatnie 3 semestry zarówno program jak i kadra będą należeć do mnie jako kierownika studiów. Obecnie mam seminarium na głowie, ale w grudniu przygotujemy szczegółową ofertę i zaczniemy rekrutację, studia ruszą 1 października 2011. Kosztować będą podobnie jak studia na Łazarskim, lekko taniej, a dla absolwentów ASBIRO oczywiście będą zniżki. Więcej informacji w konkretnej ofercie wstawię na ASBIRO w grudniu, na razie was proszę o rozpowiadanie na lewo i prawo, że będziemy ruszać z najlepszymi w kraju studiami o budowaniu własnych firm z najlepszymi wykładowcami, bo praktykami, których łączny majątek liczony jest w miliardach złotych.

Prośba:
W związku ze studiami chciałbym się was poradzić moi drodzy. Duża część z was studiowała w Warszawie i na studiach miała różnych wykładowców. Ponieważ przy licencjacie musimy zrealizować minimum programowe, chce aby było ono zrealizowane w najlepszy sposób. Szukam więc naprawdę dobrych wykładowców akademickich związanych z przedsiębiorczością. Jeżeli na swoich studiach mieliście takich naprawdę dobrych i mających wiedzę ludzi, których aż chciało się słuchać, to bardzo bym prosił was o kontakt.

To wszystko na dziś. Do zobaczenia.

24 komentarze

  1. Kamil Przeorski

    Swietna sprawa z tymi studiami licencjackimi – w dodatku tylko 3 semestry (1,5 roku) ? Dla mnie bomba 😉

    Dzieki wielkie, pozdrawiam

  2. Kamil Cebulski

    Ale jakie 3 semestry? Studia będą trwały tyle ile trwają 6 semestrów, gdzie 3 pierwsze to teoria z minimum programowego, a ostatnie 3 praktyka z naszymi przedsiębiorcami.

  3. Zbigniew Szczechowiak

    Tak się dziwnie składa, że ostatnio miałem okazje rozmawiać z moim znajomym Ślązakiem mieszkającym w Niemczech.
    Poruszyliśmy temat pracy urzędników w tym państwie. Okazuje się, że sama nazwa ichniego urzędnika w pierwszym członie oznacza służbę publiczną. Jak pięknie mają zaakcentowaną „służbę ” – oczywiście bez cudzysłowowa. Tam wiedzą po co są i dla kogo. A u nas mogą zdarzyć się wyjątki – jak skowronki. Coś takiego miałem okazje widzieć w Urzędzie Skarbowym w Polkowicach. Tak wspaniale pracują w tym urzędzie, że nie mogłem powstrzymać się od komplementów. Jak na razie w Polsce mamy wyjątki już od 1945 roku. A od 1989 roku mówimy o służebnej roli państwa i na mówieniu się kończy. Mówić to my potrafimy.:)

  4. Małgorzata Leliwa

    Co do nazwy kierunku, to czy nie jest przypadkiem tak, że w związku z wprowadzeniem procesu bolońskiego wszystkie kierunki muszą być teraz nazywane zgodnie ze standardami i wszędzie dawne „zarządzanie i marketing” stał się „zarządzaniem”? 😉

    Standardy przedmiotów też są chyba określone? Zresztą uważam, że studia na kierunku ekonomicznym powinny na tym polegać, żeby poznać oba nurty ekonomii i kierunki do nich należące, a nie mówić studentom o wybranym kierunku. Też kiedyś buntowałam się na studia. Że nauka jest oderwana od rzeczywistości, że uczymy się ogólników . Dzisiaj wydaje mi się, że po prostu ja za mało wtedy wiedziałam i rozumiałam i dlatego nie potrafiłam tej wiedzy uzyskanej na studiach odnieść do rzeczywistości.

    No, ale życzę powodzenia i trzymam kciuki. 🙂 Pozdrowienia z Poznania. 😉

  5. Kasia Puszko

    Małgosiu, piszesz, że kiedyś uważałaś, że nauka jest oderwana od rzeczywistości, a teraz Ci się odmieniło. Gdzie studiowałaś i co sprawiło, że zmieniłaś zdanie? Bo niestety ja im dłużej studiuję tym bardziej jestem rozczarowana – uczelnią panstwową, będącą podobno wysoko w rankingach… Natomiast licencjat u Kamila może być genialną sprawą.

  6. jkl

    Bardzo ciekawych odpowiedzi udzieliłeś w tym formularzu 😉 Ciekawy jestem czy konsultowałeś je z prawnikiem czy po prostu odpowiadałeś.

  7. radoslaw jasieniecki

    polecam samo zarzadzanie, a dodac do tego ladna nazwe specjalnosci, 3mam kciuki i gratuluje konsekwencji w dzialaniu

  8. Marek Bernaciak

    Myślę, że Małgorzata ma rację, poznawanie obu kierunków ekonomii jest ważne, chociaż… jak się studiuje Szkołę Austriacką, to bardzo dobrze omawia się mainstream, bo z nim się dyskutuje, krytykuje, potępia…
    Z kolei mainstream, nie mogąc nawiązać poważnej dyskusji z „austriakami”, po prostu stara się ich zignorować. I to jest najbardziej szkodliwe, nie dla Szkoły Austriackiej, ale dla ludzi, bo nie mają możliwości dyskutować z tezami, że „pieniądz towarowy to przestarzała koncepcja”, albo „każdemu należy się opieka społeczna”… nie mając podstaw wiedzy o ekonomii jako takiej. Osobiście uważam, że oficjalne szkoły ekonomii po prostu nie uczą. Uczą tylko ogólnych definicji, bez zrozumienia meritum, a często z jego całkowitym zafałszowaniem. Jak np. koncepcja zysku monopolistycznego na wolnym rynku, która jest błędna, co wykazał Rothbard, ale z którą się nawet nie podejmuje dyskusji, sam musiałem się dyrdymałów uczyć na egzamin, nie rozumiejąc w zasadzie, skąd się ten „zysk monopolistyczny” bierze.

  9. DorotaS

    Twoje odpowiedzi sa bardzo odwazne i szczere. Nawet powiem, ze dobrze zrobiles i bys tak trzymal 😉 A pytania w ankiecie sa rzeczywiscie bzdurne. Sama bym w ten sposób odpowiedziala, gdyby ktos mi zadal podobne, a nawet pare razy juz mi sie zdarzylo podobnie reagowac.

    jkl said: Bardzo ciekawych odpowiedzi udzieliłeś w tym formularzu 😉 Ciekawy jestem czy konsultowałeś je z prawnikiem czy po prostu odpowiadałeś.

    jeśli przedsiębiorca ten choćby nieumyślnie nie udzielił informacji żądanych przez Prezesa UOKiK, …, bądź udzielił nieprawdziwych lub wprowadzających w błąd informacji

    Jako, ze Twoje odpowiedzi odbiegaja od standardowych, jest ryzyko, ze moglyby byc uznane przez urzedasów za nieprawdziwe, nieumyslne, czy wprowadzajace w blad. Dobrze byloby skonsultowac jak pisze przedmówca. Chyba, ze chodzi Ci przede wszystkim o to aby wybic sie z tlumu petentów. Dac im popalic, za to ze wtracaja sie w szczególy. Jesli jestes jedna z niewielu osób, które w ten sposób odpowiadaja na ankiety to moze to im da do myslenia.

    Pozdrawiam

  10. Pan Dzikus

    Jeśli w programie musi być marketing to polecam Adama Draba. Byłem kiedyś na spotkaniu z nim i Ziemkiewiczem. Drab wypadł lepiej od RAZ. Problem w tym, że facet nie jest z Warszawy.
    http://adam.drab.nf.pl/

  11. Marian Jurgawa

    Niestety ale nie ma Pan racji co do debiutu GPW. Ceny na gieldzie nie sa ksztaltowane na zasadzie klasycznych praw ekonomii, ale zachowan stadnych. Z psychologii tlumu wynika, ze im wiecej osob bedzie chcialo kupic dany przedmiot, tym bardziej pozadaja go kupujacy. Tak wiec naglosnienie w mediach, tysiace chetnych, powoduja zawyzenie kursu spolki, ktora w rzeczywistosci nie jest tyle warta. To znaczy jest tyle warta, bo tyle osob chce akcje kupic, ale gdyby nie ten szum, jej cena bylaby o wiele nizsza.

  12. kkk

    @KamilCebulski:

    z tymi debiutami spolek tak juz musi byc … przy prywatyzacji ustala sie taka cene zeby poszedl *caly* pakiet po danej cenie, a w dniu debiutu i dalej, w handlu uczestniczy jedynie czesc akcji, dyskonto zawsze musi byc, nie ma innej rady, co oczywiscie nie wyklucza dodatkowego zanizania ceny przez Ministra Skarbu, zeby 'publika’ byla zadowolona przed wyborami .. 😉

    dodatkowo MS nie moze ryzykowac ze cena bedzie za duza, bo wtedy dopiero bylby problem

    co do tego ze 'znajomi krolika’ dostali wiecej akcji niz reszta – jest to malo prawdopodobne … wiadomo ile jest akcji do objecia, gdyby reszta dostala mniej niz to wynika z zadeklarowanych zapisow pomniejszonych o redukcje – podniosloby sie larum, proces budowania ksiegi popytu jest dosc jasno okreslony, i nie ma tu duzo miejsca na machlojki

  13. Malina

    Sprytne…

  14. Wacław Ostojski

    He he, świetna odpowiedź udzielona tym biurewkom – uśmiałem się przednio. Kamilu, masz tutaj rację – za co płacimy, skoro nie potrafią wywiązać się z własnych obowiązków?
    No tak – pierwsza praca urzędnika – nalać wody do czajnika…

  15. Dominik

    Ha ha, ale się uśmiałem czytając te odpowiedzi i bardzo dobrze, że takie są, bo „Głupie pytania, jeszcze mądrzejsze odpowiedzi”
    Myślę, że mało osób w ten sposób odpowiedziało i zastanawia mnie pewna kwestia ciekawe czy da to im do myślenia? Czy będą nadal się trzymać swoich „mądrych” schematów.

    Pozdrawiam,
    Dominik

  16. zamora

    eee, szarość życia,szkoda czasu na użeranie się z pierdołami. Ile to wczystko Ci czasu zajęło? pozdr.

  17. akcja

    z tą akcją „jestem OK nie biore” to myśle, że kamil żałuje że „za jego czasów” nie było możliwości łatwego nachapania się kasą z unii. no i krzewi w ludziach, że jak sie bierze to źle – żeby nie robić sobie konkurencji. taka prawda.

  18. Drakens

    Oczywiście, że samochody, a także inne dobra, mogą być rezerwowane na czas mobilizacji przez Wojsko, czyli wystawiany jest dokument, że w razie mobilizacji (praktycznie wojny) trzeba dostarczyć ten samochód pod ten adres.
    Tak więc z tą rekwirą na czas nieokreślony to nadużycie.
    Trzeba sobie zdać sprawę, że jesteśmy okupowanie przez rząd, którym rządzą tak naprawdę agenci krajów potężniejszych, i że bez walki im tej władzy nie wydrzemy. A póki nie wydrzemy, trzeba jakoś żyć w tym syfie.

    Pozdrawiam wszystkich patriotów!

  19. Antek Emigrant

    CZEŚĆ KOMUSZKI!!
    W siedzi na tłiterze? Opozycja do chołoty na fejsie?

    Pozdrawiam

  20. Maciek Sokołowski

    Kamil Cebulski,

    „[…] Szukam więc naprawdę dobrych wykładowców akademickich związanych z przedsiębiorczością. […]”

    Mam doświadczenie w uczeniu się teorii zarządzania i marketingu (kilka szkół), ale przez 5-6 lat nie znalazłem ani jednego wykładowcy, który uczyłby realnej przedsiębiorczości (w ramach przedmiotu przedsiębiorczość lub podobnego – ekonomia, marketing, finanse). Mimo wszystko wierzę, że uda się Wam znaleźć odpowiednich ludzi.

    Z drugiej strony myślałem, że będziecie uczyć ludzi praktyki przedsiębiorczości – jak sprzedawać i zarabiać pieniądze. Podejrzewam, że prawie nikt tego nie robi skutecznie w tradycyjnych szkołach – publicznych i prywatnych – także na uczelniach ekonomicznych. Praktyki przedsiębiorczości – nie teorii, bo od tego są podręczniki.

    Sam pomysł licencjatu – z prawdziwej przedsiębiorczości – oczywiście popieram. Jednocześnie uważam, że krótkie, ale realizowane na naprawdę wysokim poziomie, warsztaty mają prawo dać człowiekowi o wiele więcej, niż wychodzony dyplom. Przedsiębiorczości może nauczyć przedsiębiorca, bo niby kto inny?

    Pozdrawiam,

    Maciek Sokołowski

  21. Jan Nowak

    a nie dałoby się założyć firmy w jakimś raju podatkowym jak zdaje się kulczyk?

  22. Marcin

    uzupełniające studia magisterskie też planujecie kiedyś wprowadzić?

  23. Maciek

    Jan Nowak,

    „a nie dałoby się założyć firmy w jakimś raju podatkowym […]”

    Myśl, że nic nie stoi na przeszkodzie. Nie musi to być zaraz raj podatkowy, których ilość powoli się zmniejsza (kulę ziemską powoli ogarnia „socjalistyczny kapitalizm”). Wystarczy, że dane państwo pozostawia firmie duży margines swobody prowadzenia działalności – za często na nachodzą Cię biurwy. 🙂

Dodaj komentarz