Nigdy nie oddzwaniają

Kilka dni temu przyjechał do mnie Irek Julkowski (już niebawem zaskoczy was swoim projektem w KCBE) i od tego czasu jeździmy dużo samochodem, rozmawiamy, dyskutujemy. Dużo mówiliśmy na temat kontaktów z ludźmi, które są przyczyną wielu upadków i jedną z najlepszych wymówek.

Rozmawiałem na ten temat z wieloma ludźmi. Doszliśmy do wniosku, że ludzie z zasady nie oddzwaniają. Przeważnie sytuacja wygląda tak, że my chcemy coś od kogoś, pytamy się go, on się zgadza i mówi, że będzie w kontakcie, że zadzwoni do nas. I wiecie co? Mało kiedy się kontaktuje.

Podejrzewam, że każdy zna takie sytuacje. Organizujemy konferencję, przygotowujemy broszurę, ulotkę, prosimy kogoś o opinie, chcemy zaświadczenie z urzędu. Zawsze jest wina, że to Ktoś nam nie odpowiedział. Trener na konferencję nie przesłał na czas opisu szkolenia, grafik na czas nie stworzył projektu broszurki, kolega VIP nie przesłał opinii o naszym projekcie, no i moje ulubione, że to wina urzędników że zgubili podanie o wystawienie zaświadczenia.

Za wszystkie te sytuacje nie jest nikt odpowiedzialny oprócz organizatora. Bo to ja nie dopilnowałem czegoś. Prosimy kogoś o załatwienie czegoś, on nie załatwia, a wina jest nasza? Dokładnie tak. Nigdy jeszcze nie zdarzyło mi się, aby w realizacji jakiegoś projektu nie było opóźnień ze względu na to, że ktoś tam nam czegoś nie dostarczył, nie oddzwonił na czas.

Ludzie z zasady nie oddzwaniają (zapominają, nie chcą, nie ważne), więc do cholery zdajmy sobie z tego sprawę, żeby wszystkiego dopilnować samodzielnie. Nie zwalajmy winy na innych. Nie liczmy, że nagle ludzkość zmieni swoje zachowania.

Wystarczy wyrobić sobie nawyk skutecznego upominania się o swoje. Autentyczna historia z dzisiaj. Pewien bankier obiecał, że zadzwoni do mnie w piątek. Do godziny 11 nie kontaktował się więc pojechałem do banku – koniec. Funkcja przypominania w telefonie czy komputerze odpowiednio użyta może zdziałać cuda.

Ciągle powtarzam, żeby zacząć działać. Często jednak to działanie ogranicza się do wysłania maila i biernym czekaniu na odpowiedź. Jest też coś takiego jak czynne oczekiwanie. Polega ono na trzymaniu ludzi za słowo. Ktoś mówi, że prześle temat wystąpień do soboty? OK w sobotę dzwonisz co jest z tematami? I tak z wszystkim.

Często też dostaję oferty przeróżnego typu wejścia w „biznes”. Najczęściej odbywa się to przy okazji szkolenia czy konferencji, kiedy to podczas obiadu, czy przerwy rozmawiamy o przeróżnych biznesach. Jeszcze nie znalazłem złego biznesu. Każdy prezentowany mi biznes był dobrze opracowany na wysokim poziomie. Zawsze więc zostawiam wizytówkę i mówię, że musimy to szczegółowo obmówić i będziemy to robić.

I mało kto oddzwania. W zasadzie tylko 1 osoba. Jedna na około 40 prób.

Nie dziw się, że ludzie się spóźniają, staraj to zmienić ale zawsze bierz to pod uwagę.
A na moje szkolenie z e-biznesu (www.ebiznes.kcbe.pl) są jeszcze 3 wolne miejsca. Więc gdybyś chciał odmienić sobie nieco schemat tego, co zawsze robisz w sobotę, to zapraszam.

3 komentarze

  1. Waclaw Szubert

    Witam,
    Niewiem jak inni, jednak u mnie jest to normalne.
    Jesli ktos obiecuje, ze skontaktuje sie, zadzwoni itp – traktuje to jako wymowke. Od czasu, kiedy sluchalem lub czytalem jedna z ksiazek biznesowych, byl znamienity przyklad: Spotykasz kolege z lat szkolnych, a na koniec rozmowy – znajomy mowi do Ciebie: „zdzwonimy sie” tzn, ze prawdopodobnie nie chce sie juz z Toba kontaktowac!
    Tak mi to zapadlo w pamiec, ze dzisiaj juz konktretnie podchodze do sprawy. Nie zdzwaniajmy sie – teraz, dzisiaj ustalmy co, gdzie i kiedy. Pozniej juz nie bedziemy miec czasu na ustalenia. Teraz ustalmy, ze spotykamy sie w klubie, restauracji w konkretnym terminie i o konkretnej godzinie – wtedy porozmawiamy bo mamy na to ochote – nie obiecuj, ze zadzwonisz skoro nie zamierzasz do mnie dzwonic!
    Z racji wykonywanej pracy to ja wychodze z inicjatywa i umawiam sie konkretnie: „chcialbym z Toba dluzej porozmawiac, kiedy bedziesz mial czas? Moze u Ciebie w biurze – przyjde i napijemy sie kawy?”
    Teraz dopiero wiem jak sprawa sie ma – skoro pozytywnie zareaguje tzn, ze mi sprzyja i chce podtrzymac kontakt (znajomosc), jesli bedzie szukal wymowek nie naciskam wymieniam sie wizytowkami, ale jak pamietam to ja wychodze z inicjatywa pozniejsza: pisze e-mail lub dzwonie i pytam co u Ciebie? Czy teraz masz czas na spotkanie przy piwie? 🙂

    Jesli chodzi o sprawy zawodowe, pilne zlecenia lub cos w tym stylu – zostawiam sobie rezerwe, chce miec wszystko dopiete na ostatni guzik na kilka dni przed terminem. Organizuje szkolenie (seminarium szkoleniowe) na tydzien przed terminem wysylam wiadomosci z ustaleniami ostatecznymi, przedstawiam swoje prezentacje i informuje o ramach moich wystapien, ale tego samego oczekuje w zamian.
    Nie da sie inaczej zorganizowac czegos!

    Dzieki Kamil za ten wpis – okazuje sie, ze nie jestem przypadkiem odosobnionym w kontaktach 🙂
    pozdrawiam serdecznie i zycze powodzenia

  2. Jarek Ciesielski

    Też spotykam się z takimi sytuacjami jak opisałeś Kamil i Wacławie. Irytują mnie takie sytuacje. Czasem zastanawiam się, jak tacy ludzie funkcjonują? Jak oni mogą tak. Jestem zdania, że ktoś ode mnie czegoś oczekuje i ja robię tak jak on tego chce więc niech on w stosunku do mnie też tak robi. W ogóle zuważyłem, że większość ludzi jest ustawiona na branie, a jak mają coś dać od siebie to dzieje się im krzywda. A sprawa z tym „zdzwonimy się” to też uważam, że to jest taki unik ze strony tej drugiej osoby. Pozdrawiam serdecznie.

  3. pd

    To chyba juz standard ze trzeba walczyc o swoje, nawet jak ktos o nas nie pamieta, choc powinien. Ostatnio cierpliwie czekalem do 19:30 zeby tylko dostac swoje review (rozmowa o przedluzeniu umowy + podwyzka) bo przez ostatni miesiac szef ladnie obiecywal ale oczywiscie nie pamietal itp. Moze nie chcial ? Nie wiem … Wazne jest to ze zmusilem sie i zaczekalem na niego, wyczekalem moment, wszedlem i rozmawialem dlugo i konkretnie. Mialem wtedy gdzies czy mu sie spieszy czy nie. Dla mnie liczylo sie jedynie zalatwienie sprawy, innej mozliwosci nie bylo.

    Po tamtym wieczorze wiem co bede robil przez nastepne miesiace – budowal od nowa/przebudowywal swoja strone i szykowal sie do zmiany pracy. Nie chce szefa, ktory nie ma dla mnie czasu w kluczowych
    momentach, ani takiego ktory patrzy na kogos tylko jak na koszt/zysk.

    Czas na zmiany, duze zmiany.

    Dlatego jak Kamil napisal, trzeba sie przypomniec, zawalczyc o swoje i pomyslec ze to nie ostatni raz. Nowe wyzwania przed nami. Codziennie.

Dodaj komentarz