Na co tyle tych różnych faktur?

Za chwilę rozpoczyna się w Rotherhamie kolejne nasze seminarium o spółkach. O ile w tamtym roku jeździli głównie przedsiębiorcy z doświadczeniem, tak w tym roku dominują ludzie, którzy dopiero zaczynają.

I tak sobie właśnie w samolocie dyskutowaliśmy o polskiej księgowości, a dokładnie o różnych formach fakturowania. Wydawać by się mogło prosta rzecz. Jak ktoś zapłaci to trzeba wystawić papierek. No niby tak, ale jaki? Faktrę? Fakturę VAT? Faktrę Zaliczkę? Fakturę Rozliczenie? Fakturę VAT MP? Fakturę VAT Marża? Fakturę VAT RR? Fakturę VAT Odwrotne obciążenie? Faktura MOSS? Fakturę Proforma? Fakturę Korygującą? Fakturę VAT uproszczoną? Namnożyli tego nieźle. Wyszło z naszej dyskusji całkiem dobre szkolenie. Niby to księgowy robi, ale trzeba się w tym orientować.

Andrzej z którym kiedyś rozmawiałem kilka lat temu rozpoczynał działalność w UK. Zapytał się w biurze rachunkowym, które mu pośredniczyło w rejestrowaniu o to, jak ma prowadzić księgowość. Usłyszał – „No niech Pan kupi zeszyt w kratkę i notuje …”. No i Andrzej dumnie pokazywał swoją księgę rachunkową w postaci 16 kartkowego zeszytu z myszką miki na okładce.

A właśnie. Rok temu wprowadzili w kraju dziadów coś takiego jak fakturę uproszczoną VAT. Oczywiście po to aby ułatwić przedsiębiorcom życie. Powiedzcie szczerze. Czy ktoś z was widział w ogóle taką fakturę uproszczoną? Czy ktokolwiek w Polsce ją wystawia? Ja takiej nie widziałem na oczy, ani nawet nie słyszałem, aby jakikolwiek student ASBIRO taką widział. Czy to znaczy, że przedsiębiorcy nie chcą sobie „upraszczać” czy może znaczy to, że faktura uproszczona jeszcze bardziej komplikuje księgowość?

Dzisiaj miałem też przyjemność pierwszy raz zmieniać osobę w zarządzie spółki LTD. Przypominało to bardziej zmianę nicku w grach MMO, niż to co w Polsce rozumie się przez zmiany w zarządzie. Logujesz się. Kasujesz istniejącą osobę. Wprowadzasz dane nowej osoby, klikasz zapisz itp.

A w Polsce? Uchwała wspólników w formie papierowej o odwołaniu członka zarządu, druga uchwała powołująca nowego i do tego protokół z posiedzeń. Do tego trzeba wysłać nowego członka zarządu do notariusza po poświadczenie podpisu. Potem trzeba wypełnić druk KRS-Z3 oraz KRS-ZK, wpłacić 650 zł i wydrukować potwierdzenie i to wszystko wysłać do sądu. Możliwe też, że teraz trochę taniej, dawno nie zmieniałem to nie wiem.

Oczywiście, że można elektronicznie przesłać, zaoszczędzi się na znaczku, ale najpierw trzeba ładnych kilkanaście godzin przeznaczyć na zrozumienie co to jest „bezpieczny podpis elektroniczny weryfikowany ważnym certyfikatem kwalifikowanym wystawionym przez podmiot kwalifikowany występujący w rejestrze Narodowego Centrum Certyfikacji”

A ludzie tak się podniecają, że tu ZUS niższy, kiedy ja na samych zmianach w zarządach jestem 4-5 klocków do przodu. A ile czasu się oszczędza?

Swoją drogą, gdyby ktoś z okolic Jędrzejowa umiał takie sprawy w KRS załatwiać i ogólnie utrzymać porządek z papierami w biurze to chętnie nawiąże współprace. To się chyba asystent zarządu nazywa. W kraju dziadów coraz mniej jestem, a papierów przybywa i przybywa.

Na zdjęciu macie Martę, naszą kochaną prawniczkę z Manchesteru, która właśnie opowiada o systemie sądownictwa, a dokładniej o tym, że zeznania w sądzie w UK można złożyć telefonicznie… i wielu innych ciekawych sprawach.

Swoją drogą Marta powiedziała mi też coś zupełnie zaskakującego. Tempo naszego „eksportowania” bankrutów do UK prawie zrównało się z ilością zakładanych za naszym pośrednictwem spółek. W samym styczniu ponad 40 osób. To będzie 1,5 / dziennie.

2015-01-31 15.43.42

3 komentarze

  1. czytelnik

    Kamil, a orientujesz się jak wyglądają tego typu sprawy na Malcie? Bo Giblartar jest brytyjski więc pewnie tak samo, a emigrować do UK nie chcę ze względu na klimat. Niestety znam tylko język angielski (z praktycznych zresztą powodów) dlatego odpadają inne kraje chociażby niemieckojęzyczne. Z drugiej strony również południe Europy (Grecja, Włochy, Hiszpania) ma kłopoty, co pewnie rzutuje na te sprawy.

    Dodam, że myślę o biznesie mocno niezależnym od lokalizacji (Internetowym) ale gdzieś „centrum życiowe” trzeba mieć 🙂

    Tomek

  2. Zbyszej

    Panie Kamilu
    Pierwszy raz przeczytałem Pana tekst, niestety wpisuje się Pan w ogólnonarodowe narzekanie, no i ten „kraj dziadów”.
    Pozdrawiam

  3. Jar

    Zbyszeju
    Widać, że nie prowadzisz nic w Polsce. To nie jest narzekanie – to jest rzeczywistość…

Dodaj komentarz