Moje szczere kondolencje

W Efekcie motyla opisałem historyjkę, ukazującą „przeciętne biznesplany” ludzi, którzy niebardzo z małym biznesem mają cokolwiek wspólnego. Pisałem o tym także wielokrotnie na blogu. Osobiście podczas przeróżnych okazji zapytałem około 200 ludzi, z targetu podobnego do targetu tego bloga o przeszkody w biznesie. Zapytałem ludzi, którzy sądzili (do czasu poznania mnie 🙂  że do biznesu potrzebne są im pieniądze, o to, co by kupili gdyby dzisiaj przyszedł do nich inwestor? Na co wydaliby pieniądze gdyby je mieli. w 40% (największa grupa ludzi) jako pierwsze słowo odpowiedziało, że komputer. Były także inne przedmioty ale najwięcej ludzi na początku kupiłoby komputer. Kilku z nich zapytałem czy mają komputer w domu? Okazuje się, że każdy ma! Po co więc im drugi, do tej pory nie wiem.

Jakieś 2 tygodnie temu popsuł mi się telefon, który służył mi ponad 5 lat. Kupiłem go za 122 zł w momencie rejestrowania działalności gospodarczej na siebie. Były telefony za 1 zł i szczerze powiedziawszy żałuję, że nie kupiłem takiego tańszego! Wtedy 122 zł stanowiło blisko 5% obrotów! Zwłaszcza, że przy próbie jego naprawienia kolega znalazł ciekawą funkcję w menu, mianowicie licznik połączeń z którego wychodzi, że używałem telefonu zaledwie przez 374 godziny! Drugą ciekawostką jest to, że 3 dni temu popsuł mi się notebook, który służył mi znakomicie przez 4 lata i mimo 900 Mhz na zegarze i 256 ramu pozwalał znakomicie zarządzać firmą i fundacją z każdego miejsca na świecie. Zresztą co tutaj dużo mówić, kiedyś jak siedziałem w naszym BOK i rozmawiałem na GG z klientem który chciał kupić komputer do swojej firmy i nie mógł się zdecydować którą kartę graficzną wybrać do komputera biurowego 512 MB czy 256 MB ale na DDR3. SIC! (Komputerowcy zrozumieją o co chodzi). Jeżeli to jest problem dzisiejszego początkującego przedsiębiorcy to nie zazdroszczę.

Na budowanie biznesu jest system/metoda, którą trzeba poznać i trzeba się jej trzymać. Tak samo jak we wspomnianych niedawno grach logicznych musimy trzymać się systemu, kostkę rubika też ułożymy jeżeli będziemy trzymać się konkretnej receptury, tak samo sukces w biznesie osiągniemy jeżeli znajdziemy recepturę i będziemy się jej trzymać.

Niestety dużo ludzi uważa, że do zaczęcia biznesu potrzebne są pieniądze. Nie mają pieniędzy więc nie zaczynają nawet myśleć o biznesie. Podobnie dużo ludzi sądzi, że „zacząć biznes” to nic innego jak „zarejestrować działalność”, a więc papierki. Nic bardziej mylnego. Pieniądze są potrzebne do zrealizowania biznesplanu, nie pojawią się nigdy jeżeli tego biznesplanu nie będziesz miał, nie będziesz ulepszał i jeżeli nie będziesz się nim dzielił. W ciągu miesiąca poznałem 2 osoby, który będą zarządzać dwoma tworzonymi właśnie, różnymi funduszami venture capital. Pieniędzy jest dużo, ale żeby je dostać niestety trzeba ruszyć tyłek i zacząć pracować nad swoim planem, a później nad odpowiednią jego prezentacją. Ludzie chcą pracować nad biznesem dopiero jak będą mieli pieniądze. Te się jednak nie pojawią, dopóki nie będą wiedziały na co się mają pojawić.

Początek biznesu to nie rejestracja papierków. Gdybym proces tworzenia biznesu podzielił na 3 etapy, jak wypracowanie: wstęp, rozwinięcie i zakończenie to ostatnimi etapami byłyby rejestracja i finansowanie. Rejestrować firmę musimy dopiero w dniu pierwszej sprzedaży, wystawienia pierwszej faktury! A co to oznacza? Że możemy wymyśleć czym firma będzie się zajmować, możemy zrobić logo, wizytówkę i stronę internetową. Możemy przygotować prototyp produktu, wystawiać się na targach, możemy nawet zatrudniać ludzi bez rejestracji działalności !!! Start firmy a rejestracja to 2 różne rzeczy!

Problem polega na tym, że ludzie znający w praktyce system życia na etacie, kierują się w biznesie tymi samymi priorytetami. Że jak telefon to musi być najlepszy, jak komputer to musi być najnowszy, a auto duże, szybkie bezpieczne, ma mało palić i być jak najtańsze jednocześnie! Problem zawsze jest w filtrach percepcyjnych.
Największym problemem publikacji poradnikowej jest to, że trzeba zejść niżej o jeden poziom myślenia i tłumaczyć w nienaturalny dla siebie sposób. Rzemieślnik amator nie wykona swojej pracy tak jak profesjonalista. To działa także w drugą stronę. Profesjonalista nie umie robić swoich produktów jak amator, gdyż ma już swoje wyuczone filtry, przyzwyczajenia i zupełnie inną mapę świata. Zresztą każdy tekst można interpretować tak jak naszą konstytucję w której pisze – „Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawa urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej”. I sobie ludzie to nielogiczne zdanie interpretują jak chcą.

Kiedyś na jakimś spotkaniu młody hip-hop wstał i powiedział, że on ma konkretny pomysł, plan i sposób realizacji, że potrzebuje pieniędzy na otwarcie sklepu dla skatów itp. Zapytałem się skąd teraz ma pieniądze na życie. Odpowiedział, że jeszcze pracuje. Zapytałem się ile zarabia w tej pracy? Powiedział, a ja stwierdziłem, że nie warto z nim JESZCZE (bo może pójdzie po rozum do głowy) robić biznesu, bo buty które miał na sobie stanowiły wartość 1/3 jego pensji! Człowiek miał trochę krzywo poukładane priorytety, a niespójność tego co mówił i tego co robił była ogromna. Przeczytanie mądrej książki nie jest równoznacze ze zmianą filtrów.

Swoją drogą istnieje mit wielokrotnie rozgłaszany, a nie do końca rozumiany, że to co mówisz to 7% przekazu, a to jak wyglądasz, mowa ciała, pierwsze wrażenie to cała reszta. Spójrzcie w źródła, a konkretne wyniki badań, które dostępne są w internecie. To co mówisz jest bardzo ważne, ale tylko w momentach spójności tego co mówisz, a tego co robisz. Spróbuj podnieść ręce do góry w geście zwycięstwa i powiedzieć komuś, że jesteś smutny. To co mówisz ma sens, ale tylko w momencie spójności z zachowaniem, czego brakuje np. w naszej polityce.

Skoro już jesteśmy przy prawie i polityce. Najnowsza ciekawostka prosto od naszych księgowych. Okazuje się, że nie mogę sprzedawać produktów, po tyle ile chcę. Czeka nas mała polemika z US. Chodzi o produkcję w płyt CD np. www.escar.pl. Jeżeli chcę komuś sprzedać np. 1000 sztuk płyt po 2,21 zł netto to za wszystko ten ktoś powinien zapłacić 2210 zł netto. Proste i logiczne. Ale ja chce dać temu komuś 6 zł rabatu i całość sprzedać za 2204 zł netto. Okazuje się, że nie bardzo mogę. Bo na fakturze musiałoby pisać że sprzedaje 1000 sztuk produktu którego jednostkowa wartość wynosi 2,204, a więc trzy miejsca po przecinku! A tak być nie może. Mogę sprzedać te produkty po 2210 zł albo po 2220 zł, albo 2200 zł, ale nie za 2134 zł albo za 2207 zł, bo wartość per sztuka nie będzie w 2 miejscach po przecinku.

Do tej pory wystawialiśmy kilka zer po przecinku, ale chyba trzeba zaprosić kreatywność do tego problemu i sprzedać 999 sztuk płyt cd po dobrej cenie jednostkowej, a ostatnią, tysięczną, płytę nieco drożej, tak aby cena wszystkiego była taka jak chcemy. Cena jednostkowa na fakturze nie jest nikomu do szczęścia potrzebna, ale jednak wymóg jest, faktura musi wyglądać ładnie :). Niestety im więcej przepisów tym przedsiębiorcy muszą wykazywać się większą kreatywnością w walczeniu z ich nielogiką. Jakiś czas temu rewelacje o wrzucaniu kosztów transportu na magazyn (SIC!), a teraz to.

Na zakończenie chciałbym oczywiście złożyć wszystkim przyszłym i obecnym przedsiębiorcom moje kondolencje z okazji wydarzeń z 13 grudnia 2007 i życzyć powodzenia w walczeniu z nasilającą się biurokracją, które to zjawisko na pewno będzie rosło po ratyfikowaniu w całej europie Traktatu Reformującego.

7 komentarzy

  1. szymon

    a moze prościej wpisać na fakturze po prostu rabat??
    sprzedac 1000×2,21=2210
    minus rabat 6zł
    tak tez jest dozwolone;) filtr u księgowych??:)))

  2. Szarek

    Co masz na myśłi o tragedii 13 grudnia – czy masz jakies konkretne przesłanki?

  3. Wojciech Bogacz

    Nie wiem Kamilu, co dokładnie ten traktat zmieni dla nas przedsiębiorców (nie zgłębiłem go jeszcze).

    Widzę również, że dzielisz się wieloma praktycznymi radami, które mogą przydać się każdemu innemu przedsiębiorcy – ja osobiście ostatnio zgłebiam tajniki procedur celnych w wykonaniu Poczty Polskiej, tak więc przynajmniej inni będą wiedzieli 🙂

    Rozweseliła mnie też bardzo historyjka o panu w drogich butach. Znam to. Teraz przynajmniej wiem, że te lata bycia pośmiewiskiem (chodzę w niemarkowych butach i innych ciuchach) opłacają się 🙂

    Inni natomiast, żeby nie zostać pośmiewiskiem zrobią wszystko, idą z trendami, modą i innymi bzdurami.

    Co do komputerów to fakt – wiele z nich można śmiało wykorzystywać chociaż mają już po kilka lat na karku – są jednak zadania, do których nadają się znakomicie i są o wiele tańszym rozwiązaniem niż kupowanie karty graficznej za 500 zeta, żeby pisać teksty czy wystawiać faktury.

  4. Arek

    Nawiązując do problemu księgowego:

    Nie lepiej po prostu jako jednostkę miary przyjąć pakiet 1000 sztuk? Wtedy wystawiasz w kolumnie jm = 1, w kolumnie cena netto 2206 i po kłopocie. A jak księgowa powie, że na magazynie ma płyty w sztukach to robisz „szybką produkcję” – dokument RW na 1000 sztuk, dokument PW na 1 sztukę „Pakietu płyt 1000 sztuk” i po problemie.

  5. Jacek

    > Na zakończenie chciałbym oczywiście złożyć wszystkim przyszłym
    > i obecnym przedsiębiorcom moje kondolencje z okazji wydarzeń
    > z 13 grudnia 2007 i życzyć powodzenia w walczeniu z nasilającą się
    > biurokracją, które to zjawisko na pewno będzie rosło po ratyfikowaniu
    > w całej europie Traktatu Reformującego.

    Kamilu nie martw się 🙂

    Tak to już wygląda z demokracją, że sami ludzie i politycy wybierają, jak im media mówią i wpadają w sidła biurokracji … dzisiejsza demokracja=biurokracja (przynajmniej w Europie).
    A im szybsze komputery tym biurokracja będzie większa. Poza tym od czego są biurokraci, komisarze itp. od tego aby wymyślać nowe przepisy i cały czas coś zmieniać … bo jak wykażą się przed swoimi kierownikami … im więcej przepisów i zasad które wymyślą, tym lepiej.
    A co najśmieszniejsze ludzie wybierając w demokracji nie wybierają tak jak chcą, tylko tak jaki dyktują im media (a więc cóż to za demokracja … niektórzy mówią, że jest to mediokracja).

    Na pocieszenie chciałbym przytoczyć pewną postać osoby z mojej rodziny, która przez całe swoje życie nie poddawała się mimo różnych ustrojów które przeżyła (a był to faszyzm, komunizm, a na końcu pseudoliberalizm):

    – mając już 10-11 lat w czasie II wojny światowej (urodził się w 1930) jako dziecko jeździł po jarmarkach małopolski i już wtedy prowadził biznes (choć może tego tak nie nazywał gdyż wtedy służyło to przeżyciu wielodzietnej rodziny, rodzeństwa). Gdy słuchałem go jakie miał przeżycia i jak nie jeden raz uniknął śmierci to w dzisiejszych czasach można tylko pozazdrościć …

    – po wojnie też dalej prowadził biznes (prywaciarze byli w czasie komunizmu mocno tępieni ale on z kolegami miał i na to pomysły, wspólnie powołali spółdzielnie, a sami pod tą przykrywką prowadzili też swoje interesy) i przypłacił to nawet kilkumiesięcznym więzieniem, gdyż tak władzom się podobało. Co najśmieszniejsze właśnie w okresie największego ucisku jeśli chodzi o „tępienie biznesu” (choć jeśli chodzi o same przepisy i biurokrację była dużo mniejsza niż dziś, choć wydawało się wtedy że jest duża) udało mu się najbardziej rozwinąć. Największy rozkwit to właśnie lata 80. Wtedy inwestowało się w to co materialne, gdyż pieniądz tracił na wartości z dnia na dzień (np. gdy kupiłeś samochód i pojeździłeś nim 2-3 lata, to mogłeś go sprzedać dużo drożej niż na początku wydałeś na niego …). A więc inwestował w nieruchomości, budował itp.

    – gdy nastała wolność czyli po 1989 nadal prowadził dalej biznes, a i do tej pory wiem, że nadal wystawia faktury i co najciekawsze robi to na programie i komputerze który pamięta chyba 1993 rok (bo jest to jakiś 386 z Windows 3.11 – nie wiem, czy ktoś coś takiego jeszcze pamięta). Drukarkę nadal ma igłową, bo nie psuje się i tasiemki wystarczają na długo (a koszt ich to zaledwie kilkanaście złotych).

    To w jakich dziś żyjemy czasach nie ma sie nijak do tego jaką szkołę życia on przeżył.
    Jednak z tej historii jedno jest pocieszające, warunki prawne które budował ustrój (a nawet prześladowania „prywaciarzy” w okresie komuny) wcale nie przeszkadzały mu, aby całe życie być biznesmenem.

  6. Hubert Wilczyński

    Cześć,

    jak najbardziej zgadzam się z większością tego, co napisałeś i zmieniłem również cześć swojego życia pod Twoim wpływem. Nie mogę jednak pogodzić się z komentarzem kolegi Wojtka o drogich butach.

    Wydaje mi się, że w artykule chodziło o niespójność, a nie o to, żeby chodzić w tanich butach.

    Odpowiadając koledze Wojtkowi. Może w przypadku tego człowieka to akurat było nie na miejscu (narzekał na brak kasy itd), ale nie rozumiem dlaczego nie mogę posiadać drogich butów lub ciuchów takich, jak mi się podoba? I nie chodzi tu o to, że nie chce być pośmiewiskiem. Nie ubieram się za tysiące, ale lubię mieć to, co mi się podoba, niekoniecznie najtańsze – w końcu między innymi po to robię swój biznes.

    WAŻNE – nie narzekam, że brak mi pieniędzy lub czasu na biznes 😉


    Pozdrawiam,
    Hubert Wilczyński

  7. Wojciech Bogacz

    Hubercie, chodziło mi właśnie o to, że skoro jego buty kosztują 1/3 jego pensji jak napisał powyżej Kamil, a koleś narzeka na brak kasy na start biznesu to niech może trochę tańsze rzeczy kupuje, które są niemal tak dobre jak te drogie a oszczędność ogromna) i wtedy może szybciej odłoży kasę na otwarcie tego sklepu.

    Fakt – sklep „stacjonarny” to spory wydatek – ale jakby miał coś na star to już inaczej – a tak jak wyda większość kasy na rzeczy, które nie są mu absolutnie potrzebne (np. karta 512MB do komputera biurowego – po co się pytam ? Chyba, że do grafiki 3D….).

    Priorytety (niespójność też) są ważne i jak koleś stawia buty ponad odłożenie kasy na start to faktycznie musi jeszcze nieco zmienić myślenie.

    Ja przechodziłem podobny okres – miałem spore zyski, które w zasadzie wydawałem na przeróżne rzeczy (np. drogi sprzęt komputerowy – lubiłem to i cieszyło mnie to) ale po pewnym okresie zastanowiło mnie, jak to jest, że dobrze zarabiam i nic mi nie zostaje ?

    Tak więc teraz kontroluję się i patrzę na wszystko z nieco innej perspektywy – czasami może aż do przesady 😉

    Na koniec – w obecnym momencie mogę już nieco ponarzekać na brak czasu, bo zająłem się chyba zbyt wieloma rzeczami na raz – ale staram się również je priorytetować i skupiam się najbardziej na rzeczach, które przynoszą największy zysk.

Dodaj komentarz