Kwintesencja kraju dziadów

Aby nie uciekać z majątkiem w różne spółki czy fundacje ustawodawca stworzył art. 301 KK. Polecam jego lekturę, bo jest to kwintesencja kraju dziadów. Zaczyna się nudno, bo warto przeczytać przepis.

Art. 301. § 1. Kto będąc dłużnikiem kilku wierzycieli udaremnia lub ogranicza zaspokojenie ich należności przez to, że tworzy w oparciu o przepisy prawa nową jednostkę gospodarczą i przenosi na nią składniki swojego majątku, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.

§ 2. Tej samej karze podlega, kto będąc dłużnikiem kilku wierzycieli doprowadza do swojej upadłości lub niewypłacalności.

§ 3. Kto będąc dłużnikiem kilku wierzycieli w sposób lekkomyślny doprowadza do swojej upadłości lub niewypłacalności, w szczególności przez trwonienie części składowych majątku, zaciąganie zobowiązań lub zawieranie transakcji oczywiście sprzecznych z zasadami gospodarowania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

W pierwszym punkcie mowa o tworzeniu nowego podmiotu i przenoszeniu na niego majątku. Zawsze można kupić stary podmiot lub dużo wcześniej sobie taki zarejestrować.

Dodatkowo wystarczy mieć jednego, dwóch lub powyżej 9 dłużników, aby bezkarnie móc przed nimi chować majątek. Prawda, że fajne. Pomyślcie, że prawnicy, posłowie i całe to tałatajstwo bierze za tworzenie takiego prawa grube miliardy każdego roku.

A poniżej, dzięki Januszowi, fragment komentarza do kodeksu karnego:

Przestępstwa z art. 301 KK mają charakter indywidualny. Ich sprawcą może być tylko dłużnik kilku wierzycieli. Sformułowanie „kilku” jest użyte w sposób niefortunny. W sposób zasadniczy ogranicza ono penalizację oszukańczych zachowań dłużnika do sytuacji, gdy wierzycieli jest od trzech do dziewięciu – takie jest leksykalne rozumienie pojęcia „kilku”.

Doktryna prawa karnego podjęła próby nadania sensu komentowanemu przepisowi. R. Zawłocki pod pojęciem „kilku” rozumiał „dwóch lub więcej” (Wąsek, Zawłocki, Kodeks karny, t. II, 2010, s. 1485); J. Majewski ([w:] Zoll, Kodeks karny, t. III, 2006, komentarz do art. 301) wraz z A. Markiem przyjmują, że pod pojęciem kilku mieści się co najmniej trzech wierzycieli. Pogląd R. Zawłockiego jest trudny do zaakceptowania – w toku wykładni należy zakładać chociaż minimum konsekwencji po stronie ustawodawcy. Jeśli np. w art. 302 KK używa on pojęcia „wierzycieli” (czyli co najmniej dwóch podmiotów) to nie można tego wyrażenia rozumieć jako synonim „kilku wierzycieli”. Gdyby tak było zupełnie nieracjonalne byłoby użycie znamienia „kilku” w art. 301 KK. Także pogląd prezentowany przez J. Majewskiego może zostać uznany za przejaw wykładni rozszerzającej. Słownikowe rozumienie wyrażenia „kilku” zamyka zakres tego wyrażenia w dziewięciu, czasem dziesięciu podmiotach. Tak też, przy ścisłym przestrzeganiu zasady legalizmu, należy rozumieć to znamię użyte w treści art. 301 KK. Oczywiście jest to nielogiczne z perspektywy polityki kryminalnej – jak się wydaje tutaj konieczna jest interwencja ustawodawcy poprawiająca ewidentnie źle napisany przepis.

4 komentarze

  1. Józef K.

    Panie Kamilu!

    Rzeczywiście przepis napisany jest do kitu.
    Tylko niestety (albo i sety) nie zmienia to sytuacji dłużnika chcącego wymigać się od wierzycieli.

    Art. 300. § 1. kk Kto, w razie grożącej mu niewypłacalności lub upadłości, udaremnia lub uszczupla zaspokojenie swojego wierzyciela przez to, że usuwa, ukrywa, zbywa, darowuje, niszczy, rzeczywiście lub pozornie obciąża albo uszkadza składniki swojego majątku, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

    Wszystko, co Pan wymienił ( Zawsze można kupić stary podmiot lub dużo wcześniej sobie taki zarejestrować, liczba wierzycieli) – nie ma znaczenia. Dłużnika po prostu będzie odpowiadał z tego artykułu np. w razie zbycia swojego majątku na rzecz spółki.

  2. Józef K.

    Proszę też nie obciążać prawników za tworzenie prawa – bo akurat wśród posłów nie ma ich za wielu.

    Piłsudski już wiedział, że posłowie nie znają się na niczym poza partyjniactwem i dlatego w II RP najważniejsze akty prawne – czyli kodeksy nie były uchwalane i tworzone w formie ustaw (żeby ominąć Sejm i tęgie głowy tam) tylko były ustanawiane w genialnej procedurze:

    Powołano Komisję Kodyfikacyjną w skład której wchodzili najwybitniejsi ówcześni prawnicy profesorowie – cenione do dziś autorytety . Przygotowany projekt ich prac – dany kodeks wchodził od razu w życie jako rozporządzenie Prezydenta RP, bez etapu kłótni sejmowych.

    Efekty ich prac były znakomite! Były to przykłady najlepszego prawodawstwa w historii Polski – techniki legislacyjnej, klarowności przepisów, zwięzłości, syntetyczności, pięknej polszczyzny, nowatorskich instytucji prawnych.
    Kodeks karny z 1932 r. (dzieło Makarewicza i Grzybowskiego) – był uważany za najlepszy na świecie.
    Znakomite prawo zobowiązań z 1933 r.
    Wreszcie doskonały Kodeks Handlowy – Maurycego Alerhanda – przecież sprawdził się nawet doskonale po transformacji gospodarczej w 1989 r. – obowiązywał jeszcze do 2000 r. – blisko 70 lat po uchwaleniu nie zdezaktualizował się!

    No i mój faworyt: Prawo wekslowe z 1934 r. – OBOWIĄZUJE NIEZMIENIONE !!!!!!! DO DZIŚ – najlepiej napisana polska ustawa.

  3. Józef K.

    Czy filtr anty spamowy usunął moje dwa komentarze?

  4. kociarz

    Dlaczego więc teraz nie możemy takich rozwiązań zastosować, pewnie to kwestia zmiany konstytucji, ale tak ważnych spraw dobrze się pochylić nad zmianą.

Dodaj komentarz