Kiedy się innym szkodzi

Całkiem niedawno zupełnie przez przypadek kilka godzin spędziłem w przedziwnym towarzystwie „bezrobotnych” usiłując wytłumaczyć, że pracodawca to nie jest ten człowiek, któremu trzeba coś wyrwać, ale taki, któremu trzeba coś sprzedać, a on za to coś, co nazywa się praca zapłaci. Daremne jednak były moje starania. Wolę jednak przebywać wśród młodych ambitnych ludzi, niż z „trwale bezrobotnymi”, którzy są raczej niereformowalni.

Jako ciekawostkę mogę podać fakt, że wszyscy z grupy kilkunastu trwale bezrobotnych po 40-stce uważali, że pracodawca wyzyskuje pracownika płacąc mu minimum, a sam rżnąc kokosy. Zapytałem się więc, jaka powinna być według nich proporcja między zarobkiem pracodawcy, a zarobkiem pracownika z jego pracy. Po dłuższej dyskusji grupa uznała, że pracodawca z pracy pracownika powinien zarabiać nie więcej jak 10%. A więc na każdym 1000 zł dla pracownika pracodawca powinien mieć 100 zł zysku. Według nich pracodawca, zatrudniający 100 osób, każdej płacąc 1000 zł, powinien zarabiać 10 tys. zł. I to było sprawiedliwe. Następnie zaoferował im dokładnie taką pracę 🙂 Nikt nie przyjął. Jeden argument stał na przeszkodzie. A co będzie jeżeli w miesiącu pracownik zarobi tylko 200 zł (czy dostanie pełną wypłatę 1000 zł czy nie)? A co będzie, jeżeli będą straty? Straty pokrywamy równo, to takiej roboty nikt nie chciał. Ano właśnie, koszt ubezpieczenia od niewypracowania odpowiedniego zysku jest potrącany z pensji pracownika. Jak niewielu to rozumie.

Ale zostawmy już trwale bezrobotnych, bo to ludzie nieodpowiedzialni, których raczej trzeba zwalczać, a jeżeli nie zwalczać to trzymać się od nich jak najdalej.  Skoro chcemy do czegoś dojść to musimy szukać raczej ambitnych współpracowników.

Niedawno rozmawialiśmy z Tadem Witkowiczem (www.seminarium.asbiro.pl jest tam nagranie) o błędach jakie ludzie najczęściej popełniają w swoich założeniach do biznesu. Ja wyprzedzając myśl Tada powiedziałem, że początkujący przedsiębiorcy popełniają jeden błąd, za szybko wydają pieniądze. Tad mnie trochę poprawił (No cóż, Tad więcej stracił na inwestycjach w młode biznesy niż ja, ma więc większe doświadczenie), gdyż zdefiniował nawet przyczynę, dla której ludzie za szybko wydają pieniądze. A przyczyną tą jest za bardzo optymistyczna postawa w stosunku do swojego biznesu. Że niby samo się zrobi, bo pomysł jest dobry. Heh. A prawda jest taka, że lepiej być dobrym człowiekiem i mieć głupi pomysł, niż mieć dobry pomysł i być głupim człowiekiem. I nie do końca są to moje słowa, a bardziej Tada.

Kiedyś rozmawiam z koleżanką, że ma problemy finansowe, że to, że tamto. No to trzeba coś na to zaradzić. Wysłałem ją do przeaktywnego kolegi, co zajmował się sieciową sprzedażą perfum, z prośbą, aby jej pomóc, wprowadził ją i zbudował jej jedna nogę, która teraz jest na 18% jeżeli rozumiecie zagadnienia związane z MLM. Jest w zasadzie za nic na pozycji o której marzy większość sieciowców, ale cóż z tego jak sama nic nie zrobiła?

I tak maili (zwłaszcza po ostatnim poście o bankach) w stylu „…myśleliśmy, że sprzeda się sam.. rzeczywistość okazała się  inna, okazuję się, że bez odpowiedniej reklamy, promocji itp. będzie ciężko…” ciągle przybywa. Około 2 tygodnie temu rozmawiałem z człowiekiem, który uzbroiwszy się 2 lata temu w pieniądze z urzędu pracy otworzył firmę budowlaną i łapał zlecenia na wykończenia wnętrz. Kupił trochę sprzętu, ciężkie maszyny wziął w leasing. I co się okazało. Pracowników zatrudniał na lewo, nie miał księgowych kosztów, miał więc zdolność więc brał kredyty, wymienił auto itp. I chłopak po 17 miesiącach działalności ma 220 tys. zł długów, brak gotówki i przychodzi pożyczyć jeszcze więcej, bo banki mu nie chcą dać, a potrzebuje kilkanaście tysięcy aby ruszyć z robotą. Nie mówię, że nigdy kredytów, ale zadłużenie się na 80% swoich rocznych obrotów to bardzo źle. Rozumiem długi rzędu 2-5, może nawet 8 ale nie 80% obrotu rocznego. Nie dość, że dotacja poszła się czesać to jeszcze z potężnymi długami został. Nawet po sprzedaży sprzętu, kredyt do spłaty to ponad 140 tys zł. Wyobrażacie sobie. Mieć firmę 17 miesięcy i spowodować 140 tys. długów, to daje 9 tys. miesięcznie strat! Teraz chłopak ma przechlapane, bo nikt o zdrowym rozumie mu pieniędzy nie pożyczy. I takie są bardzo często dzieje „dotacyjnych” przedsiębiorców. Nawet przez siebie zarobionymi pieniędzmi trudno dać sobie radę, a co dopiero darowanymi.

Bogactwo to nagroda od społeczeństwa za swoją działalność. Przez to ma się rozumieć, każdy ma dokładnie tyle na ile sobie u społeczeństwa zasłużył. Dawać komuś pieniądze to moi drodzy wielka odpowiedzialność. Bo daje się możliwości człowiekowi, który na nie najzwyczajniej jeszcze nie zasłużył. Nie chodzi o to, że człowiek nie ma umiejętnosći pozwalających na sukces w biznesie. Znaczy to tyle, że ten człowiek jeszcze tych umiejętności nie udowodnił. A jeżeli nie udowodnił to naprawdę ciężko ocenić czy ktoś jest gotowy na dany biznes.

Swoją drogą Tad Witkowicz, osoba, która uruchomiła 3 start-upy, 3 duże firmy, wszystkie trzy były strzałami w dziesiątkę i zarobił na nich ponad miliard złotych! Nie było między nimi innych firm, które by upadły. Skuteczność 100%. Taka osoba z potężnym doświadczeniem zainwestowała w Polsce w 5 firm i w 4 przypadkach popełniła błąd, wycofała się z inwestycji, uznając, że straciła pieniądze. Pomyślcie teraz ile firm upada otrzymując dotacje od urzędnika, który w życiu nie prowadził działalności! Na jakiej on podstawie ocenia taki idiota projekty, skoro najbardziej chyba w tym temacie doświadczony nasz rodak na świecie w 80% przypadków się myli. Ile szkód takie dotacje wyrządzają?

Moi drodzy, nie mówi się o sznurze w domu wisielca. Nie przynosi się tortu do chorego człowieka, który tortu jeść nie może. Nie daje się pieniędzy i szans ludziom, którzy na to nie są przygotowani. Z prostej przyczyny, że można im tym krzywdę zrobić!

Ludzie, ponoć zwłaszcza w Polsce są jednak nastawieni na łatwe i szybkie pieniądze, a takich jak wiadomo nie ma. Kiedy na blogu piszę, że życie i biznes to jedna wielka gra komputerowa w realu to od razu w mailach pojawiają się pytania czy nie znam kodów do tej gry. Ludzie chcą przeskoczyć po prostu pewien etap w życiu, a tego zrobić się nie da. Nie da się przeskoczyć z pucybuta od razu do milionera nie łapiąc się po drodze różnych rzeczy.

Ja od trzech lat poszukuję odpowiedzialną osobę, która potrafiłaby np. zająć się organizacją konferencji. Przerobiłem już kilkanaście osób, każda z nich marzyła o wielkim biznesie, ale zwykłego szkolenia nie potrafiła zorganizować. Naprawdę wyłonić wśród dziesiątków zwykłych ambitnych marzycieli osoby, które mają trochę oleju w głowie to poważny problem.

Na www.narodzinywojownika.pl dostępne jest już nagranie z ostatniej naszej imprezy. Zapraszam bo naprawdę ciekawe. No i oczywiście do zobaczenia na najbliższym wojowniku w ostatni weekend września. Na tej imprezie są tylko mądrzy ludzie 🙂 Zapraszam.

21 komentarzy

  1. Bartek Popiel

    Kiedy zacząłem prowadzić swoją działkę również dostałem propozycję wsparcia finansowego. Zacząłem w zasadzie od 0 i bardzo dobrze 🙂 Bywało lepiej i gorzej jednak lekcje jakie wyciągnąłem z pewnych moich przeliczeń i złudnych nadziei są nieocenione.

    Kamil ma rację-jak ktoś wymyśli biznes, znajdzie kogoś kto dobrze mu napisze biznesplan czy projekt ( a są firmy, które piszą to profesjonalnie w zamian za % od pozyskanej kwoty) to projekt przejdzie. Tylko, że jak szybko taka firma powstanie tak szybko może upaść.

    Działalność można zacząć od zera i powoli małymi kroczkami iść do przodu. Fajny mini-przewodnik o tym jak zacząć napisał Leo: http://zenhabits.net/2009/08/the-get-started-now-guide-to-becoming-self-employed/ – szczerze polecam.

    Wkrótce sam będę poszukiwał młodych i ambitnych ludzi ze Śląska do współpracy i z tego co piszesz Kamilu muszę się przygotować na wielokrotne rozczarowanie 🙂

    Pozdrawiam serdecznie,
    Bartek

  2. Łukasz Nowak

    Kamil pokazuje „obiektywnie” tylko jedną stronę medalu.

    Teraz wyobraź sobie. Mam znajomych w Anglii którym wysyłałem wiklinę na targi. Bizes jest wspólny, ale to oni wyłożyli kasę na pierwszy zakup. Z zysków ja wysyłam drugi transport lada dzień. Gdyby nie zainwestowali musiałbym szukać innego kapitału. W przeciwnym razie musiałbym zrezygnować z realizacji pomysłu.

    Zgadzam się, że pieniądze są przyznawane w sposób nieadekwatny. Np. wolałbym otrzymać dotację z urzędu pracy na zakup produktów i zhandlowania ich – ale to oczywiste że to mrzonki. Więc jak już mam dotację to muszę kupić sprzęt, który może się przyda.

    Mój dobry przyjaciel i nauczyciel 65-letni przedsiębiorca często wspomina, że młodzi szukają „niewolnika” do pracy. Kogoś kto za nich… albo samo się. Moim zdaniem czy będzie dotacja czy nie – to nie zmienia faktu że głupie pomysły upadną a dobre zwyciężą. Złe założenia prowadzą do złego rozwiązania. Tylko skutki są bardziej katastrofalne.

    Urząd podlewa ten ogródek wodą z dobrym nawozem. A że przy okazji kwiatów rosną chwasty… Trudno. Wpisali to w koszty…

    PS. Na koniec polecam bajkę Ezopa o synu króla, który miał zarabiać talara dziennie. Syn przyzwyczajony do hulaszczego trybu życia ani myślał o pracy. Zamiast tego pożyczał talara od znajomych. Ojciec wieczorem odbierając talara wrzucał go do ognia. Wielkiego wrażenia na księciu to nie robiło. Lecz po pewnym czasie, kiedy już nikt nie chciał mu pożyczyć ani centa – nie chcąc tracic królestwa poszedł sprzątać stajnię. Po całym dniu zarobił niecałego talara. Przyniósł ojcu w garści te cenciki, a ten zwyczajowo: w ogień. Na co księciuniu rzucił się do paleniska i zaczął wygrzebywać te cenciki. Wtedy ojciec wiedział, że syn prawdziwie zarobił…

  3. tadeusz

    Urząd oczywiście nie jest w stanie rozsądnie przyznawać dotacji. Niemożliwość tego pokazał jeszcze w latach 20-tych von Mises. Interwencje państwa zakłócają komunikację pomiędzy ludźmi działającymi na rynku. Urzędnicy swoimi dotacjami i innymi działaniami tylko marnują kapitał (który muszą najpierw komuś zabrać) i tracą czas ludzi, którzy bez dotacji dużo prędzej by się rozwijali w stronę pozycji na rynku odpowiedniej względem ich talentów i umiejętności (niekoniecznie ambicji). Każdy człowiek mający głowę na karku potrafi sobie znaleźć odpowiednie dla siebie i pożyteczne dla społeczeństwa zajęcie, jak tylko zostanie sam-na-sam z twardą rzeczywistością. Nawet trwale-bezrobotni menele (którymi Kamil gardzi) bez socjalu potrafią wziąć się za pożyteczną pracę w branży metalurgicznej.

    Tylko socjalistyczne pasożyty sobie potrafią znaleźć pracę, która jest szkodliwa. I to szkodliwa z tak wielu różnorodnych względów, że aż się w głowie nie mieści. Może to ogrom tego zła sprawia, że tak wielu ludzi woli go nie widzieć i wierzyć, że pomimo chwilowych trudności i niedociągnięć kiedyś w końcu da się pogodzić socjalizm z ludzką naturą?

  4. Szymon

    E tam, po części się zgodzę z tym, że dotacje dostają osoby, które ich nie powinny dostać, ale na to nic nie poradzimy. Jedyne wyjście to jeśli ktoś czuje się na siłach i jest pewny, że dobrze je wykorzysta to niech startuje. Druga strona medalu to fakt, że dotacje i tak wracają do przedsiębiorców w takiej czy innej formie. Gość dostaje np. 13 tys, a w praktyce dotacja idzie do:
    – sklepu komputerowego ze 3 tys;
    – sklepu z meblami – 2 tys
    – sklepu z maszynami biurowymi 2-4 tys
    – … reszta wg branży 😉
    W praktyce więc dotacja dociera w jakiejś formie do tych już działających firm i wspiera je, jedyny problem jest taki, że nie została „pomnożona” jeśli dotowana firma upadnie. Bo wiadomo – jeśli przetrwa to rośnie i jest super. Jasne – sklepy, w których „dotowany” robi zakupy muszą zapłacić podatek, ale zysk mają, a jeśli są na etapie rozwoju to podatku nie zapłacą, więc taka dotacja jakiś wzrost gospodarczy zapewnia.

  5. Darek

    Piszesz ciekawie, w wiekszosci sie z Toba zgadzam, ale stary…. Z poprawnym formawaniem zdan to masz problemy…

    Pozdrawiam

  6. Znajomy

    @Darek, no , biedny Kamil pisze te swoje wpisy za szybko i takie efekty, spiesz się powoli Kamil! 🙂

    Fajny konkretny wpis tym razem, Kamilu, dziekujemy 🙂

  7. Jacek L.

    Jest z dotacjami na pierwszą działalność pewien problem. Otóż trzeba całość przyznanej kwoty (do 20.000PLN) wydać w ciągu miesiąca. Zajmuję się fotografią. Kupując sprzęt fotograficzny na zapas mogę kupić sprzęt w danej chwili niepotrzebny, lub sprzęt, który za kilka miesięcy będzie przestarzały lub tańszy. Gdybym miał na wydanie tych pieniędzy 12 miesięcy, mógłbym kupić to co będzie mi potrzebne do konretnej pracy, bowiem tak się składa że nie jestem jasnowidzem i nie jestem w stanie przewidzieć wszytkich swoich prac w przyszłiości i związanych z tym potrzeb, to sie okazuje w praktyce. Biznesplan sporządzony na potrzeby wniosku jest bujdą pisaną dla zaspokojenia urzędniczych rojeń że wszystko mozna zaplanować, a to co niezaplanowane – nie istnieje.
    W zeszły roku otrzymałem na pewien projekt fotograficzny wojewódzkie stypendium w dziedzinie kultury. W swojej naiwności myślałem że skoro mam jakiś sukces w dziedzinie, w której staram sie o dotację to łatwiej ją otrzymam. Błądziłem, byłem za bogaty. Czyli chcąc otrzymać dotację powinienem bć nieudacznikiem.

  8. Amadeusz

    „Bogactwo to nagroda od społeczeństwa za swoją działalność. Przez to ma się rozumieć, każdy ma dokładnie tyle na ile sobie u społeczeństwa zasłużył. ” Pięknie powiedziane! Większość ludzi uważa, że ludzie bogaci to Ci chciwi i pazerni, którzy majątek dostali od rodziców.

    „Dawać komuś pieniądze to moi drodzy wielka odpowiedzialność. Bo daje się możliwości człowiekowi, który na nie najzwyczajniej jeszcze nie zasłużył.” Wędkę trzeba dać – nie rybę!

  9. Greg

    Dla mnie chłopak delikatnie mówiąc nie ma klasy, pieniądze i ich zdobywanie to nie są jedyne cele w życiu i już na pewno sukces w tej dziedzinie nie świadczy o prawdziwej wartości człowieka 🙂 W ogólnych kwestiach ma racje, ale już widzę niepokojące połączenie młodego wieku z dużymi pieniędzmi i zafascynowaniem pewnymi autorytetami. Teksty w stylu „zwalczanie bezrobotnych” są naprawdę smutne.

  10. Maciej Baruchowski

    Życie pisze różne scenariusze i szufladkowanie ludzi (w obie strony, bo jeśli tak zawzięcie zwalczamy stereotyp bogatego-złego a z drugiej wrzucamy bezrobotnych do worka an śmieci…) jest rzeczywiście niesmaczne.

    Kamilu, dobrze jest obserwować świat i wyciągać wnioski, dyskutować. Jeśli jednak robimy to publicznie – koniecznie patrzeć z różnych perspektyw na ten sam problem.
    Nie znasz swojej przyszłości. Może kiedyś staniesz się biedny i bezrobotny…i nie będziesz żałował słów, które wypowiedziałeś ???

  11. Crock

    Moim zdaniem, ma rację w tym co mówi, bezrobotni to ludzie, którzy sami wybrali tą drogę życiową i nie mogą być autorytetem.

  12. Przemek

    Generalnie zgadzam się z przesłaniem zawartym we wpisie, ale nie podoba mi się forma. Nazywanie urzędników państwowych „idiotami” jest poniżej krytyki. Spotkałem się z kilkoma ludźmi, którzy osiągnęli w życiu sporo i żaden z nich nie wyraził się w poniżający sposób o swoich przeciwnikach, czy ludziach polityki, których nie darzył sympatią. Co prawda oni byli trochę starsi i wiedzieli, że wczoraj był PIS, dziś jest PO, a jutro będzie jeszcze ktoś inny. Oni chcieli prowadzić swoje interesy nieprzerwanie, a nie tylko w czasie jednej kadencji.

    Kamil,
    Dobrze piszesz. Mój dziadek mówił o biedzie tak, co można także odnieść do bezrobotnych – „biedzie nie można pomagać, bo jak się jej pomoże i ona się podniesie to potem odwdzięczy się”. Prawda, że mądre?

  13. NIKT

    Greg said: Dla mnie chłopak delikatnie mówiąc nie ma klasy, pieniądze i ich zdobywanie to nie są jedyne cele w życiu i …

    Zgadzam się z przedmówcą.Trochę szacunku dla ludzi.Niezależnie kim oni są taki szacunek im się należy.Nie każdemu życie łatwo się układa.Fortuna kołem się toczy.Dziś oni są na dnie a jutro możesz być Ty.

  14. Maciej B.

    „Jako ciekawostkę mogę podać fakt, że wszyscy z grupy kilkunastu trwale bezrobotnych po 40-stce uważali, że pracodawca wyzyskuje pracownika płacąc mu minimum, a sam rżnąc kokosy”

    To nie jest ciekawostka (!), tylko podstawowe prawo mikroekonomii (!) – pracownik stanowi koszt, który należy minimalizować ! W praktyce często i gęsto stosuje się nieuczciwe metody. Przykład: umowy o pracę na stawkę minimalną, praktyka powszechna w naszym kraju…Pytanie o proporcje zarobków między pracownikiem a pracodawcą jest bezsensowne. Niech ta proporcja sobie będzie 1000% ale dla pracownika uczciwe i godne wynagrodzenie. Ale z tym jest problem…

    „Bogactwo to nagroda od społeczeństwa za swoją działalność. Przez to ma się rozumieć, każdy ma dokładnie tyle na ile sobie u społeczeństwa zasłużył ” -bez komentarza, ale bardzo mi się tutaj podoba słowo: „dokładnie”

    „A prawda jest taka, że lepiej być dobrym człowiekiem i mieć głupi pomysł, niż mieć dobry pomysł i być głupim człowiekiem. I nie do końca są to moje słowa, a bardziej Tada”

    A kolor czerwony z zielonym jest lepszy niż zielony z czerwonym.

    Kamil wróć na studia, albo może lepiej nie…

  15. Paweł J.

    Taki Pan jest przedsiębiorczy? Czy tylko chytry? Wie Pan, że Pan mnie oszukał? Twoja księgarnia Mentis.pl NIE PRZYSŁAŁA mi książki, za którą ZAPŁACIŁEM. Nie można się w ogóle skontaktować z tą księgarnią, a czekam od ponad tygodnia. Jesteście w moich oczach oszustami. Ukradłeś mi pieniądze. Policja do Ciebie zapuka. Bo ja oszustom nie daruję.

  16. Antytroll

    Wpadam zobaczyc nowe wpisy, i prosze są, ale jacys skuci ludzie dorwali sie do klawiatur nagle… Jakiś „Maciej B” wyżej wyleciał z :”A kolor czerwony z zielonym jest lepszy niż zielony z czerwonym.” jakis pomylony, w ogole nie skumał o co chodzi, Ciekawe jak skomentujesz Macieju „Lepiej z mądrym zgubić, niż z głupim znaleść” ? może Ty Macieju wróć do podstawówki?… A kolejny narwaniec też niezły, też uważam, ze Kamil jest Chytry i wkiwal Cie na tej ksiazce, ha ha ha dobrze Ci tak ! O 🙂 Pzodrawiam

  17. Maciej B.

    Ja tutaj jestem z imienia.

    Wolę znaleźć z głupim, bo nie będę musiał się dzielić 😛
    A to jeszcze zależy co zgubić i co znaleźć.

    Traktowanie miliona przysłów jak prawdy objawione świadczy o braku wnikliwości i doświadczenia.

    Nie wiem, czemu napisałeś „chytry” z wielkiej litery.

    Pomylony skaut. Pzozdrawiam.

  18. Krzysztof

    Jesteś jednak Kamilu idealistą myśląc, że wszyscy pracodawcy prowadzą swe biznesy w tak nowoczesny sposób, jak Ty.
    Bezrobotni niestety mają dużo racji; sam napisałeś że „…Ludzie, ponoć zwłaszcza w Polsce są jednak nastawieni na łatwe i szybkie pieniądze, a takich jak wiadomo nie ma…” To jest prawda, taka nasza mentalność postkomunistyczna, a w dodatku połączona z brakiem wiedzy o prowadzeniu nowoczesnego biznesu prowadzi do tego, że pracodawcy myślą (poniekąd jest to zupełnie naturalne) przede wszystkim o swoich potrzebach – dom, ładny samochód, najlepiej jak najszybciej. To niestety odbywa się czyimś kosztem. Nie twierdzę, że biznesmeni myślą perfidnie o wyzyskiwaniu pracowników, jednak to czynią wykorzystując sytuację na rynku pracy. Tendencje są takie, że wszyscy oczekują wysokiej jakości produktów i usług za jak najniższą cenę, co niestety powoduje że firmy mają dużo pracy przy relatywnie niskich dochodach, dodajmy do tego wysokie koszty pracy i jest już pełen obraz sytuacji. Domy i samochody sporo kosztują więc na czymś trzeba zaoszczędzić, najlepiej na pracownikach mając za usprawiedliwienie średnią krajową wynagrodzeń. Tacy biznesmeni nazwijmy ich, klasy B nie postrzegają pracownika jako inwestycji, ale zazwyczaj jako tanią siłę roboczą, dla pracowników taki biznesmen jest „krwiopijcą” wobec czego należy mu „coś wyrwać”, najlepiej małym nakładem pracy i kółeczko się zamyka. Brak motywacji, niska wydajność pracy, niskie płace i niskie ceny, jednym słowem tani rynek na którym dobrze zarabiają jedynie dobrzy gracze. Oczywiście są branże w których zarabia się dużo przy niezbyt wysokim nakładzie pracy, ale tutaj pracownicy zazwyczaj są wysokiej klasy fachowcami na „wagę złota” a i sami właściciele mają dużą wiedzę o biznesie i inwestowaniu, również w ludzi.
    Piszesz „…pracodawca to nie jest ten człowiek, któremu trzeba coś wyrwać, ale taki, któremu trzeba coś sprzedać, a on za to coś, co nazywa się praca zapłaci…” Sęk w tym, że pracodawca chce również zapłacić jak najmniej… wobec tego jednak należy mu coś wyrwać. Oczywiście są to duże uogólnienia, ale widocznie bezrobotni mają głównie do czynienie z „biznesmenami” klasy B pogardliwie nazywanymi „prywaciarzami”. To takie uwarunkowania, niewykształceni ludzie szukają pracy w branżach, które nie wymagają dużych kwalifikacji zarówno od pracowników jak i właścicieli biznesu.
    Piszesz również „Ale zostawmy już trwale bezrobotnych, bo to ludzie nieodpowiedzialni, których raczej trzeba zwalczać”. Trochę nieładnie, ale to oczywiście Twój problem. Tym ludziom trzeba pomóc w specyficzny sposób, owszem dając zasiłek na utrzymanie, ale uwarunkowując jego otrzymanie nauką i konkretnymi wynikami w nauce. Tego jednak nasze państwo nie potrafi zorganizować, zresztą któż miałby ich uczyć przedsiębiorczości? Bo chyba nie urzędnicy „odbębniający” swoje osiem godzin i kurczowo trzymający się swych zachowawczych posadek.
    Niestety, to prawda, że „Bieda rodzi biedę” z nielicznymi wyjątkami potwierdzającymi regułę. W naszym kraju nikt (czytaj Państwo) nie czyni działań by przerwać ten zaklęty krąg choćby za pomocą odpowiedniego systemu kształcenia i to właśnie widać. Napisałeś „…Ja od trzech lat poszukuję odpowiedzialną osobę, która potrafiłaby np. zająć się organizacją konferencji. Przerobiłem już kilkanaście osób, każda z nich marzyła o wielkim biznesie, ale zwykłego szkolenia nie potrafiła zorganizować…” wiem o czym mówisz…
    Nawet młodzi ludzie z wyższym wykształceniem bardzo często nie potrafią zrobić z tego wykształcenia pożytku, nikt ich bowiem tego nie nauczył. Niektórzy z nich będą próbowali zakładać biznesy mając błędne wyobrażenie o tym, jak się to robi, będą oczekiwali szybkich efektów, „dużej kasy”, a gdy odkryją, że tak się nie da, że biznes to na początku ciężka i długa praca wymagająca dalszej nauki i wielu wyrzeczeń, po prostu znajdą sobie etat. Z tej perspektywy Twoje nauczanie to chwalebna praca, mam tylko jedną prośbę – ucz też o etyce w biznesie i sam nie wyrażaj się pogardliwie o innych ludziach bez tego elementu twoje szkolenia będą produkowały biznesmenów klasy B.

    Wybacz za wszystkie uogólnienia i oczywistości.

    Pozdrawiam
    Krzysiek

  19. Łukasz

    A ja jakoś mam nieodparte wrażenie ze cała postać pana Kamila to jakaś ściema…
    Nie żebym odrazu negował, proszę się nie obrażać to tylko słowa konstruktywnej krytyki którą ja sam odbieram bez skrzywienia i wyciągam z niej wnioski. Dziś rano trafiłem na pański blog i tak sobie czytam i czytam, szukam informacji czym się pan zajmuje, no krótko pisząc na czym żeś się pan panie Kamilu dorobił… No i widzę. Widzę młodego gościa który założył kilka serwisów informatycznych, zaopatrzonych prawdopodobnie w samo aktualizujące sie oprogramowanie… w sumie no cały ten „stuff” który można znaleźć choćby na allegro. Widzę człowieka któremu, podejrzewam że się poszczęściło i zarobił w necie trochę grosza no i jak każdy młody i bogaty zakłada fundację co by mu fiskus owych pieniążków nie podebrał. W pewnym momencie okazuje się że można zarobić na sprzedaży książek o tym jak sie zarabia konkretne pieniądze.
    A kto będzie te książki kupował? Właśnie Ci bezrobotni, głupi i dyskryminowani przez pana ludzie…a dlaczego? Dla nadziei.
    Pisze pan że ten górnik co tak płakał że na kopalni jest niebezpiecznie, że mało płacą, że nie ma innej pracy. Innymi słowy człowiek z wielkim przekonaniem udowadniał, że jest nieudacznikiem, że do niczego innego się nie nadaje itd. to według pana co ma zrobić? też założyć internetowy biznes? Rzucić wszystko? A czy facet od wywozu szamba czy czyszczenia ToY ToY-i też ma rzucić swoje zajęcie i założyć firmę w internecie? Czy choć raz pomyślał pan że ci ludzie są potrzebni? że bez nich nie było by węgla dla elektrowni i nie było by prądu dla pańskiej działalności internetowej?
    A brak osoby do oczyszczania szamba skutkowałby zapchaniem „kibla” na budowie apartamentowca gdzie być może zechce pan kupić sobie mieszkanie.
    Proszę sie nie dziwić ze ludzie szukają kodów do tej gry w rzeczywistości… że chcą przeskoczyć kilka rozdziałów. Ja też bym tak zrobił gdybym potrafił. Razem z bratem prowadzimy firmę, z tym ze on bardziej sie wszystkim przejmuje. Fiskus, Zus, PIP, zobowiązania, sprzedaż, wierzyciele, dłużnicy i 30 dniowe terminy płatności faktur Vat skutecznie utrudniają życie nie tylko zawodowe jak i osobiste równie młodemu bo zaledwie 23 letniemu człowiekowi który śpi po 4 h na dobę. Nie każdy sie do tego nadaje i sądzę ze nigdy pan nie zaznał takiego życia. Wtedy dopiero zna sie wartość własnego pieniądza.
    Wracając do pańskiej książki. Kupię ją, wydam te 30 zeta bo tak jak Ci bezrobotni także mam nadzieje.
    I mam też nadzieje że nie zostanę zrobiony w balona ponieważ tak jak wspomniałem na początku wydaje mi sie że to jedna wielka ściema i ze jest pan jedynie narzędziem promocji w rekach ludzi chcących zarobić na sprzedaży owej książki.
    Pozdrawia i życzę poważnych sukcesów.
    Dobry Człowiek Łukasz

  20. martin kono

    a nowe pokolenie rzeczywiście będzie inaczej nastawione? przecież na podstawach przedsiębiorczości połowa projektów zaczyna się od: „bierzemy dotację z ….”. Jeśli teraz dołożyć do tego, że 90 szkoleń dla studentów to – „DOtacje unijne” i najczęściej jeszcze dla dziedzin w których nie trzeba przynosić zysków – bo tak założyli biurokraci w Bruskeli i trzeba socjalnie podpompować taki a taki sektor. No kto tak naprawdę ma nauczyć młodych jak to wszystko działa w rzeczywistości?

Dodaj komentarz