Istnieją tylko rezultaty!

Dzisiaj rozmawiałem z jednym człowiekiem na temat fascynującej informacji, że w jakiejś europejskiej loteri jest do wygrania blisko 100 milionów euro, bo od dłuższego czasu nikt nie wygrał i się skumulowało. „Gdybym miał szczęście to bym wziął udział” – tak skwitował to mój rozmówca.

Swoją drogą podczas przedprowadzanych przezemnie treningów wśród uczniów i studentów na pytanie co przeszkadza ci w prowadzeniu biznesu czasami zdarza się odpowiedź – brak szczęścia. Zupełnie jakby „szczęście” czy też „pech” było jakimś unikalnym towarem :). Ale przejdźmy do rzeczy.

Jeżeli na www.swiatkamilac.pl oglądaliście przykładowe zajęcia ALP napewno wiecie, że często używam przykładu kwiaciarni do zobrazowania, że pomysł w biznesie ma o wiele mniejsze znaczenie niż wiedza i umiejętności.

Wyobrażamy sobie, że każda osoba w wieku 23-26 lat otwiera w Warszawie w ciągu jednego dnia kwiaciarnię. Oczywistym jest to, że kwiaciarni będzie za dużo i większość z nich upadnie po kilki miesiącach. Pewna część będzie działać, kilka odniesie spory sukces, a wśród nich będzie ta najlepsza. Pozostaje więc pytanie od czego zależy to która będzie najlepsza, a która upadnie. Właśnie dzisiaj na zajęciach jedna osoba odpowiedziała, że ta co była najlepsza miała szczęście.

O ile o szczęściu możemy mówić w przypadku gier losowych, tak w przypadku otwierania biznesu nie do końca. Obstawiając totolotka możemy obstawić dowolny ciąg znaków, a i tak mamy dokładnie taką samą szansę na wygraną. W biznesie jest inaczej i „biedni ludzie” tego nie rozumieją. Pamiętam jak ponad rok temu wracałem ze znajomym z biura pieszo do domu, wstąpiłem z nim do kolektury totolotka, bo chciał wysłać kupon. A co :), także wysłałem, zaznaczyłem cyfry 1,2,3,4,5,6 i puściłem. Pokazałem koledze kupon, a on odpowiedział, że głupi jestem, bo szansa, że wypadnie 6 cyfr koło siebie jest prawie równa zeru i powinno się skreślać cyfry oddalone od siebie. Dziwne, bo według rachunku prawdopodobieństwa jest dokładnie taka sama czyż nie tak?

Wracając do tematu. W biznesie, czy też w życiu nie ma „szczęścia” ani „pecha” są tylko rezultaty. Zawsze tam gdzie nasze decyzje wpływają na prawdopodobieństwo osięgnięcia sukcesu liczą się tylko rezultaty.

Czyż to, która kwiaciarnia przetrwa i będzie najlepsza nie będzie zależało od lokalizacji, cen, jakości obsługi i miliona innych czynników, a każdy z tych czynników zależy od nas? Bo to my wybieramy w którym lokalu mamy biznes, my negocjujemy ceny z dostawcami i my wybieramy pracowników.

Oczywiście każdą decyzję podejmujemy na podstawie zgromadzonej wiedzy. Za każdym razem kiedy używam słowa wiedza, mam na myśli najbardziej szeroką definicję tego słowa począwszy od informacji, przez posiadane umiejętności, doświadczenia, znajomości, a także aktualną sytuację gospodarczą.

Wiele osób otwiera sklepy nie słysząc nawet takiego terminu jak Merchandising, w zasadzie nauki do której powstania przyczynił się Paco Underhill. Bo widzicie to, że będąc w hipermarkecie przy wejściu zawsze są rozłożone najdroższe rzeczy – wielkie telewizory, a chleb lub piwo czy soki które się kupuje najczęściej znajdują się daleko od wejścia to jest zamierzona rzecz. To że w hipermarkecie zawsze są kolejki przy kasach trwające 3-5 minut to też jest zamierzona rzecz. Nie trwają one 4-7 ani 2-4 minut tylko dokładnie 3-5 minut.  Wszsytko to jest dokładnie zaplanowane abyśmy kupili jak najwięcej. W McDonaldzie jak jest dużo ludzi leci szybka muzyka, jak jest mało ludzi to wolna. W dużych sklepach rozposzczany jest nawet specjalny „zapach” czy może „feromon” który powoduje wydzielanie się hormonów szczęścia!

Mógłbym długo tak wymieniać, jakimi metodami sprzedawcy starają się nas „zdobyć”, abyśmy kupili jak najwięcej począwszy od „przedszkola” w którym możemy pod opieką zostawić dziecko, aż po odchudzające lustra w sklepach z ubraniami. Wracajmy jednak do naszego problemu odnośnie kwiaciarni.

Jeżeli rynek i metody sprzedazy są aż tak rozbudowane to ja nie widzę większej szansy na sukces dla osoby która nie dysponuje taką widzą. Chociaż jest jedna szansa i to duża, jest nią inteligencja. Bo aby stworzyć dobrze prosperujący hipermarket wcale nie musimy znać tej wiedzy, wystarczy, że będziemy naśladować te hipermarkety które dobrze sobie radzą i nie będziemy za bardzo rewolucyjni w działaniu. Nie musimy rozumieć dalczego niektóre produkty leżą na wysokiej półce, a inne na małej aby zastosować tak samo u nas. Niestety Biedni ludzie lubią zawsze coś „ulepszyć” sprawić aby si wyróżniali. Pewna osoba stwierdziła nawet, że gdyby ona otwierała sklep dyskontowy to chleb jako najczęściej kupowany umieściłaby z przodu, bo według niej spowodowałoby mniejszy tłok w sklepie oraz duża radość klientów z zaoszczędzonego czasu, a to przekładałoby się stałych klientów. No cóż, kobieta ma rację, ale jednocześnie sprzedaż by tak siadła, że nie byłaby w stanie konkurować z innymi.

Nie ma „pecha”, nie ma „szczęścia” są tylko rezultaty. Oczywiście, że recept na sukces nie ma, nawet posiadanie „całej wiedzy” (o ile tak się da) nie gwarantuje sukcesu. Ja wiem jednak jedno, człowiek który swój czas poświeca na zdobywanie wiedzy o biznesie ma dużo większe szanse na sukces niż człowiek który ogląda bezmyslnie regularnie ogląda głupie programy na MTV lub bijący chyba rekordy głupoty program na FoxNews (chyba) „GayRadar”, który polega na typowaniu który z uczestników programu jest geyem, a który nie i na tej podstawie wygrywa się nagrody!!! Przebywając dużo w szkole z młodzieżą nasłuchałem się o różnych programach, które lecą. Informatycy „zawodowi” mówią o dzieciach neostrady, warto porozmawiać o „dzieciach MTV”. No cóż następuje ogłupienie totalne, dlatego tymbardziej jestem szczęśliwy, że bloga czytają ludzie którzy chcą się rozwijać, osiągać cele i mają wyższe niż przeciętna wymagania od swojego życia. Ale to, że życzymy sobie dobrego życia to nie znaczy, że robimy coś więcej niż ta „szara masa”.

Na jednym z MJMów (www.myslecjakmilionerzy.pl) podczas prezentacji jednego z zaproszonych gości padła na publiczność seria pytań, między innymi „co to jest PKD?” odruchowo oszacowałem, że 90% podniesie ręce, a zgłosiło się zaledwie 5% sali. Musimy wykazać się spójnością, i tym, aby za pewnym „oświadczenim woli” o chęci osiągnięcia sukcesu jakie składamy sobie codziennie poszły pewne czybnności. Nie możemy myśleć o tym, że w przyszłości założymy firmę i odniesiemy sukces nie znając pewnych wręcz „oczywistych” rzeczy ze świata przedsiębiorców.

Ja w pisaniu i tłumaczeniu, że tak powiem oczywistości/podstaw nie jestem dobry. Być może za dużo siedziałem w ustawach i rozproządzeniach, a więc w trudnym tekście i mogę rozprawiać nad tym co jest lepsze ze względów podatkowych czy bezpieczeństwa, ale tłumaczyć to czym spółka komandytowa i czym rózni się od komandytowo akcyjnej to już sprawia mi kłopot. O wiele lepszy jest w tym Michał Rozmarynowicz, który w swojej książce tłumaczy wszystkie podstawy związane z działalnością. Poznałem Michała na MJM w Krakowie, dostałem od niego książkę i od dłuższego czasu odsyłam do niej każdego, kto za kilka miesięcy będzie zakładał swoją pierwszą działalność gospodarczą. Tak samo jak Piotrek Majewski o wiele lepiej wytłumaczył podstawy w e-biznesie tak Michał Rozmarynowicz genialnie to zrobił w przypadku zakładania działalności,

Własna firma w czasach biuroktacji
www.towartoczytac.pl/produkty-34,wlasna-firma.html

A skoro już przy poradnikach o działalności jesteśmy, to dzisiaj przeczytałem wreszczie do końca „Zasady Bezpiecznego Biznesu” i stwierdzam, że książkę tę powinien przeczytać każdy, kto nie chce skończyć w programie „Sprawa dla reportera”, ostatnio było o komornikach, którzy za kilkadziesiąt tysiecy zł długów przejeli majątek warty kilka milionów. Kiedy dzisiaj dotarłem do ostatniego rozdziału z ksiażki o komornikach od razu przypomniał mi się ten i inne programy „sprawy dla reportera”, a pomyśleć, że możnabyło to uratować. Naprawdę warto znać się na swoich prawach. Taki np. oto cytat z ksiązki o kontrolerach skarbowych

„Znam wypadek, kiedy inspektor kontroli skarbowej ni stąd ni zowąd wyskoczył zza biurka i zwrócił się do jednego z kontrahentów, wykrzykując: Policja skarbowa, proszę dowód!. Dobrze, że kontrahent nie był strachliwy i wiedząc, iż policjant nadużywa swoich uprawnień, bez słowa opuścił firmę. Gdyby tego nie zrobił, miałby z pewnością na głowie kontrolę skarbową.” i później padało wytłumaczenie dlaczego nadużywa uprawnień. Zresztą całą książka jest na podobny temat.

Zasady Bezpiecznego Biznesu
www.towartoczytac.pl/produkty-32,zasady-bezpiecznego-biznesu.html

Oj miało być o szczęściu i pechu, a zeszło znowu na tematy podatkowo skarbowe. No nic. Was zapraszam do lektury, a ja wracam do przygotowywania się do otwarcia Alternatywnej Szkoły Biznesu i Rozwoju Osobistego www.asbiro.pl w której gościami będa np. autorzy tych książek, Rekrutacje kończą się za 10 dni w Warszawie, a w Bydgoszczy/Poznaniu i Katowicach za miesiąc, zostało tylko 13 miejsc.

17 komentarzy

  1. RudeDude

    Ostatnio będąc na dworcu obserwowałem starszego pana który skreślał liczby w totka. Tak się wtedy zastanawiałem dlaczego ludziom tak łatwo sprzedać marzenia. Pomyślałem wtedy, że gdyby zaznaczył 1,2,3,4,5,6 to by miał taką samą szanse jak i liczby które sobie wymyśla.
    Niektórzy przez całe życie ciągle skreślają te same cyfry. To tak jakby ciągle liczyć na to że kiedyś wypadnie 1,2,3,4,5,6. 🙂

  2. Michał Toczyski

    Czasami zastanawiamy się nad różnymi wyborami… decydujemy się na coś przez kilka dni z kolei. Jednak często okazuje się, że cokolwie bysmy nie wybrali, byłoby dobrze.

    Kiedyś nie wiedziałem, na jakie oprogramowanie postawić podczas tworzenia strony. Oba były bardzo zaawansowane, dość się różniły. Jakiekolwiek bym wybrał, popełniłbym prawidłową decyzję. Często tak jest z domenami internetowymi.

    Kiedy szukam pomysłu na domenę, to przez 5, góra 10 minut wypisuję to, co mi wpadnie do głowy. Później biorę się za wykonanie strony, a na końcu decyduję się na domenę, która mi najlepiej brzmi. Jakiejkolwiek bym nie wybrał, można ją odpowiednio wypozycjonować, zarówno w wyszukiwarkach, jak i w brandingu.

    Wniosek: czasami zdarzają się trudne wybory. Często cokolwiek byś nie wybrał, byłoby dobrze. Wtedy weź ten, który wydaje się najlepszy i zacznij działać, bo szkoda czasu na zastanawianie się przez długi czas nad jedną sprawą i stanie w miejscu.

  3. Hubert Wilczyński

    Ja mam w życiu szczęście. Napisz, na jakiej loterii to było – podzielę się wygraną 😉

    Z tym szczęściem i pechem jest tak, że ludzie lubią w coś wierzyć i czemuś zawdzięczać lub na coś zrzucać swoje powodzenia lub porażki. Wszedłem w psią kupę – pech. Znalazłem 5zł – szczęście.

    Pytanie, czy warto wszystkich przekonywać, że sami tworzą swojego pecha i swoje szczęście? Znam kilka osób, którym naprawdę jest dobrze w ich świecie szczęścia i pecha. Kiedyś czytałem historię o doktorze, psychiatra/psycholog – nie pamiętam dokładnie. Nie chciał leczyć wszystkich, ponieważ po dłuższej obserwacji pewnych przypadków uważał, że będą bardziej szczęśliwi, jeśli pozostaną tam, gdzie są.

  4. ejc

    Hubert Wilczyński napisał(a):

    „Pytanie, czy warto wszystkich przekonywać, że sami tworzą swojego pecha i swoje szczęście?”

    „Wszedłem w psią kupę – pech. Znalazłem 5zł – szczęście.”

    Czyli z twojego punktu widzenia sam zrobiłem psią kupę? Sam sobie podłożyłem 5zł? Może chodzi Ci o uważność w otoczeniu, by zwracać uwagę na „pech” i „szczęście”? Wiesz to jest tak, że jesteś czymś innym zajęty, by zauważyć kupę lub te 5zł. Dając Ci trywialny przykład (bo takie lubicie, Ty i wszyscy wierzący, że zostaną milonerami), idziesz wieczorem i rozmawiasz przez telefon lub bezpośrednio ze znajomym albo też twoją uwagę przykuł interesujący bilbord, wówczas nie patrzysz się pod nogi i podeszwa twojego buta (może być twoja stopa, jeżeli chodzi boso) styka się psią kupą rozmazując się po powieszchni, czego skutkiem jest również nieprzyjemny zapach z pod twojego buta.

  5. ejc

    @Hubert Wilczyński – relatywista?

  6. Stanisław W.

    Oj drodzy 🙂 mnie wydaje sie ze chodzi o cos innego. Jezeli chcesz sie poruszac z punktu A do punktu B masz kilka opcji spaceru, mozesz jechac autem itp. Sam wybierasz ktora droga idziesz, a kazzda z nich ma swoje wady i zalety, jezeli przechodzisz blisko osiedla to masz szanse na kupe, trzebabylo wziac auto 🙂

    Pozatym watpie aby komus rzeczy na poziomie „psia” kupa przeszkadzaly az tak bardzo. No ale jezeli ktos rzeczywiscie nie chce nigdy wchodzic w kupy to niech sie przeprowadzi gdzies gdzie nie ma psów. W kazdej opcji sa plusy i minusy i jezeli decydujamy sie na cos to liczmy sie z plusami i minusami a nie marudzmy :).

  7. T.W.

    „Zasady bezpiecznego biznesu” przeczytałem podczas tych wakacji. Gratuluję Panu Fijorowi oraz Panu Rębaczowi (kimkolwiek by nie był) – świetna książka. Chociaż moim zdaniem porady zamieszczone są tam bardzo asekuracyjne i są konieczne tylko kiedy prowadzi się działalność na „granicy” interpretacji prawa, lub dosłownie: robi się żarty z urzędników, jak np Pan Krzysztof Habich (którego osobiście podziwiam). Jednak z drugiej strony przezorny zawsze ubezpieczony 🙂 Jakkolwiek pozycja jak najbardziej warta polecenia.

    P.S. Polecam również serdecznie książki Pana Habicha („Ostatnich gryzą psy” oraz „Powietrze na kartki”)

  8. you-are-free

    „Uczyń biedaka milionerem, a po paru latach/miesiącach on znowu będzie biedakiem.” z kad wzieles ta teorie? ja mam inne zdanie znam kilka osob ktore nie mial nic a dzis maja wiele i to „wiele” rosnie z kazdym rokiem…”To kim jesteśmy wynika ze sposobu naszego myślenia, a nie na odwrót.” najbardziej wytarty slogan ludzi od nlp prosperity itp. powiedz ludziom to co chca uslyszec a zrobia z ciebie boga…(ewentualnie kupia to co chcesz im wcisnac) pozdrawiam

  9. RudeDude

    „To kim jesteśmy wynika ze sposobu naszego myślenia”
    Do niedawna też tak myślałem, ale uświadomiłem sobie że to co robimy świadczy o tym kim jesteśmy, a nie to co myślimy.

  10. you-are-free

    Ktoś wymyślił NLP nie po to, żeby nauczyć innych zarabiać. Ktoś wymyślił NLP jak wszystko inne praktycznie w biznesie – żeby samemu zarabiać. Jeżeli dana osoba jest gotowa podjąć działanie powinna zrobić to jak najszybciej, nie tracąc czas na bzdurne NLP, czy też kursy motywacyjne oparte na poniżeniu i wciąganiu w wyścig szczurów.

    Jedyne co jest dobre to prawdziwa motywacja! Obranie sobie celów i działanie. Wszystko inne to nabijanie kieszeni oszustom, którzy lubią zarabiać na biednych ludziach, który chcą być bogaci.

  11. ejc

    you-are-free – świetnie ujęte! wierze mocno, że ogłupione spolczenstwo NLP i innymi bzdurnymi pseudopsychologicznymi sztuczkami przebudzi się i przejzy na oczy te klamstwa!

  12. ejc

    @RudeDude – to była ironia?

  13. Ąrzefu

    Mój ojciec ciągle powtarza: „Liczą się efekty”. Nie zwraca uwagi na pośrednie zawiłości, ale które wg mnie jako szczegóły są istotne i się niezwykle liczą w biznesie. Aluzja Trzepotu skrzydeł motyla do koloru marynarki, barwy głosu lub wyrazu twarzy w określonym momencie jako elementów pośrednich tworzących ostateczny rezultat. Pozdrawiam.

  14. Paździerz

    istnieje tylko Kamil Cebulski :-). ale czemu już nie pisze nowych tekstów??/

Dodaj komentarz