Gifting

Ludzie biedni działają tylko wtedy, kiedy widzą cel swojej podróży. Idą gdzieś tylko w jakimś celu, działają tylko wtedy gdy mają pewność, że dostaną nagrodę. Jest taki przykład ilustrujący sposób działania bogatych ludzi. Auto jedzie nocą po autostradzie i oświetla zaledwie kilkadziesiąt metrów, kierowca widzi zaledwie kilkadziesiąt metrów, nie widzi całości drogi, ale jedzie w nadziei, że dojedzie do celu i przeważnie tak jest. Dzisiaj autentyczna historia Piotrka z Zielonej Góry.

Poznałem Piotrka pół roku temu, chciał zbudować pole paintbalowe i szukał na nie pieniędzy. Porozmawialiśmy i szukaliśmy podczas burzy mózgów sposobów na uzyskanie tego co chce kupić nie wydając ani złotówki. Problemem pamiętam była siatka do ogrodzenia działki, aby kilki z farbą nie lądowały na okolicznych domach i kilka innych rzeczy. Piotrek robił wszystko, aby swój pomysł zrealizować. Nie widział drogi, nie wiedział jak, ale bardzo chciał i wierzył, że pole stworzy.

I widzicie zaczął działać, czytał książki, prosił różnych ludzi o poradę i pomoc, pracował. Poznawał dziesiątki ludzi, do Warszawy na MJM jechał 32 godziny, aby spędzić na konferencji zaledwie 5-7 godzin. Nie marudził, uśmiechał się i działał.

Niedawno będąc w Zielonej Górze rozmawiałem z Piotrkiem (który swoją drogą zorganizował u siebie w szkole ALP) i okazało się, że nie tylko problem z siatką został rozwiązany (firma budowlana), ale także między innymi w Krakowie na konferencji poznał człowieka, który prowadzi Paintball już kawałek czasu, dostał od niego całą masę sprzętu, doradził w organizacji firmy, pomógł przygotować biznesplany itp. A to tylko niewiele tego co Piotrek zrobił. Chłopaki złożyli także biznesplany do rożnych instytucji i konkursów, gdzie można wygrać pieniądze na start-upy, ale jak tak dalej pójdzie pole paintballowe będzie stało zanim te konkursy zostaną rozstrzygnięte!

Podobnych „Piotrków” w całej Polsce jest wiele. Młodych ludzi, którzy nie marudzą, ale działają dysponując tym co mają. Ludzi, którzy nauczyli się prowadzić mała księgowość i prowadzą ją rodzicom i znajomym, pracują i przy okazji się uczą.

Okazuje się, że nawet z najwyższej góry nie da się zobaczyć całego globu. Można go jednak przejść dookoła. Nie musimy nic widzieć, wystarczy działać i iść przed siebie. I takich właśnie, pozytywnie pokręconych i działających ludzi powinniśmy poznawać jak najwięcej.

Unikać natomiast powinniśmy negatywnych ludzi. Tutaj przykład pewnej urzędniczki z którą mieliśmy do czynienia na wiosnę. Zostaliśmy zaproszeni przez organizatora i włodarzów pewnego miasta do przeprowadzenia 2 dniowych lekcji ALP. Władze miasta zorganizowały wszystko genialnie. Obiady dla całej naszej ekipy, noclegi prasa itp. Fajne duże wydarzenie. Lądujemy po pierwszym dniu w „hotelu”, były to przepiękne pokoje gościnne w jednej ze „szkół turystycznych” podległych miastu.

Jako, że znałem z tego miasta jednego przedsiębiorcę, z którym chciałem zrobić wywiad przed kamerą zaprosiłem go popołudniu do hotelu. Pogoda była przepiękna, ładowarka do baterii się zepsuła więc rozwinęliśmy przedłużacz z pomocą woźnego i zaczęliśmy kręcić na świeżym powietrzu.

Wypatrzyła to z okna „kierowniczka”, jakaś wredna baba. Przeszkadzało jej chyba to, że się świetnie bawimy na powietrzu, kiedy ona pracuje. Nie pomogły tłumaczenia, że to dla szkoły, że dla młodzieży dzielimy się doświadczeniami biznesowymi itp. nie pomogło to, że zapłacimy za prąd :).  Co jej wisiało? Może chciała poczuć się ważna, heh. Kazała woźnemu wyłączyć kabel z prądu i nici z kręcenia na świeżym powietrzu.

No cóż, zebraliśmy sprzęt, poszliśmy do pokoju i kręciliśmy dalej. W międzyczasie wykonaliśmy telefon do osoby organizującej ALP, a ona zaraz do naczelnika wydziału oświaty (kierownik kierownika tej kierowniczki). Za 10 minut przyszedł do naszego pokoju woźny i kazał przekazać, że Pani kierowniczka prosiła go, aby nas przeprosił i już przekazać, że możemy już kręcić na dworze. Wszystko trwało 10 minut.

Chciałbym zobaczyć minę tej wrednej kierowniczki jak po 10 minutach ma telefon nie od swojego szefa, ale od szefa swojej szefowej z „prośbą” o zmianę postanowienia. Widzicie naczelnik okazał się bardzo sympatycznym człowiekiem, pozytywnym, bardzo nam pomógł. Pomimo, ze nie musiał, wziął na siebie odpowiedzialność i przeprosił nas za „tego gamonia urzędniczego”. Wspaniały człowiek, na odpowiednim miejscu.

Jak się okazuje są ludzie dookoła nas, którzy chcą działać i coś zrobić. Nieważne czy jesteś uczniem czy nauczycielem, młodym przedsiębiorcą, który otwiera pole paintballowe czy urzędnikiem.

Sponsoring polega na tym, że ktoś daje coś komuś, aby w zamian tamten się jakoś odwdzięczył. Ludzie, którzy sponsorują piłkarzy proszą ich o granie z nadrukowaną reklamą, a jeżeli sponsoruje się klub piłkarski to nawet zmienia się nazwę klubu, aby w nazwie istniała także nazwa sponsora. Każdy jest zadowolony i klub, bo ma pieniądze i sponsor bo ma reklamę lub jakieś inne dobro, np. dobre samopoczucie.

Gifting polega na czymś większym. O ile ponsoring „reguluje” życie gospdoarcze, tak Gifting to sposób na życie w społeczeństwie. Bo aby funkcjonować wśród innych możemy kierować się różnymi zasadami. Dzisiaj będzie o dwóch takich zasadach. Załóżmy taką sytuację w której ktoś zgłasza się do nas z jakąś prośbą, której konsekwencje są dla nas neutralne. Nasza sytuacja zarówno materialna jak i duchowa po wykonaniu tej prośby będzie dokładnie taka sama. Nic nas wykonanie tej prośby nie kosztuje, ani nic przez to nie zyskamy. Co robimy?

Część ludzi nie wykona tej prośby, bo nie widzi w tym interesu. Tak samo jak ta wredna kierowniczka. Nie widziała interesu więc nie działa. Ci ludzie myślą kategoriami roszczeniowymi „Claiming” (roszczenie). Inni natomiast kierują się zasadą „Giftingu” (prezent). Skoro mnie to nic nie kosztuje, to dlaczegoby komuś nie pomóc? Zabrać autostopem czy pozwolić nagrywać wywiad na dworze :).

To którą zasadą ty będziesz kierował się w życiu ależy tylko od Ciebie. Konferencje Myśleć Jak Milionerzy (www.myslecjakmilionerzy.pl) są dla ludzi kierujących się Giftingiem. Wspaniali ludzie, którzy działają, dają od siebie dużo i można zawsze liczyć na ich pomoc.

Zresztą nie tylko na naszych konferencjach można takich pozytywnych ludzi spotkać. Chociażby za tydzień będzie Sympozjum Uczestników Programów partnerskich www.supp.pl. Tam spotkamy ludzi ukierunkowanych na e-biznes i programy partnerskie, od których naprawdę możemy się dużo nauczyć.

W zasadzie większość przedsiębiorców i ludzi sukcesu kieruje się tą zasadą bezinteresownej i bez kosztowej pomocy. Dla innych nie ma miejsca, a jeżeli ktoś taki się pojawi środowisko samo się oczyszcza.

To tyle na dzisiaj. Trzymajcie się ciepło i pamiętajcie, że jeżeli was coś nic nie kosztuje to pomagajcie innym, nie szukajcie w tym interesu. Interes sam przyjdzie.

18 komentarzy

  1. Bogdan Taborski

    Właśnie przeczytałem artykół o giftingu,bardzo poruszający,trafny i przyjemny w czytaniu ,a co najważniejsze prawdziwy,tak dokładnie jak to jest opisane w tym artykule działa życie……….pozdrawiam
    Bogdan

  2. Sznagaj

    Też znam Piotrka. Poznałem go na wykładzie Kamila w Bydgoszczy. Biedny chłopak jechał tam kilkanaście godzin, a spotkanie trwało 4 godziny. Od tej pory jesteśmy w kontakcie. Spotkaliśmy się jeszcze, notabene z Kamilem też, na „Podróży Bohatera” w niedzielę palmową w Warszawie. Z Piotrkiem czasem rozmawiam telefonicznie i wiem że mu sie uda. Chciałbym mieć jego zapał i wiek ;-))) Wierzę w niego i napewno mu się uda.

  3. Jarek Ciesielski

    Wszystko to bardzo piękne – wpis Kamila (np. starania Piotrka), Wasze komentarze tylko dlaczego są tacy zawzięci ludzie jak ta wspomniana przez Kamila urzędniczka?
    Chcę jeszcze jasno każdemu powiedzieć – ludzie działajcie póki macie siły, chęci, pomysły, motywacje.

  4. Aneta

    🙂 Najważniejsze to się takim urzędniczką nie dać. Pokazać że istnieją ludzie czerpiący satysfakcje z pomocy innym.Oczywiście takich ludzi można spotkać na konferencjach MJM wiem z doświadczenia i gorąco te konferencje polecam.
    Byłam w Gorzowie i utrzymuję kontakty z większością ludzi tam poznanych :):).

  5. SasQ

    Gifting [może po prostu „życzliwość”, „uczynność”?] to fajna rzecz i każdy powinien go stosować w swoim życiu. Ja staram się stosować. Zastanawiam się tylko, dlaczego Kamil, który o nim pisze, sam się tej zasady nie trzyma? Gdy ja miałem małą prośbę o udzielenie kilku informacji, co oczywiście nic nie kosztuje, sam zachował się jak ta urzędniczka. Coś w stylu „Ja wiem, ale nie powiem, poszukaj sobie sam”. I nie jest też wytłumaczeniem, że odpowiedź na kilka pytań kosztuje czas: owszem, kosztuje, ale prawienie morałów i pisanie farmazonów też 😛

  6. Sebastian Stróżyński

    A może po prostu napisz o co się pytałeś i znajdziesz rozwiązanie. Ja zapytałem fundacje o to jak założyć sp. z o.o. zostałem skierowany Kodeksu Spółek Handlowych oraz do googli na hasło „Jak założyć sp. z o.o.”. No i kodeks przeczytałem, dowiedziałem się co to aport, a z drugiej strony wyników na hasło powyżej znalazłem informację, zę to wspólnicy w umowie spółki wnoszą aportem różne rzeczy i sami je sobie wyceniają. Jestem więc w trakcie zakładania spółki kapitałem jest 5 tys. gotówka, 20 tys domena internetowa i 25 tys. oprogramowanie strony internetowej.

  7. Marek Urbaniak

    A myślałeś może SasQ w ten sposób, że doradztwem z dziedziny prawa może zajmować się tylko radca prawny lub inny prawnik z uprawnieniami, a Kamil jako osoba co jak co, ale coraz bardziej publiczna musi także uważać na to co mówi zwłaszcza nieznajomym i to przez maila? Sam doradziłem kiedyś koledze aby wyprowadzać pieniaze ze spółki nie na zasadzie umowy o dzieło (19% podatku) to na umowę o wynajem np. auta (8% ryczałt do pewnego limitu, powyżej limitu 20%). No i tak zrobił, tylko nie zainteresował się tematem, nie zgłosił wcześniej wynajmu do urzędu i przyszło mu na koniec roku zapłacić 20% od wszystkiego + odsetki. I się okazało, że miał pretensje do mnie. Gdyby tak móc odradzać z wszystkimi wyjątkami itp to potrzeba naprawdę dużo czasu aby się nad tym zastanowić, dlatego pewnie doradztwo prawne jest drogie.

  8. SasQ

    @Sebastian Stróżyński: I właśnie takiej odpowiedzi spodziewałem się od Kamila, bo sam taką bym dał, gdybym ją znał: w kilku słowach na czym rzecz polega i gdzie znajdę więcej na ten temat. Prawda, że to nic nie kosztuje? Prawda, że można kulturalnie i sympatycznie rzecz wyjaśnić w paru słowach? 🙂
    Wierz mi, z tego jednego posta [Twojego] dowiedziałem się więcej, niż z kilku postów i jednego maila Kamila + grzebanie w KSH.
    @Marek Urbaniak: Tak, jestem tego świadom. Ale nie chodziło mi przecież o oficjalną poradę prawną, tylko o drogowskaz, bo dalej mogę iść o własnych nogach. W paru słowach „na czym wic polega” i gdzie kopać dalej. Nie prosiłem o rybę, lecz o wędkę, której sam mogę później użyć. Dlaczego więc najpierw dostałem kilka ryb + porcję narzekania jak to biedni to tylko chcą gotowe ryby i nic im się nie chce? Po co ten sarkazm był potrzebny?

  9. Sebastian Stróżyński

    Heh, wychodzi wiec ze pytaliśmy się o to samo, otrzymaliśmy wiec od niego te sama odpowiedz, nie wiem wiec w czym rzecz? Do Ustaw i googli Kamil odsyła w większości postów.

  10. Stanisław W.

    30 lat temu w szkole średniej nauczyciel historii jak ktoś się z nas czegoś pytał zawsze kierował nas do książek np. słownika i oczywiście nikt tam nie zaglądał 🙂 Naucz się człowieku szukać, czy tak trudno wpaść na to, co wpisać w google? Bo widzisz jeżeli to jest dla Ciebie problem, to współczuje w przyszłości! Pozatym ty prosiłeś o rybę! Piszesz, że sam „grzebałeś w KSH” przecież APORT i to, że wspólnicy sami wyceniają możesz wygrzebać z samego KSH. „ART 158 $1 Jeżeli wkładem do spółki w celu pokrycia udziału ma być w całości lub w części wkład niepieniężny (aport), umowa spółki powinna szczegółowo określać przedmiot tego wkładu oraz osobę wspólnika wnoszącego aport, jak również liczbę i wartość nominalną objętych w zamian za udziałów”.
    SaaQ, to co ty rozumiesz za wędkę jest rybą. Wędką jest umiejętność rozumienia prawa jeżeli czytałeś KSH, ale zapewne zachowałeś się jak my w szkole i nawet go nie otworzyłeś. Zamiast marudzić ucz się.

  11. Wojtek Kijowski

    „Ci ludzie myślą kategoriami roszczeniowymi “Claiming” (roszczenie). Inni natomiast kierują się zasadą “Giftingu” (prezent). Skoro mnie to nic nie kosztuje, to dlaczegoby komuś nie pomóc?”

    Dobre. Muszę to zapamiętać. Kolejna różnica pomiędzy „bogatym” a „biednym” i kolejna rzecz, którą warto zmienić w swoim myśleniu.

    Sebastian Stróżyński napisał:
    „Jestem więc w trakcie zakładania spółki kapitałem jest 5 tys. gotówka, 20 tys domena internetowa i 25 tys. oprogramowanie strony internetowej.”

    To tak można?????
    Kiyosaki miał rację – warto zatrudniać DOBRYCH specjalistów z dziedzin na których się nie znamy. Pieniądze, które na nich wydajemy wrócą do nas w postaci zaoszczędzonego podatku albo większych zysków.

  12. RudeDude

    „To tak można?????”
    To samo mi do głowy przyszło.
    Mogę teraz wycenić stworzone przeze mnie oprogramowanie i coś jeszcze zorganizować. W ten sposób będę miał możliwość założyć spółkę z o.o.

  13. Piotrek

    Nie będę wdawał się w dyskusję którą zaczął Sasq.

    Chciałbym natomiast rozważyć inny aspekt Giftingu i Claimingu. Może brnę zbyt głęboko, uważam jednak że „czysty gifting” w przeciwieństwie do czystego claimingu nie istnieje, a jeśli istnieje to jest conajmniej tak samo chory jak ten drugi.

    Dając coś zawsze coś otrzymujemy – może to być satysfakcja, ale dla tej satysfakcji działamy. „Czysty gifting” to danie 10zł losowo wybranej osobie spośród tłumu. Dajemy nic w zamian nie oczekując i tracimy na tym interesie 10zł, więc to działanie bez sensu. Jeśli damy 10zł żebrakowi, za wydaną 10 otrzymujemy satysfakcję, że pomogliśmy danej osobie i to jest działanie zdrowe. Idźmy dalej – skoro przy zdrowym giftingu coś jednak zyskujemy, to gdzie jest granica? To bardzo subiektywne – jeśli dam żebrakowi ostatnią 10 to będzie to mnie kosztowało więcej niż kogoś z wypchanym portfelem. Uważam, że zdrowy gifting ma miejsce wtedy, gdy moje własne korzyści są mniejsze lub równe korzyściom osoby obdarowanej. Ale co, jeśli osoba obdarowana otrzyma mniejsze korzyści od moich? To przecież też nie jest złe. Ale to już nie gifting a […] no właśnie!

    Jak nazwać postawę, kiedy czerpię korzyści z wyświadczenia przysługi innej osobie? Działam w nastawieniu na zysk (taki czy inny).

    Bardzo głęboki temat i moim zdaniem wart przedyskutowania – samemu ciężko dokładnie opisać taki rozległy aspekt życia.

  14. PiK

    Z tym aportem to nie takie proste…

    Po pierwsze od aportu płaci się VAT – gratuluję komuś, kto ma zapłacić kilka tys. zł VATu od domeny wycenionej na 20.000. Pieniądze wyrzucone w błoto.

    Po drugie, z tego co wiem, to sąd może zakwestionować wartość aportu. Wtedy może być potrzebna wycena rzeczoznawcy (też niezły koszt).

  15. Marek Urbaniak

    Anonimowy Piku 🙂 Nie do końca jest tak jak piszesz. Proponuje spojrzeć na wyroki NSA w takich sprawach, pierwszym orzeczeniem było sygn. akt FSA 1-2/01. a potem także kilka jeszcze. Pierwszy raz słyszę, aby aport od osoby fizycznej był jakoś vatem opodatkowany przy aporcie, w przypadku działalności gosp. to rzeczywiście trzebaby oddac vat w firmie, który pojawiłby się w spółce. (byłoby to tylko zamrożenie kapitały a nie strata). Chociaż nawet jak ktoś już lubi stawiać problemy za wszelką cenę 🙂 to gdyby wnieść aportem książki które mają 0% VATu ? I wirtualny problem rozwiązany. Każdy chyba ma na strychu jakieś stare książki 🙂 Zresztą wystarczy przejść się po sąsiadach i poprosić o stare książki 🙂

    Inna sprawa to wniesienie aportem weksla własnego, i całego szeregu innych rozwiązań. Dla chcącego nic trudnego 🙂

    Moja spółka aportem ma wniesione autorskie prawa majątkowe i nikt tego nie podważył 🙂 Chociaż co sąd to inne obyczaje, co Urząd Skarbowy to inne interpretacje. Może opiszesz więcej Twój przypadek. Niemniej jednak dla chcącego nic trudnego 🙂

  16. Stanisław W.

    Heh, można takżę wnieść całą działalność gospodarczą aportem do sp. z o.o. wtedy jesteśmy zwolnieni z wszystkich podatków 🙂 Meto jest naprawdę dużo, dobrze mówisz dla chcącego nic trudnego 🙂

  17. PiK

    Fakt, trochę uprościłem, bo inaczej to wygląda w przypadku osoby fizycznej, a inaczej działalności gosp. Zakładałem raczej tę drugą opcję.

    Zresztą odsyłam do wypowiedzi samego Autora Bloga:

    „Kiedy przechodziłem z działalności gospodarczej na sp. z o.o. chciałem wnieść wszystko co posiadała firma do spółki aportem. Minuta rozmowy z prezesem jednej ze spółek wystarczyła, abym nie robił takiego głupstwa i dzięki temu zaoszczędziłem bagatela 12 tys. zł na podatku VAT. Zamiast wnosić aportem cały sprzęt sprzedałem spółce, do której wnieśliśmy kapitał zakładowy gotówką. To kolejna różnica między teorią a praktyką.”
    Cytat stąd: https://kamilcebulski.pl/2008/05/02/biznes-jak-jazda-autem/

    A kwestia podważenia wartości aportu:
    http://www.tinyurl.pl?5l46exIb

Dodaj komentarz