Droga dla niezdecydowanych dziewczyn

Jak wiemy dziewczyny nie bardzo garną się do biznesu. Nawet wśród tych ogarniętych taką ambicją, znacznie częściej w szczegółowej rozmowie wychodzi z mojego doświadczenia, że większość bardziej by coś chciała robić, ale nie mają żadnego konkretnego planu. Chłopaki częściej mają jakiś plan, dziewczyny częściej szukają.

Skoro przez rok dwa lub trzy nie mamy konkretnego planu to może rzeczywiście nie do końca nadajemy się na pierwsze skrzypce w biznesie. Wcale to nie oznacza, że nie możemy odnieść sukcesu. Wręcz przeciwnie. Możemy go odnieść. Może na nieco mniejszą skalę, ale za to z większym prawdopodobieństwem.

Moja rada jest taka. Wyszukać wszystkie konferencje start-upowe, a w szczególności konkursy na start-up, gdzie ludzie którzy prezentują swoje biznesy otrzymują jakieś konkretniejsze pieniądze. Poznać ludzi, którzy się tam prezentują, porozmawiać, zaprzyjaźnić się. Porozmawiać z „sędziami” dlaczego akurat ten projekt wygrał, dlaczego był lepszy itp. Sędziowie w takich konkursach przeważnie mają spore doświadczenie, a bardzo często to ich własne pieniądze są nagrodami. Po prostu zebrać jakieś informacje od ogarniętych w biznesie ludzi. I kiedy już wytypujemy ludzi, którzy w opinii ekspertów będą mieć szanse na rynku, a i do tego nam przypadną do gustu, w sensie, że da się z nimi pracować, odezwać się do nich i zaoferować swoją pomoc. Nawet nie odpłatnie, albo w zamian za udziały. Ileś tam godzin w miesiącu.

Jest wiele ambitnych ludzi, którzy mają ciekawe pomysły i wiedzą jak je zrealizować. Z doświadczenia jednak wiem, że te niezwykle uzdolnione osoby z chęcią oddadzą komuś takie proste rzeczy jak organizacja biura, porządek w papierach, wystawienie faktury, pilnowanie płatności itp. Praktyka pokazuje, że ilość osób, które potrafi wypełnić wniosek do KRS bez zawracania głowy jest dużo mniejsza niż ilość programistów.

Jeżeli ta firma urośnie z 5 na 50 osób w 5 lat to macie w zasadzie gwarantowaną pozycje w zarządzie z ciekawymi opcjami na udziały. Odpowiedzialną pracę i ciekawe zarobki. Gorzej, jak firma nie urośnie. Dlatego trzeba dobrze obserwować co się dzieje i jeżeli przez pół roku sprzedaż nie rośnie, a przez rok nikt nowy nie jest zatrudniany to trzeba ten okręt opuścić. Jak jesteście młodzi to nigdy nie siedźcie dłużej w firmie która się nie rozwija. Np. dealer samochodowy czy lokalna piekarnia. Jak potrzebujecie stabilną pracę to ok. Jeżeli firma nie ma perspektyw na znaczny rozwój znaczy to też, że tak łatwo z rynku nie zejdzie. Jeżeli ktoś szuka stabilności nie ma problemu. Ale kariery i sukcesu w stabilnej firmie się dużej nie zrobi.

Po dwóch lub trzech takich próbach powinniśmy znaleźć dobrą firmę. W najgorszym wypadku firmy VC mówią, że na 10 firm w które inwestują na wczesnym etapie, jedna odnosi poważny sukces. Więc do 10 razy sztuka.

To tyle. Pamiętajcie, że niekiedy lepiej być księciem na czyimś folwarku, niż królem we własnych włościach. Więc jak macie ambicje, a dłuższy czas nic wam do głowy nie przychodzi … to może być droga dla was.

4 komentarze

  1. Radek

    Kamil wg. mnie bardzo trafnie to opisałeś, dlaczego robić coś co jest sprzeczne z samym sobą – przydatny wpis dla tych co szukają swojej drogi.

  2. darek

    „jeżeli przez pół roku sprzedaż nie rośnie, a przez rok nikt nowy nie jest zatrudniany to trzeba ten okręt opuścić.”

    „Więc do 10 razy sztuka.”

    10×0,5=5lat ok… prosze o kolejny poradnik jak przezyc przez te 5 lat 🙂

  3. reniu

    Dla mnie to bzdura. Autor chyba zapomniał, że największym wrogiem pomysłowości i chęci do pracy są nasze wspaniałe przepisy prawa. Przykład CHCE PIEC PĄCZKI – ->jestem w tym dobry, to chce robić<-. No ale prawo chroni już istniejące piekarnie, system broni 'swoich' bo inaczej nastąpiłaby roszada na ciepłych stołkach a wtedy niektóre osoby musiałyby wziąć się do ciężkiej pracy a nie spijać śmietankę od pracowitych, którym JESZCZE się chce. Muszę załatwić działalność i opłaty z tym związane czyli tracę pieniądze i jeszcze ważniejszy CZAS. Muszę powypełniać pisma na których SIĘ NIE ZNAM. Musze załatwić sanepid i znać wymiary kibla i zlewu które takowy 'akceptuje', muszę załatwić księgowość, muszę spisać umowy (np z księgową abym czasami nie odpowiadał ja za jej błędy itp.), muszę znać BHP, przeprowadzić szkolenia, kupić kasę fiskalną, czasami zatrudnić prawnika do spisania np regulaminu sklepu aby żadna 'fundacja' się nie przyczepiła… itp. itd. Czyli muszę w 95% poznać rzeczy, które z pieczeniem pączków nie maja NIC wspólnego. I dlatego gospodarka siada.

    Powiem wam jak to wygląda w Chinach. Koleś wychodzi na ulicę, bierze patelnie i olej, ciacho i robi pączki – na ulicy. Przechodnie – kto chce, kupuje od niego. KONIEC KROPKA. Nikt się nie przypierdala, koleś robi świeżutkie i smaczne pączki bo inaczej (smak, zatrucie) nikt by od niego tego nie kupił bo opinia na którą ciężko pracuje by poległa momentalnie i dostał by po rajtach – po prostu klienci nie otwieraliby dla niego portfela. Koleś chce zamówić u niego 100 pączków na pojutrzejsze przyjęcie – podają sobie dłoń po ustnych negocjacjach. Jak się coś w tej umowie zwali to konsekwencje zawsze ponoszą obydwie strony, nikt się do tego nie wpierdala, każdy ma swój rozum – nikt nikomu nic nie narzuca.

    Rozumiecie? Koleś jest dobry, rozwija się – kupuje patelnie i garnki, potem wynajmuje mały lokalik, potem zatrudnia pomocnika – BEZ papierów, bez wpierdalania się kogokolwiek. Koleś przez 90% czasu pracy piecze te jebane pączki i jest w tym dobry a nie MUSI choć trochę znać się na podatkach, kasach, konstruowaniu umów i zaglądać co tydzień sprawdzić czy przepisy się nie zmieniły i czasami nie naliczą mu kary za 5 lat wstecz. Koleś po kilku miesiącach otwiera kolejny punkt, potem następny a potem ma cala siec.

    U nas w Polsce jest to chore. Bo ludzie NIE MOGĄ zakładać biznesu bo opłaty NA START ich zabijają. Na razie walczą w szarej strefie ale komu się tak chce – stąd emigracja. A nawet jak coś się stanie poważnego np. zatrucie – to co, sanepid przyjedzie, nakaż poprawę tego i tego i nałoży karę, którą zainkasuje dla siebie… I tak można to obejść przepisują/zastępując firmę inną. To nie działa a wręcz utrudnia działanie (no chyba, że chodzi o donosy konkurencji wtedy ułatwia – dziel i rządź).

    Dlatego te pana 'szukające dziewczyny' to tak naprawdę wszyscy Polacy, którzy nie maja kapitału na start. Łatwo się mówi, gdy samemu się dorabiało gdy nie było tylu przepisów, nie były tak restrykcyjne i nie żądały takich nakładów na starcie (większość monopoli powstało w okresie gdy ich właściciele nie wiedzieli co to podatki – bo ich nie było, tak jak przepisów BHP, środowiska, księgowości, sanepidu itp. itd.). Te szukające dziewczyny często są dobre w jakiejś dziedzinie, ba często najlepsze ale są niszczone przez idiotycznych ludzi z idiotycznymi przepisami. Dlatego jak Chińczycy tu wparują to na nowo zobaczycie oblicze nowego rynku z wszystkimi jego konsekwencjami. A wparują tego możecie być pewni, bo oni przez takie podejście jakie opisałem, zawojowali świat w przeciwieństwie do idiotów co dali sobie narzucić kajdany w stylu patentów, przepisów, podatków.e

    Pozdrawiam, Mikołaj.

  4. sfsfgs

    Dla mnie to bzdura. Autor chyba zapomniał, że największym wrogiem pomysłowości i chęci do pracy są nasze wspaniałe przepisy prawa. Przykład CHCE PIEC PĄCZKI – ->jestem w tym dobry, to chce robić<-. No ale prawo chroni już istniejące piekarnie, system broni 'swoich' bo inaczej nastąpiłaby roszada na ciepłych stołkach a wtedy niektóre osoby musiałyby wziąć się do ciężkiej pracy a nie spijać śmietankę od pracowitych, którym JESZCZE się chce. Muszę załatwić działalność i opłaty z tym związane czyli tracę pieniądze i jeszcze ważniejszy CZAS. Muszę powypełniać pisma na których SIĘ NIE ZNAM. Musze załatwić sanepid i znać wymiary kibla i zlewu które takowy 'akceptuje', muszę załatwić księgowość, muszę spisać umowy (np z księgową abym czasami nie odpowiadał ja za jej błędy itp.), muszę znać BHP, przeprowadzić szkolenia, kupić kasę fiskalną, czasami zatrudnić prawnika do spisania np regulaminu sklepu aby żadna 'fundacja' się nie przyczepiła… itp. itd. Czyli muszę w 95% poznać rzeczy, które z pieczeniem pączków nie maja NIC wspólnego. I dlatego gospodarka siada.

    Powiem wam jak to wygląda w Chinach. Koleś wychodzi na ulicę, bierze patelnie i olej, ciacho i robi pączki – na ulicy. Przechodnie – kto chce, kupuje od niego. KONIEC KROPKA. Nikt się nie przypierdala, koleś robi świeżutkie i smaczne pączki bo inaczej (smak, zatrucie) nikt by od niego tego nie kupił bo opinia na którą ciężko pracuje by poległa momentalnie i dostał by po rajtach – po prostu klienci nie otwieraliby dla niego portfela. Koleś chce zamówić u niego 100 pączków na pojutrzejsze przyjęcie – podają sobie dłoń po ustnych negocjacjach. Jak się coś w tej umowie zwali to konsekwencje zawsze ponoszą obydwie strony, nikt się do tego nie wpierdala, każdy ma swój rozum – nikt nikomu nic nie narzuca.

    Rozumiecie? Koleś jest dobry, rozwija się – kupuje patelnie i garnki, potem wynajmuje mały lokalik, potem zatrudnia pomocnika – BEZ papierów, bez wpierdalania się kogokolwiek. Koleś przez 90% czasu pracy piecze te jebane pączki i jest w tym dobry a nie MUSI choć trochę znać się na podatkach, kasach, konstruowaniu umów i zaglądać co tydzień sprawdzić czy przepisy się nie zmieniły i czasami nie naliczą mu kary za 5 lat wstecz. Koleś po kilku miesiącach otwiera kolejny punkt, potem następny a potem ma cala siec.

    U nas w Polsce jest to chore. Bo ludzie NIE MOGĄ zakładać biznesu bo opłaty NA START ich zabijają. Na razie walczą w szarej strefie ale komu się tak chce – stąd emigracja. A nawet jak coś się stanie poważnego np. zatrucie – to co, sanepid przyjedzie, nakaż poprawę tego i tego i nałoży karę, którą zainkasuje dla siebie… I tak można to obejść przepisują/zastępując firmę inną. To nie działa a wręcz utrudnia działanie (no chyba, że chodzi o donosy konkurencji wtedy ułatwia – dziel i rządź).

    Dlatego te pana 'szukające dziewczyny' to tak naprawdę wszyscy Polacy, którzy nie maja kapitału na start. Łatwo się mówi, gdy samemu się dorabiało gdy nie było tylu przepisów, nie były tak restrykcyjne i nie żądały takich nakładów na starcie (większość monopoli powstało w okresie gdy ich właściciele nie wiedzieli co to podatki – bo ich nie było, tak jak przepisów BHP, środowiska, księgowości, sanepidu itp. itd.). Te szukające dziewczyny często są dobre w jakiejś dziedzinie, ba często najlepsze ale są niszczone przez idiotycznych ludzi z idiotycznymi przepisami. Dlatego jak Chińczycy tu wparują to na nowo zobaczycie oblicze nowego rynku z wszystkimi jego konsekwencjami. A wparują tego możecie być pewni, bo oni przez takie podejście jakie opisałem, zawojowali świat w przeciwieństwie do idiotów co dali sobie narzucić kajdany w stylu patentów, przepisów, podatków.

    Pozdrawiam, Mikoła.

Dodaj komentarz