1/5 Odpowiedzialnosc

Dzisiaj brałem udział w debacie na Uniwersytecie Łódzkim. Zostałem zapytany o cechy jakimi powinien kierować się przedsiębiorca, zwłaszcza młody. Wymieniłem więc te pięć cech o których pisałem ostatnim razem: odpowiedzialność, pracowitość, uczciwość, lojalność i powaga. Byłem jednak bardziej ciągnięty za język, abym wybrał tę najważniejszą i mam dylemat. Przypomina to rozważania na temat, które koło w aucie jest najważniejsze, ale po kolei. Dzisiaj skupmy się na odpowiedzialności.

Normalnym jest (chociaż nie dla wszystkich), że każdy z nas jest kowalem swojego losu i każdy jest odpowiedzialny za swoje życie. Odpowiedzialny człowiek jest świadomy konsekwencji swojego działania. A jeżeli ich świadomy nie jest, to jest za to gotowy je ponieść jakie by nie były.

Problem jest jednak taki, że ludzie nie zawsze biorą na siebie odpowiedzialność za swoją sytuację. Bardzo często nie biorą tej odpowiedzialności na siebie z zasady zrzucając „winę” na przysłowiowy „rząd” oraz wymyślając różne pomysły jak naprawić ten „rząd” aby już tych błędów nie popełniał. Nie widzą problemu w sobie.

Przeważnie jednak nie bierzemy odpowiedzialności i winimy otoczenie, gdyż nie widzimy związku przyczynowo skutkowego sytuacji w której się znajdujemy. Nie rozumiemy tego – „dlaczego” jest tak, a nie inaczej. Tak jakbyśmy musieli zawsze rozumieć konsekwencje swoich działań.

A właśnie. Bo okazuje się, że nasza sytuacja nie zależy od naszych działań, ale od tego czego nie zrobimy, zaniedbania. Na pytanie „co ja takiego zrobiłem …” odpowiedź jest prosta. Problem nie polega na tym co zrobiłeś, ale czego nie zrobiłeś. Dlaczego ludzie wychodzą z założenia, że jak nic nie zrobią to wszystko będzie cacy?

Jakoś dziwnie ludzie pozytywne efekty swoich działań, których nie rozumieją związku przyczynowo skutkowego nazywają szczęściem, a te negatywne efekty których nie rozumieją nazywają pechem.

Wiecie, przykro jest człowiekowi kiedy ogląda biedę na świecie. Przykładem niech będzie niejaki Cygan, menel z Torunia, którego ponoć oszukała banda złodziei polskich tzw. decydentów. No żal człowieka ściska widząc jego sytuacją. Tylko kiedy się na niego patrzy to z twarzy można wyczytać, że chleje regularnie od wielu lat. Cóż z tego, że był elektrykiem wysokich napięć i pewnie zarabiał nieźle, jak głupio konsumował wszystko co miał. A tu robotę stracił i nie ma co do garnka włożyć. Zaniedbanie ot co. I pyta się taki, co on takiego zrobił. Ano właśnie nic nie zrobił i to jest problem.

A pomyśleć, że gdyby w życiu kierował się lepszymi wartościami byłby z niego poczciwy człowiek.

Ciągle jednak dywagujemy o odpowiedzialności tylko i wyłącznie w odniesieniu do siebie. To jednak tylko pierwszy krok. Gdyż drugi to już branie odpowiedzialności za siebie za działania innych osób. I tutaj dochodzimy do przedsiębiorczości, przywództwa i biznesu.

Ludzie nie przyzwyczajeni do brania na siebie odpowiedzialności swoich działań nie bardzo nadają się do biznesu, gdyż tutaj nie tylko za swoje trzeba wziąć odpowiedzialność, ale także za cudze. Problem jest nie tylko moralny, ale nawet prawny. Za błędy pracowników odpowiada pracodawca!

Kiedy zatrudnimy księgowego, a on zrobi błąd to my dostaniemy po tyłku. Tak zgadza się, że księgowi są ubezpieczeni od błędów. To jednak nie ubezpieczyciel ponosi odpowiedzialność. Najpierw my dostaniemy po tyłku, a jeżeli księgowy jest ubezpieczony będziemy mogli ścigać ubezpieczyciela. Ja dostane kopniaka i dam ubezpieczycielowi kopniaka. Teoretycznie wyszedłem na „zero” tylko tyłek mnie strasznie boli. Podobnie z każdym innym pracownikiem.

Dostajemy zlecenie, cedujemy je w dół, ma być gotowe na poniedziałek, mówimy klientowi, że będzie na poniedziałek, a tutaj zlecenia nie ma. Jest co prawda na poniedziałek, ale ten za kilka miesięcy. I zawsze winny jest brak internetu czy jakieś inne ustrojstwo. Ktoś się nie wyrobił, my świecimy oczami. Dla przedsiębiorcy to w zasadzie normalne. Mądry przedsiębiorca winę za niewykonaną robotę weźmie na siebie. Bo jednak mógł bardziej kontrolować czy inaczej rozwiązać ten problem. Przedsiębiorca to organizator, jeżeli więc coś nie jest na czas zorganizowane to odpowiedzialność leży oczywiście po stronie przedsiębiorcy.

Im większa skala działalności tym odpowiedzialność większa. Kiedyś zostałem zaproszony na jakieś zajęcia, abym poprowadził. Dostaję telefon, że zajęcia będą odwołane. OK, no nic się nie stało, zostanę w biurze i popracuję. Kilka dni później spotykam jedną z niedoszłych uczestniczek tego spotkania, i po krótkiej rozmowie dowiaduję się, że uczestnicy zostali poinformowani, że to ja odwołałem spotkanie, że niby za mało chętnych i nie będę przyjeżdżał dla tak małej grupy ludzi. To oczywiście była nieprawda, gdyż wiele razy jak było 3-8 osób to zbieraliśmy się z sali i szliśmy na  piwo i przy milszej atmosferze dyskutowaliśmy o biznesach. Cóż z tego, jak to ja wyszedłem na buca, gdyż ktoś nie chciał się przyznać, że to on odwołuje spotkanie. Wtedy akurat za czyjeś działanie ja poniosłem odpowiedzialność. To tylko przykład jakich wiele. Pracownicy, klienci, prasa, wiele takich.

Jeżeli nie zdamy sobie sprawy z odpowiedzialności to ciągle będziemy mieć pretensje do świata. Że to jest źle, że to nam nie wyszło. Wszystko zależy od nas i my za wszystko odpowiadamy. Z takiego założenia powinniśmy wychodzić. Nawet jak nie rozumiemy dlaczego tak jest. Świat jest za bardzo skomplikowany aby go zrozumieć.

Oczywiście większość ludzi zadaje sobie pytanie dlaczego brakuje mi pieniędzy? Heh. Na to jest jedna uniwersalna odpowiedź. Bo częściej pijesz niż się uczysz 🙂 A jeżeli już się uczysz to może źle. A jeżeli już dobrze się uczysz (nie mylić z ocenami w szkole) to może za mało działasz. A jeżeli już dużo działasz to może za krótko. Jeżeli tak to działaj ciągle, aż do czegoś dojdziesz.

1. Warszawa: Zapraszam na nasze wieczorne wtorekowe (7 kwietnia) spotkania na www.praktykasukcesu.pl będzie tam spotkanie z Jarkiem Siergiejewiczem. Ciekawym człowieku, który zrobił kasę na chateczkach budowanych z zapałek. Z zamiłowania jak widać piroman, organizujeme miedzy innymi bicie rekordu Ginesa w chodzeniu po węglach. A na spotkaniu opowie nam o sobie i zarzadzaniu czasem, gdyz tym zajmuje sie zawodowo.

2. Białystok. Zapraszam wszystkich w sobotę (4 kwietnia)o 14 do restauracji Spondi w centrum hadlowym Alfa. Mnie tam co prawda nie będzie. Ale będzie kilka ciekawych osób. Bartek Gawryluk organizuje tam spotkania z różnymi przedsiębiorcami itp więc będzie można wiele ciekawych osób poznać. Gdybyście nie mogli trafić dzwońcie do fundacji na numer 660 56 70 01.

3. Ja natomiast będę w niedzielę w Warszawie u Mariusza Szuby www.mariuszszuba.pl na podróży bohatera. I pomyśleć, że jeden chyba z najbadziej znanych szkoleniowców, takich motywacyjnych w Polsce swoje pierwsze biznesy rozkręcał prowadząc sklep mięsny. Rzeźnik motywator, a to ci dopiero historia. Zobaczcie wywiad z Mariszem jaki przeprowadziłem, wiele się będzie można nauczyć www.swiatkamilac.pl.

4. A to taka niespodzianka. Najprawdopodobniej odwiedzę Londyn z lekcjami ALP. Przy okazji zorganizowanych będzie wiele różnych eventów. Będę informował na bierząco.

4 komentarze

  1. Andrzy

    Czytając ten tekst uświadamiam sobie jakie to truizmy, lecz widać po tym, że w głębi podświadomości leży niewyczerpany zasób bogactwa i wiedzy o tym „jak” postępować i „dlaczego”. Tylko czynnik zewnętrzny tłamsi nas w tej mądrości podsyłając rozmaite „zmyły” – trzeba wówczas wykorzystywać potencjał i umacniać tą wewnętrzną siłę.

    Bardzo wartościowy tekst.

    Pzdr,
    http://poradniaprawna.tnb.pl

  2. MarcinS

    W pełni się zgadzam z poglądami Kamila, że tak na prawdę sami decydujemy o własnym życiu. Również uważam, że poruszone wątki są bardzo trafnie i życiowo przedstawione w powyższym blog.

    Z niecierpliwieniem czekam na dalsze części bloga.

    Pozdrawiam Serdecznie, 🙂
    MS

  3. Michał Czuba

    Najtrudniejszym punktem ewolucji z 'narzekający nic-nie-robiący’ do 'skuteczny przedsiębiorca’ jest przejęcie pełnej odpowiedzialności za nasze czyny.

    Kiedy nagle okazuje się, że to nie rząd / ustrój / szczęście, a to właśnie TY jesteś najważniejszym czynnikiem Twojego biznesu, wielu osiada na laurach, załamuje ręce i mówi „no to koniec”. To właśnie ci, którzy liczyli na szczęście itp. pomyślność. Liczyli na to, że „jakoś to będzie”.

    Są na szczęście też tacy, którzy mówią „to dobrze, że wszystko zależy ode mnie! Inni dali sobie radę, więc ja także mogę”, po czym podciągają rękawy i biorą się do pracy. Nie odwlekają tego na jutro, na „za chwilę”, na „jeszcze tylko skoczę po herbatę”.

    Przecież dobrze wiesz jak to jest, gdy czujesz prawdziwy przypływ pasji i adrenaliny. Prawdziwy przypływ chęci do pracy…

    Wtedy po prostu zakasaj rękawy – i do roboty! 🙂

    Pozdrawiam,
    Michał Czuba
    http://www.michalczuba.pl

  4. Tomasz

    Panie Kamilu! Właśnie tak! Każdy kto szuka w internecie pomysłu na biznes,a a przynajmniej większość tych ludzi, to ludzie chcący iść na łatwiznę!
    Czekają na gotowy przepis- zrób to! zrób tamto! to wtedy bedziesz bogaty!
    Poznać osobę, która dorobiła się na restauratorstwie czy na transporcie to najwartościowsze! Ale jest jeden szkopuł! Rzadko takie osoby chcą podzielić się z kimś swoją wiedzą….

Dodaj komentarz